Autor: Alice Munro
Tytuł: Taniec szczęśliwych cieni
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 352
Moja ocena: 7+/10
Piętnaście historii napisanych z niebywałą dbałością o szczegół i przenikliwością. Bohaterowie Munro są ludźmi z krwi i kości, w których nietrudno odnaleźć samego siebie. Ich oczami (głównie kobiet – dorosłych i nastoletnich) patrzymy w przeszłość. Munro w swoich opowiadaniach ukazuje przemijanie, złożoność więzów rodzinnych, specyfikę życia w małych miasteczkach i ogromne różnice między światem mężczyzn i kobiet.
Alice Munro to uznawana kanadyjska pisarka krótkich form prozatorskich. Otrzymała ona wiele nagród i wyróżnień. Nic więc dziwnego, że "Taniec szczęśliwych cieni" jest jedną z tych książek, które mnie zaciekawiły, pomimo tego, że nie jestem pasjonatką opowiadań.
"Taniec szczęśliwych cieni" to zbiór kilkunastu poruszających historii. Autorka opisała je skrupulatnie i z niezwykłą precyzją zadbała o każdy, nawet najmniejszy szczegół. I to właśnie bardzo rzuciło mi się w oczy podczas czytania, Munro tchnęła bowiem w swoje opowiadania to "coś", co uczyniło je wyjątkowymi. Z pozoru nużące codzienne czynności okazały się ciekawe i poruszające.
"Taniec szczęśliwych cieni" jest debiutem Alice Munro, jednak
zawartość książki na to nie wskazuje! Opowiadania autorki tej są
napisanie z niezwykłą dbałością o szczegóły, a zarazem są prawdziwe i
pełne nostalgii. Bohaterom nie brak problemów oraz decyzji, które muszą zostać podjęte. Są to osoby, które rezygnują z marzeń i starają się poradzić sobie w najrozmaitszych sytuacjach.
"Dzięki temu niektóre epizody ukazywały się jej za każdym razem w nieco innym świetle, nabierały nowych treści i znaczeń, i nawet jeśli były częściowo wytworem fantazji, to wciąż zachowywały pozory historii prawdziwych."
Opowiadania te pomimo swojej objętości, zaciekawiają czytelnika swoją prostotą, a zarazem malowniczymi szczegółami, które sprawiały, iż czułam się jakbym uczestniczyła w opisywanych wydarzeniach. Autorka stworzyła bohaterów, którzy nie są obcy nikomu. To zwyczajni ludzie, których mijamy codziennie chodząc ulicami. Historie te mają charakter ponadczasowy, bowiem ludzkie problemy nie były, nie są i nie będą motywem przestarzałym w literaturze.
"Muzyka, która płynie (…) jest ulotna, wytworna i radosna – kojarzy się z wolnością i poczuciem wszechogarniającego szczęścia pozbawionego egzaltacji. (…)"
Munro porusza głównie temat trudności w porozumiewaniu się, ale także miłość oraz przemijanie. Opowiada o czynnościach codziennych oraz o zachowaniach, które nie są obce nikomu. W idealny sposób pokazała zawiłość i złożoność ludzkich relacji. Kilka z opowiadań bez problemu mogłyby być z powodzeniem kontynuowane, bowiem ich zakończenia były zaskakujące i nie do końca satysfakcjonujące.
"Taniec szczęśliwych cieni" to książka nietuzinkowa i wyjątkowa. Pomimo przyziemnych tematów, które porusza ciekawi i wciąga. Opowiada o ludzkiej naturze w świetny i poruszający sposób. Z pewnością nie jest to lektura na dwa wieczory, bynajmniej mnie nie zajęło tyle jej przeczytanie. Warto czasem zrobić sobie kilka przerw, aby bardziej docenić jej zawartość. Serdecznie polecam!
Czytałam ;) Mam ochotę także na inne jej pozycje, jednak z tego, co pamiętam porównanie jej z Czechowem nie co mnie zdzwiło.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki, raczej nie dla mnie, ale może kiedyś przeczytam. : )
OdpowiedzUsuńWidziałam ją w jakiejś księgarni internetowej i nawet zastanawiałam się, czy nie zamówić. Teraz już, dzięki Twojej recenzji, jestem przekonana, że książka z pewnością mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Pozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com
Poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji czytać książek pani Munro, ale słyszałam o nich wiele dobrego. Lubię krótkie opowiadania, więc pewnie w końcu sięgnę po twórczość tej Kanadyjki.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tych opowiadaniach i mam zamiar się z nimi zapoznać, mimo że taka forma literacka nie należy do moich ulubionych. Ale chyba dla Munro warto się przełamać.
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie mi w ręce to nie odmówię :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czyta debiuty, gdyż nigdy nie wiadomo, czym ciekawym i nowatorskim mnie zaskoczą, dlatego cieszę się, że "Taniec szczęśliwych cieni" tak pozytywnie wypadł w twoich oczach. W takim razie i ja muszę rozejrzeć się za tą publikacją.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale jeżeli kiedyś na nią trafię to się zabiorę:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności z piórem Alice Munro, ale chętnie bym to nadrobiła :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za książkami, w której pojawia się kilka historii, więc raczej sobie daruję. :)
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do siebie. :)
Pragnę zapoznać się z twórczością Alice Munro. Lubię opowiadania, dlatego chętnie sięgnę po "Taniec szczęśliwych cieni".
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to nie czytałam jeszcze naprawdę dobrego zbioru opowiadań. Nawet za nimi nie przepadam, ale to tylko i wyłącznie z powyższej przyczyny. Twoja recenzja zachęciła mnie do sięgnięcia po twórczość Alice Munro. Jestem bardzo ciekawa debiutu tej autorki:)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością poznałabym tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Bardzo podobała mi się ta książka. Sprawiła, że całkowicie zmieniłam swoje nastawienie do opowiadań.
OdpowiedzUsuńNiedługo biorę się za kolejną książkę pani Munro "Drogie życie" :)
Po pierwsze okładka - uwielbiam takie! Z Twojej recenzji wnioskuje że jest to książka ciekawa, chociaż opowiadań tak często nie czytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię opowiadania, ponadto ksiazka ma piekną okladkę. :)
OdpowiedzUsuń