Autor: Dee Shulman
Tytuł: Gorączka
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 432
Moja ocena: 6/10
Nieustraszony rzymski gladiator. Lekkomyślna dziewczyna z XXI wieku. Tajemniczy wirus, który ich połączył… A.D. 152 Sethos Leontis, nadzwyczaj zręczny wojownik, nieoczekiwanie zostaje ranny i niebezpiecznie ociera się o śmierć. A.D. 2012 Niezwykle inteligentna, ale sprawiająca kłopoty Ewa zaczyna nowe życie w szkole dla wybitnie utalentowanych, ale jedna chwila w laboratorium pociąga za sobą przerażające konsekwencje. Niezwykły związek doprowadza do połączenia Ewy i Sethosa, wspólnie pracują nad rozwikłaniem zagadki dotyczącej śmiertelnego wirusa.
"Gorączka" autorstwa Dee Shulman okazała się dla mnie rozczarowaniem. I właśnie tymi oto słowami zacznę swoją recenzję. Kiedy sięgałam po tę powieść byłam pewna dobrych przeczuć, naprawdę. Piękna, hipnotyzująca okładka i ciekawy, a przede wszystkim oryginalny opis zrobiły swoje.
Zacznijmy od tego, że kierują mną dosyć sprzeczne uczucia i nie mam pojęcia czy to moja wina, czy może to autorka zawiniła. Pozwolę sobie podzielić "Gorączkę" na dwie części. Ta pierwsza zapowiadała się obiecująco, więcej, była po prostu wciągająca i intrygująca zarazem. Gladiatorzy walczący na arenie, cóż to za prawdziwa uciecha była dla mnie, wielkiej fanki "Spartakusa". Wprawdzie recenzowana przeze mnie książka jest skierowana raczej do określonej grupy wiekowej, czyli młodzieży, podczas gdy serial zdecydowanie nie nadaje się do oglądania dla każdego. Co mam jednak poradzić? Oglądanie lanistów i walk na arenie było niezwykle fascynującym doświadczeniem, więc spodziewałam się, że czytanie o tym będzie jeszcze lepsze. Bardziej obrazowe i poruszające każdą możliwą strunę w mojej wyobraźni. Tak się jednak nie stało. Nasuwa mi się pytanie, po co sięgać po taki motyw, jakim są gladiatorzy, tylko po to, aby na całej linii go zawalić?
Najpierw kilka zdań o fabule. Główna bohaterka, Ewa jest niepokorną buntowniczką. Powiedzenie, że nie pasuje nigdzie byłoby wielkim niedopowiedzeniem. Jednak w końcu, po dwóch wydaleniach ze szkoły znajduje swoje miejsce w elitarnej placówce dla najzdolniejszych. Przypadkiem zostaje zaatakowana przez tajemniczy wirus, który na zawsze zmienia jej życie. Doprowadza on także do spotkania z gladiatorem z prawdziwego zdarzenia - Sethem Leontisem. Jak dalej potoczą się ich losy?
Jak wyżej napisałam, podzieliłam książkę tą na dwie części. Pierwsza, o czym wspomniałam była po prostu w porządku, z nie do końca wykorzystanym potencjałem, ale przyjemnie się ją czytało. Druga była po prostu katastrofalna. Ckliwa, przewidywalna, tak słodka, że aż wywoływała u mnie mdłości i uśmiech pełen politowania. Tego nie da się czytać! Autorka nie skupiła się na opisywaniu chociażby samego życia gladiatorów, które, bez wątpienia, urozmaiciłoby dzieło Pani Shulman. A zamiast tego mamy kolejną powieść z niewykorzystanym potencjałem.
Mówi się, że jak fabuła woła o pomstę do nieba, to chociaż kreacja bohaterów ratuje książkę przed całkowitą zagładą. Tak się jednak tutaj nie stało. Ewa była irytująca, niby taka genialna i super buntownicza, więc z pewnością lepsza od nieśmiałych i niewinnych bohaterek rodem Belli ze "Zmierzchu". Mimo to, główna postać okazała się po prostu sztuczna, płaska, a w efekcie nie dało się jej polubić. A co z Sethem, pytacie? Może uratuje tą tragiczną sytuację? Raczej nie. Autorka wyidealizowała ten charakter do granic możliwości, dzięki czemu gladiator łączy w sobie milion cech na raz, jest odważny, waleczny, romantyczny, opiekuńczy... Słowem: perfekcyjny!
Kolejnym, bardzo rzucającym się w oczy mankamentem jest nielogiczność akcji. Gladiator, który przenosi się do XXI w. nagle operuje naukowymi terminami i jest bardzo zorientowany, kiedy raczej taki być nie powinien. Jak dla mnie to było naciągane i naiwne.
Ciężko mi jest ocenić tą książkę. Oczekiwałam czegoś o wiele, wiele lepszego, czegoś na miarę "Cieni na Księżycu" czy trylogii czasu. "Gorączka" mocno odstaje od nich poziomem i nie ma się co łudzić. Sądzę, iż każdy musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy warto się z nią zapoznać.
Może kiedyś jeszcze bym po tę książkę sięgnęła, teraz już nie miałabym ochoty, a jak widzę po recenzji - nie warto. :)
OdpowiedzUsuńA mnie ta książka bardzo się spodobała.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, na razie nie mam ochoty.
OdpowiedzUsuńCzytałam różne recenzje od zachwytów po mieszanie z błotem i mam mieszane uczucia, może kiedyś dam jej szansę
OdpowiedzUsuńMiałam sobie kupić tę książkę, dobrze, że tego nie zrobiłam. Nie miałam jakoś parcia na tę książkę, a po twojej recenzji zastanowię się czy w ogóle mam chęć aby taką przesłodzoną historię przeczytać. Na razie dam sobie spokój z "Gorączką".
OdpowiedzUsuńTak jak jeszcze pięć minut temu chciałam przeczytać tę książkę, tak teraz będę omijać szerokim łukiem ;D
OdpowiedzUsuńCzytałam i miałam trochę lepsze odczucia niż ty, choć trzeba przyznać, że fenomenem to ona nie jest (daleko jej do tego).
OdpowiedzUsuńEch tak to jest jak okładka jest zbyt piękna. Akcja nie powala więc podziękuje ;)
OdpowiedzUsuńKolejna recenzja po której wiem, że książki nie warto czytać ;)
OdpowiedzUsuńBoję się, ze się zawiode. Ale zaryzykuje :)
OdpowiedzUsuńKoleżanka mówiła, ze badziew, Twoja recenzja też nie zachęca, czyli trzeba sobie odpuścić lekturę :)
OdpowiedzUsuńKiedy o niej czytałam w Internecie i widziałam w Empiku, to, nie powiem, zaciekawiła mnie i miałam zamiar ją sobie w przyszłości kupić. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji raczej sobie daruję. Nie cierpię naciąganej fabuły i płaskich postaci. Przesłodzenie? I'm so sorry, ograniczam słodycze.
OdpowiedzUsuńJestem jednym z tych książkowiczów, którzy na pierwszym miejscu stawiają fabułę i hmm... Jakby to ująć "esencję" (?). Dopiero potem są bohaterowie, język i wszelkie wartości naddane. Jeżeli dwa pierwsze aspekty nawalają, automatycznie nawala cała książka. To jakby wybudować śliczny wiktoriański domek, który w środku ma ściany obłażące z tynku i podchodzący wilgocią sufit. Podziękuję. :>
Raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńDosyć przeciętna i raczej sobie odpuszczę, bynajmniej w chwili obecnej :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUuuu słabiutko...Szkoda.
OdpowiedzUsuńChyba raczej się nie skuszę :(
OdpowiedzUsuńJakoś mnie ta książka do siebie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńJeśli odbiega od trylogii czasu to nie dla mnie, podróżę w czasie uwielbiam, ale tu sam motyw jakoś mi nie podpasywał. ;P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie jestem do niej przekonana, ale okładka ma w sobie to coś ;D Widziałam w księgarni i na żywo jest jeszcze piękniejsza :)
OdpowiedzUsuńMi się ona spodobała bardziej... W moim odczuciu była zdecydowanie lepsza od Trylogii czasu, którą tak wszyscy wychwalają... No, ale gusta są różne :)
OdpowiedzUsuńhmm, nie wiem czy się skuszę. Ale w sumie, jeżeli gdzies na nia natrafię to pewnie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńGdy przeczytałam na lubimyczytac.pl zarys fabuły stwierdziłam że książka może być dobra. Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji powieści podziękuje. Już widzę że nie jest ona dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam same pozytywne recenzje tej książki. Po Twojej opinii nie wiem czy kupić tę powieść....
OdpowiedzUsuńDla mnie już sam pomysł na fabułę wydaje się śmieszny...
OdpowiedzUsuńGladiator operujący naukowymi terminami, których nie powinien znać - już widzę, jak podczas czytania doprowadzałoby mnie to do szału, nie ma nic gorszego od takiego naciągania!