Autor: Tomasz Karandysz
Tytuł: Życie to iluzja
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 372
Moja ocena: 1/10
Tytuł: Życie to iluzja
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 372
Moja ocena: 1/10
„Życie to iluzja” opowiada o człowieku, który poszukuje sensu własnego życia. Natchnienia, które pozwoli mu cieszyć się szczęściem i miłością. Wciąż jednak coś lub ktoś staje mu na drodze do osiągnięcia zamierzonego celu.
Powieść jest obrazem wewnętrznych przeżyć i alteracji rozdartego wewnętrznie bohatera. Autor kreśli psychologiczny portret człowieka zagubionego w świecie rzeczywistym , którego nie przyjmuje, uciekając w świat marzeń i snów. Żyje złudzeniem i mirażami dnia codziennego. W pewnym momencie dochodzi do tego, że całe jego życie wydaje się być tylko i wyłącznie ulotnym złudzeniem.
Główny bohater - tudzież anonim, którego imienia nawet nie poznaliśmy przez prawie 400-stronnicową książkę to mężczyzna, którym targają sprzeczne uczucia. Jest on członkiem gangu, jednak podczas kolejnej akcji, wszystko zmienia swój bieg wydarzeń. Na swojej drodze bowiem grupa ludzi spotyka, ku swojemu zdziwieniu - mężczyznę z nadprzyrodzonymi mocami, który okazuje się być magiem...
Po tej książce spodziewałam się wielu, dogłębnych i bardzo emocjonalnych opisów, które poruszą każdą strunę w moim sercu. Oczekiwałam interesujących i ciekawych przemyśleń na temat ludzkiej egzystencji i jestestwa. Nie dostałam nic z tego. W zamian autor uraczył swoich czytelników płytkimi, nudzącymi informacjami opisanymi w najbardziej możliwie pokrętny sposób.
Rozdziały były długie, zdecydowanie za długie! Powiedzenie "przeczytam tylko jeden rozdział" nabrało tutaj całkiem nowego znaczenia. I nie miałabym nic przeciwko temu, jeśli byłyby one ciekawe i wciągające, gdyby intrygowały i zostały napisane w zrozumiały sposób. Autor niestety stanowczo przesadził, przez co opisy w tej książce były po prostu absurdalne.
Momentem, w którym straciłam cierpliwość, a tym samym iskierkę nadziei było zakochanie się głównego bohatera. Jego zachwyty nad tą kobietą przyprawiały mnie o mdłości. Jeszcze chwila i zacząłby pisać o niej poematy, a szczerze mówiąc, niewiele brakowało.
Rozumiem tendencję pisarzy do tworzenia bohaterów urodziwych, jednak w granicach dobrego smaku. Kobieta, w której zakochał się główny bohater, to ideał. Obszerne opisy tejże boskiej istoty obejmowały m.in takie epitety jak: "chodzące bóstwo", "kwiat najpiękniejszy" czy "niebiańska istota". W tych także momentach po prostu się śmiałam, bo nie mogłam się opanować.
Tomasz Karandysz miał z pewnością dobre intencje. Szczerze wierzę, iż autor chciał stworzyć intrygującą opowieść o ludzkich zmaganiach, jednak jego dążenie do idealności i tworzenie wymuszonych, niebotycznie długich opisów, tak jak i sztucznych dialogów - zgubiło go, sprawiając tym samym, że książka ta okazała się raczej parodią.
"Życie to iluzja" to książka w interesującej oprawie graficznej, jednak niestety z wnętrzem, które pozostawia bardzo wiele do życzenia. Czytanie jej było dla mnie drogą przez mękę. Nie polecam, a wręcz odradzam!
o, z pewnością jej nie przeczytam. Czytając Twoją recenzję, jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wątpliwej jakości jest ta powieść :s
OdpowiedzUsuńNa pewno jej nie przeczytam, mimo że lubię takie książki. Jak wspomniałaś o opisie kobiety, pojawił się u mnie uśmiech na twarzy, bo skojarzyłem to z wierszem Kochanowskiego ;))
OdpowiedzUsuńhttp://recenzje-daniela.blogspot.com/
Hmmm, przeczytałam Twoją recenzję i nadal nie wiem o czym jest ta książka, a przecież 400 stron trzeba czymś zapełnić. To chyba najlepiej o "dziele" nie świadczy, prawda? Obiecuję, że będę omijać szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńOjojoj, a ja mam ją w kolejce do przeczytania. Cóż, będę musiała się z nią zmierzyć... Mam nadzieję, że nie będzie taż taka zła.
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest trzecią negatywną recenzją tej książki, która czytam i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu że nie chcę poznawać powieści tego autora ;) szkoda mi czasu.
OdpowiedzUsuńJuż samo spojrzenie na okładkę książki przypomina mi drogę przez mękę, jaką przeszłam podczas czytania. Brr... nigdy więcej!
OdpowiedzUsuńUuu no to wielki pas.
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za tę lekturę
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele recenzji na temat tej książki, ale po Twojej jestem pewna, że po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńTo już na pewno nie zabiorę się za nią.
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu pierwszych akapitów, które opisują książke miałam taką same oczekiwania jak Ty. Skoro piszesz że się zawiodłaś również raczej nie byłabym nią zachwycona..
OdpowiedzUsuńNie sięgnę na pewno! Dzięki za ostrzeżenie. : )
OdpowiedzUsuńZaczynam sie powoli bac, bo ta ksiazka jest przedemna.
OdpowiedzUsuńTwoja opinia jest prawie identyczna jak CreatedEternity, więc tym bardziej upewniam się w tym, że nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, ale czytając Twoją recenzję raczej nie będę się starała jej szukać ze wszystkich sił. Poza tym... To idealizowanie, epitety... Romantyzmem mi zaśmierdza. Co to ma być? Drugi Werter?
OdpowiedzUsuń