my heaven of books

sobota, 10 sierpnia 2013

(95). Nina Reichter - Ostatnia spowiedź


Autor: Nina Reichter
Tytuł: Ostatnia spowiedź tom I
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 380
Moja ocena: 5/10
Bradin Rothfeld jest dziewiętnastoletnim rockmanem. Kobiety w całej Europie wzdychają do jego brązowych oczu i cudownej, niemal dziewczęcej urody. Wracając z trasy koncertowej Brade spóźnia się na przesiadkę i spędza noc na opustoszałym lotnisku. Jeszcze nie wie, że będzie to najdziwniejsza noc w jego życiu. Spotyka wtedy Ally Hanningan. Tajemniczą Amerykankę, która go nie rozpoznaje. Spędzają ze sobą kilka magicznych, niezapomnianych godzin. A późnej wspaniała noc się kończy.
I oboje już wiedzą, że nie spotkają się więcej.
Nigdy więcej.
Bo zbyt mocno czują, co rodzi się między nimi.

Żadne z nich nie może się teraz zakochać.
Ally jest zajęta – uwikłana w dziwny związek, z którego na razie nie może się wyplątać, a Brada obowiązuje kontrakt płytowy, który mówi – „prasa nie może odkryć twoich kobiet”. Brade jednak używa podstępu i ciągnie tę znajomość. Pozostaje tylko jeden szkopuł. Ally nadal nie ma pojęcia, kim jest Bradin.
I również skrywa pewien sekret.
Co zrobi Bradin, pragnąc dziewczyny, której nie powinien nawet tknąć?

Pewna debiutancka powieść polskiej pisarki wywołała spore poruszenie w małym blogowym świecie, którego jestem częścią. Mowa tutaj oczywiście o "Ostatniej spowiedzi" Niny Reichter. Zewsząd dobiegały mnie zachwyty nad tą książką, więc w końcu uległam pokusie i przystąpiłam do czytania. Powinnam jednak wiedzieć, że to, co jest komentowane na szeroką skalę nie zawsze zadowala, a w większej części zwyczajnie rozczarowuje.

Ally Hanningan jest normalną dziewczyną, taką jak milion innych. Jej pozornie poukładane życie jest z góry zaplanowane przez jej rodziców. Ma chłopaka, którego nie kocha, ale jest z nim, można by rzec, z wygody. Bradin Rothfeld, młody rockman wiedzie za to całkowicie odmienną egzystencję. Jest wokalistą niezwykle popularnego zespołu Bitter Grace. Ich ścieżki nigdy nie powinny się skrzyżować, ale tak się dzieje. Oboje spędzają noc na lotnisku, bowiem ich loty zostały opóźnione. Co wyniknie z tego niespodziewanego spotkania, podczas którego między nimi zaczęło iskrzyć?

"Ostatnia spowiedź" pierwotnie była fanfickiem, który został opublikowany na blogu autorki. Zespół, o którym była w nim mowa to Tokio Hotel, motyw ten jednak został nieznacznie przerobiony na potrzeby książki. Bądź, co bądź podobieństwa były straszliwie rażące, przez co podczas czytania tej lektury nieodłącznie towarzyszyły mi twarze Billa i Toma Kaulitzów. Nie, żebym jakoś specjalnie ich nienawidziła, bo tak nie jest. Szanuję gust innych osób, w końcu wiadomo, że jest to kwestia niedyskusyjna. Bo o czym tutaj rozprawiać? Dla mnie jednak inspiracja tym zespołem zepsuła całą radość czytania. Byłoby nieźle, gdyby była to jedyna wada tej powieści, a tak nie jest.

W "Ostatniej spowiedzi" schematyczność okropnie rzuca się w oczy. Rockman, nic nie wyróżniająca się dziewczyna, oboje się w sobie zakochują. Jak dla mnie Ally była kopią Belli z osławionego "Zmierzchu" lub Any z "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Jak kto woli. Romans ten wydawał mi się jakby żywcem wyjęty z taniego podrzędnego harlequinu. Serio, aż człowiek się zastanawia, czy on tak się pastwi na biedną książką, bo ma ukryty zmysł hejtera, czy to pisarkom brak krztyny oryginalności.

Co nieco wspomniałam o Ally i o tym, że jest wszędzie-znaną-kopią pewnej innej literackiej postaci, ale dodam nawet zdanie (lub kilka!) więcej. Główna bohaterka reprezentuje sobą rozpacz, ogółem roztacza wokół siebie aurę nieszczęścia. W zamierzeniu pewnie miała wzbudzić współczucie, a zamiast tego pojawiła się irytacja połączona z żenującym politowaniem. Ally co dwie strony płacze i lamentuje, że nie może być ze sławnym wokalistą, bo... no, nie może, bo jakaś fanka jej go odbierze. Chwilami odnosiłam wrażenie, jakby sama sobie na siłę stwarzała problemy. Tak w ogóle to każdy charakter w "Ostatniej spowiedzi" stwarzał sobie sztuczne komplikacje, przez co cała otoczka pozornie pięknej miłosnej historii wypadła niesamowicie naciąganie, nierealistycznie i w ogólnym rozrachunku naprawdę  nieciekawie.

Początkowo byłam dobrych myśli. Same pozytywne recenzje, zachwyty. I w sumie to początek do najgorszych nie należał, bo zapowiadało się obiecująco. Jednak im dalej w las, tym gorzej. Naciągana fabuła, dziwne i wymyślone problemy bohaterów, którzy sami na siłę rzucają sobie kłody pod nogi. Język autorki nie był zły, rzekłabym nawet, że całkiem niezły, ale niekiedy ta patetyczność i przesada ze strony Niny Reichter wydawały mi się niemal śmieszne. Niemal, bo później zaczęły niebotycznie mnie irytować. Niech nie zapomnę wspomnieć o tytułach każdych rozdziałów, które były zwyczajnie przesadzone. Jakby miłość Ally i Bradina miała milion powodów, aby nie istnieć.

"Ostatnia spowiedź" okazała się dla mnie pasmem rozczarowań. Czy to przez moje wysokie oczekiwania? Może. W każdym razie mnie nie przypadła do gustu tak, jak reszcie zachwyconych czytelników. Schemat goni schemat. Plusem jest jednak to, że całkiem szybko się ją czyta. Z ciekawości zapewne sięgnę po drugi tom.

19 komentarzy:

  1. Straszliwie podoba mi się Twoja recenzja, nie wiem co w niej jest takiego, ale przyjemnie mi się ją czytało :)
    A jeśli chodzi o książkę to podziękuję, nie mam zamiaru się męczyć.

    Pozdrawiam.
    Kinga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię książek, które niby są nowe ale jednak podczas czytania jest ta myśl "to gdzieś już było"... Podziękuje więc ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo się o niej naczytałam, lecz jakoś nie mam ochoty jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałem o niej dość sporo. Co dziwne - większość pozytywnego. Nie wiem czy sięgnąć po tę książkę. Kiedy nadarzy się okazja - spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi "Ostatnia spowiedź" bardzo się podobała i byłam wręcz pewna, że i Ty się zachwycisz. Jedno jest pewne: w roli wróżki się nie sprawdzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro ci się nie podobała i się nią rozczarowałaś to po co czytać drugą część? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam - z ciekawości. Drugie części bywają LEPSZE.:-)

      Usuń
  7. Twoja recenzja jest chyba pierwszą, która stawia tę książkę w złym świetle. Trochę się teraz obawiam lektury, bo przeraża mnie schematyczność, jak i główna bohaterka przypominająca Anę, a książka leży na mojej półce...

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka już za mną. Ciekawa jestem dalszej części;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No proszę, a byłam tak dobrze nastawiona do tej książki. Nie wiedziałam, że była ona wzorowana na Tokio Hotel i czuję, że również będzie mi to psuło czytanie - bo mimo wszystko z chęcią sama się przekonam, czy również się rozczaruję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na książkę się nie skuszę, szkoda, że taka słaba jest, bo bardzo lubię książki tego wydawnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Po pierwsze - jestem tu pierwszy raz i szczerze oczarował mnie wygląd bloga, wspaniały szablon! :)

    Książki zaś nie czytałam i nie zamierzam, jest raczej nie w moim guście a poza tym naczytałam się zbyt wielu negatywnych recenzji i jakoś tak... nie.

    OdpowiedzUsuń
  12. A tyle się słyszy, że to taka świetna książka.. Ja zamierzam ją przeczytac w niedalekiej przyszłości. Twoja recenzja mnie nie zniechęciła. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wygrałam niedawno w konkursie, ale nadal do mnie nie doszła. Od początku wiedziałam, że nie będzie to najlepsza historia, ale może jednak. Czasem, gdy nie chcę czegoś przeczytać, a to robie mam pozytywne wrażenia ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja zanim zabrałam się za tę książkę to nie wiedziałam że autorka wzorowała się na Tokio Hotel, dopiero po jakimś czasie opis zaczął mi ten zespół przypominać, Nie zmieniło to jednak faktu, że książkę przyjemnie mi się czytało i ciekawa jestem tomu drugiego :)

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja miałem wręcz odwrotnie. Początek był według mnie bardzo słaby i tragiczny stylistycznie, potem na szczęście się to poprawiło i nawet miło upłynął mi czas przy tej książce. Ale po drugi tom już nie sięgnę, szkoda czasu :P

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie będę się za nią brać, skoro Ty się rozczarowałaś :)

    OdpowiedzUsuń