my heaven of books

sobota, 11 stycznia 2014

Eve Edwards - Demony miłości


Demony miłości - Eve Edwards
Autor: Eve Edwards
Tytuł: Demony miłości
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 356
Moja ocena: 7/10
"Demony miłości" to druga część poczytnego cyklu "Kroniki rodu Lacey". Pierwszy tom, "Alchemia miłości" idealnie trafił w mój gust czytelniczy, sprawił, iż czas, który spędziłam podczas czytania tej książki nie należał do zmarnowanych. Ja po prostu nie potrafię odmówić sobie dobrego romansu umiejętnie połączonego z historią, nie dziwota więc, iż z entuzjazmem przystąpiłam to lektury "Demonów..."

Główną bohaterką poprzedniej części była hrabina Ellie Rodriguez, natomiast w kontynuacji prym wiedzie lady Jane Perceval. Życie zaledwie osiemnastoletniej kobiety nie należało do najłatwiejszych po zerwaniu zaręczyn z hrabią Dorsetem, jednak udało się jej wyjść na "prostą", obecnie jest markizą Rieveaulx i dwórką królowej Elżbiety I. Jane oczekuje przybycia na dwór Jamesa Laceya - mężczyzny, który skradł jej serce. Niestety, ich miłość nigdy nie należała do najłatwiejszych, co rusz napotykała jakieś problemy, przez co młodzi kochankowie nie mogli w spokoju nacieszyć się sobą. I- jak się okazuje- nadal nie mogą. Z jakimi przeszkodami nasi bohaterowie jeszcze będą musieli się zmagać?

Cykl Eve Edwards nie należy do najwybitniejszych i nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Skierowany jest on przede wszystkim do mało wymagających czytelników, którym nie przeszkadza przewidywalność akcji, jej spokojne tempo oraz widoczny schemat w kreowaniu bohaterów. Ja, będąc zapoznana już z pierwszą częścią dokładnie wiedziałam czego się spodziewać, więc nie postawiłam poprzeczki wysoko, a także przymykałam oko na wszelkie nieścisłości i pozwoliłam całkowicie oddać się lekturze, która okazała się przyjemna i wciągająca. Warsztat Edwards jest bardzo lekki, przystępny i raczej nieskomplikowany, a w tym gatunku są to dla mnie cechy pożądane.

Musicie wiedzieć, moi drodzy, iż za każdym razem, gdy pomyślę o "Alchemii miłości" na moją twarz wypływa szeroki uśmiech, tak bardzo mi ta książka się podobała! Losy Ellie i Willa naprawdę mnie zafascynowały. Zafascynowały na tyle, że gdy przystąpiłam do lektury, skończyłam ją tego samego dnia. Gdy tylko zobaczyłam "Demony miłości" wiedziałam, że muszę tą powieść przeczytać i postawić na półce obok pierwszej części. Nie byłabym sobą, gdybym nie pochwaliła wspaniałych wydań obu dzieł. Otóż, te dwie książki naprawdę świetnie się prezentują, grafika jest przyjemna dla oka, świetnie "układają się" w dłoniach. Po raz nie wiem który muszę pochwalić grafików wydawnictwa Egmont za kawał dobrej roboty! Wracając do tematu; sądziłam, iż drugi tom będzie po prostu dalszą opowieścią losów Ellie i Willa, ale się myliłam, bowiem prym wiodą Jane oraz James. I choć historia ta bardzo mi się podobała, to mimo wszystko ta w "Alchemii..." jest moim zdaniem lepsza. Może dlatego, iż autorka raczej nie wysiliła się na oryginalność, odniosłam wrażenie, jakby sequel były kalką pierwowzoru. 

Szybko podsumowując: "Demony miłości" to godna kontynuacja, ale nie tak świetna jak pierwsza część. Skończyłam ją bardzo szybko, pławiąc się w niezobowiązującej lekturze i po cichu ignorując towarzyszące mi rozczarowanie faktem, iż autorka nie pokusiła się na coś oryginalniejszego. Co skłania mnie do przemyśleń, iż Eve Edwards nie stać już na nic więcej. "Kroniki rodu Lacey" polecam mało wymagającym czytelnikom oraz wielbicielom książki z tłem historycznym oraz mocno uwypuklonym romansem.

3 komentarze:

  1. Po pierwszą część mam zamiar sięgnąć. Jeśli mi się spodoba, to i po tę książkę sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią sięgnę po pierwszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ją na półce i mam nadzieję, że za niedługo ją przeczytam, gdyż jestem jej ciekawa.

    OdpowiedzUsuń