my heaven of books

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

(92). Sylvia Day - Dotyk Crossa


Autor: Sylvia Day
Tytuł: Dotyk Crossa
Wydawnictwo: Wielka litera
Liczba stron: 416
Moja ocena: 5/10
Gideon Cross pojawił się w moim życiu jak błyskawica w mroku.

Był piękny i intrygujący, rozpalał do białości. Pociągał mnie jak nikt dotąd. Pragnęłam jego dotyku jak narkotyku, choć wiedziałam, że jest dla mnie zgubny. Moja zraniona dusza i ciało broniły się, ale on z łatwością je posiadł.

Gideon czuł to samo, dręczyły go podobne demony. Byliśmy jak lustra, które odbijały swoje najgłębsze rany i najdziksze pragnienia.

Ta miłość stworzyła mnie na nowo. Modliłam się, by koszmary przeszłości nie rozdzieliły nas.
Eva Tramell niedawno przeprowadziła się do Nowego Jorku wraz ze swoim najlepszym przyjacielem Carym Taylorem. Oboje zamieszkali w pięknym i dużym apartamencie. Główna bohaterka znalazła pracę w firmie reklamowej i już pierwszego dnia wpadła na wręcz nierealistycznie przystojnego Gideona Crossa, który okazał się być jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Oboje czują do siebie fascynację, a nieskrępowany biznesmen już drugiego dnia proponuje Evie niezobowiązujący seks. To, co początkowo miało być zabawą, stopniowo przeradza się w coś więcej, jednak czy uda im się przegonić mroczne demony przeszłości?

Dokładnie wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce. Może zapytacie, skoro wiedziałam, to po co ją w ogóle zaczynałam? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta: z ciekawości. Interesowało mnie czy Sylvia Day stworzy coś przyjemnego do przeczytania (nie ukrywajmy, w literaturze tego gatunku raczej specjalnych ambitnie książek nie ma). I moje oczekiwania spełzły na niczym.

Wszystko w "Dotyku Crossa" przypominało mi o feralnych "Pięćdziesięciu twarzach Greya". Nie dlatego, że jest to ten sam gatunek i siłą woli człowiek porównuje do siebie takie książki, ale dlatego, że one naprawdę są podobne. Przynajmniej można bez wahania stwierdzić, że są oparte na tym samym, nieco już utartym schemacie. Nie wnoszą nic, czego by już wcześniej inne autorki nie zaserwowały swoim czytelnikom.

Większość fabuły tej książki zamykała się w jednym układzie. Kłótnia, seks, zgoda i tak w kółko. Przecież tego nie da się czytać! Zabrakło mi tutaj bardzo dużo. Sam wątek demonów z przeszłości Evy i Gideona wydawał mi się straszliwie naciągany, kompletnie niedopracowany i dodany tylko po to, aby urozmaicić opowiadaną historię.

Gideon Cross w zamierzeniu pewnie miał być męskim ideałem, a wyszedł raczej jako nieosiągalny, nierzeczywisty i wyjęty z bajki półbóg. Idealny, bogaty, mądry, czuły, namiętny, gotów zrobić dla tej jedynej kobiety wszystko. Poza tym jego zaborczość i niekiedy przesadzona zazdrość wydawały mi się żałosne i wkurzające. Szczerze mówiąc, nigdy nie wytrzymałabym z takim facetem. Eva ma dosyć osobliwy charakterek, nie brak jej temperamentu, jednak w obliczu Gideona to wszystko znika, a ona sama zachowuje się jak potulna owieczka. Nie ma żadnej frajdy w czytaniu, jeśli główna bohaterka traci rozum i rozsądek przy nieziemsko przystojnym biznesmenie.

"Dotyk Crossa" na początku czytało mi się bardzo szybko, jednak im dalej w las, tym było gorzej. Nie mogłam przetrawić praktycznie wszystkiego. Płascy bohaterowie doprowadzali mnie do szału praktycznie każdym swoich zachowaniem. Faktycznie, książka ta jest o całe niebo lepiej napisana od "Pięćdziesięciu twarzy Greya", jednak czy to jest naprawdę taka wielka zachęta? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi.

Czy polecam? Nie wiem, pozostawiam Wam do podjęcia decyzję. Ja z ciekawości pewnie zapoznam się z kolejnymi częściami.

6 komentarzy:

  1. Jakoś na razie nie mam ochoty jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do bohaterów. Eva i Gideon ( jesu co za imię ) byli według mnie bardziej żywi niż Anastasia i Grey (nawet jego imienia nie pamiętam). Ale sama pisałaś wcześniej żadnych ambitnych książek o tej tematyce nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja siostra miała pewne trudności z wgłębieniem się w fabułę, a z tego co zaobserwowałam, dalej poszło jej jak po maśle ;) Hm... być może kiedyś przeczytam tę książkę, zważywszy na to, że leży na mojej półce ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam w ogóle ochoty na tą serie, zarówno jak na tą o Grey'u. Twoja recenzja pokazała, że była to słuszna decyzja. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam różne opnie o tej książce, może kiedyś zaryzykuję, chociaż rzadko sięgam po taką literaturę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam Greya i mimo tego całego zamieszania wokół tych książek, to jakoś w ogóle mnie do nich nie ciągnie. Okładka tej książki też mnie ciągle atakuje, ale raczej mnie nie skusi.

    OdpowiedzUsuń