Autor: E.L James
Tytuł: Ciemniejsza strona Greya
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 632
Moja ocena: 3/10
Wydawnictwo: Sonia Draga
Liczba stron: 632
Moja ocena: 3/10
Ich przypadkowe spotkanie dało początek fali namiętności, która z czasem wcale nie osłabła. Wspólna codzienność okazała się nie lada wyzwaniem, któremu Anastasia i Chrstian dzielnie stawiają czoła w imię łączącego ich uczucia. Kochankowie wciąż dryfują po wzburzonym morzu uczuć, targani namiętnością i rozterkami, niepewni tego, co zgotuje im los. Czy najbardziej poruszająca historia miłosna tego roku zakończy się happy endem? A może piękny sen przerwie były szef Any, Jack Hyde, który poprzysiągł zemsty i cierpliwie czeka na swoją szansę?
"Ciemniejsza strona Greya" to kontynuacja "Pięćdziesięciu twarzy Greya" -
bestsellerowej serii E.L. James. Historii nietypowej miłości milionera
Christiana Greya oraz studentki literatury Anastasii Steele.
Sięgnęłam po dalszy ciąg "Pięćdziesięciu twarzy Greya" z obojętnością, bo myślę, że tak właśnie należy to nazwać. Po pierwszą część sięgnęłam z niemałą ekscytacją, oczekując NAPRAWDĘ czegoś DOBREGO. Pierwsza część przyniosła duże rozczarowanie, a że zaczęłam to i chciałam skończyć tę trylogię i szybciej mieć ją za sobą.
O ile Christian najbardziej podobał mi się ze wszystkich postaci, ponieważ nie da się ukryć, był najbardziej wyrazisty, to teraz powoli zmieniam zdanie. Biedna, nieśmiała Ana zamieni parę zdań z jakimś mężczyzną, a Christian obraża się niczym małe dziecko. Co chwilę mamy okazję czytać jaki to pan Szary (cóż, sądzę, że wolałabym gdyby zostawiono w oryginale) jest idealny i jak ona bardzo go kocha. Jeszcze trochę i założy mu ołtarzyk.
Ana trochę się stawiała Christianowi w tej serii, ale nadal pozostawała potulna i kiwała głową na wszystko, co mówiła miłość jej życia. Na litość boską, niech ona w końcu pokaże pazur! O wewnętrznej bogini pisałam w recenzji pierwszej części i nadal zdania nie zmieniłam.
Podsumowując: styl pisania autorki uległ poprawie, ale nadal uważam, że ta seria wcale nie zasługuje na popularność, którą obecnie się szczyci. Jest o wiele więcej lepszych książek.
Sięgnęłam po dalszy ciąg "Pięćdziesięciu twarzy Greya" z obojętnością, bo myślę, że tak właśnie należy to nazwać. Po pierwszą część sięgnęłam z niemałą ekscytacją, oczekując NAPRAWDĘ czegoś DOBREGO. Pierwsza część przyniosła duże rozczarowanie, a że zaczęłam to i chciałam skończyć tę trylogię i szybciej mieć ją za sobą.
„Stoję przed nim naga i pozbawiona wstydu i wiem, że jest tak dlatego, iż on mnie kocha. Nie muszę się już chować. Christian nic nie mówi, jedynie patrzy. Widzę jego pożądanie, wręcz uwielbienie, i coś jeszcze, siłę jego pragnienia – siłę jego miłości do mnie.”Jeśli ktoś liczy, że nagle nastąpi wielkie objawienie i książka będzie pochłaniająca i pełna napięcia to się zwyczajnie rozczaruje. Fakt, styl pisania autorki uległ małej poprawie, ale na litość boską bez przesady! Nadal bardzo wiele jej brakuje. Książka w ogóle nie wciąga i śmiem twierdzić, że z trzecią, a zarazem ostatnią częścią będzie tak samo. Czytam, bo nawet troszeczkę jestem ciekawa czy będą razem. Dlatego wolę tę serię skończyć od razu niż zostawić na później, bo pewnie i tak o szczegółach tejże serii zapomnę za miesiąc, a za dwa będę pamiętała, że była jakaś tam niewinna i okropnie wykreowana postać Anastasia Steele oraz jakiś milioner Christian Grey.
O ile Christian najbardziej podobał mi się ze wszystkich postaci, ponieważ nie da się ukryć, był najbardziej wyrazisty, to teraz powoli zmieniam zdanie. Biedna, nieśmiała Ana zamieni parę zdań z jakimś mężczyzną, a Christian obraża się niczym małe dziecko. Co chwilę mamy okazję czytać jaki to pan Szary (cóż, sądzę, że wolałabym gdyby zostawiono w oryginale) jest idealny i jak ona bardzo go kocha. Jeszcze trochę i założy mu ołtarzyk.
Ana trochę się stawiała Christianowi w tej serii, ale nadal pozostawała potulna i kiwała głową na wszystko, co mówiła miłość jej życia. Na litość boską, niech ona w końcu pokaże pazur! O wewnętrznej bogini pisałam w recenzji pierwszej części i nadal zdania nie zmieniłam.
Podsumowując: styl pisania autorki uległ poprawie, ale nadal uważam, że ta seria wcale nie zasługuje na popularność, którą obecnie się szczyci. Jest o wiele więcej lepszych książek.
Greya nie czytam, bo jestem dopiero w gimnazjum i czuję, że te sceny zdecydowanie nie są dla mnie; jeszcze bym miała jakieś skrzywienie na przyszłość ;D może za parę lat, chociaż skoro wszyscy Greya "hejtują" to chyba i tak nie warto.
OdpowiedzUsuńprawda :) książka dla niektórych może okazać się "za ostra", ale szczerze mówiąc opisy są tak UBOGIE i ŻAŁOSNE, że raczej żadnego skrzywienia nie będziesz miała :D
UsuńCały czas się zastanawiam nad przeczytaniem jej , ale chyba na razie sobie odpuszczę i postawię na coś ambitniejszego ;)
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze raaaz bardzo dziękuję za nominację! :*
Mnie też ciężko się było zabrać do "Chirurgów", ale kolejne odcinki dosłownie się 'połyka'. Baaardzo polecam! :)
OdpowiedzUsuńw takim razie już ściągam :D od jutra oficjalnie mam ferie, wiec czasu mi nie brakuje :)
Usuń