Tytuł: Cienioryt
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 450
Moja ocena: 7/10
Do polskiej fantastyki nadal podchodzę ostrożnym krokiem, z pełną dozą ciekawości, ale także i obaw. Może dlatego, że zwyczajnie jeszcze nie czytałam żadnej dobrej powieści polskiego autora w tym gatunku. Mimo to, "Cienioryt" od początku mnie zaciekawił, a pozytywne recenzje utwierdziły mnie w przekonaniu, że ta książka jest warta przeczytania. Poza tym, w końcu musi być ten pierwszy raz, prawda? Jeśli nie teraz jest moment na przełamanie się, to kiedy? Dobra, dosyć tych filozoficznych pytań, przejdźmy do meritum.
Przenosimy się do fantastycznego państwa Vastylii, a konkretnie do jej serivskiego miasteczka, gdzie poznajemy mistrza szermierczej szkoły la destreza - Arahona Caranzę Marteneza Y'Grenata Y'Barratora. Jego życie dalekie jest od bycia spokojnym i ustatkowanym, wykonuje on m.in drobne zlecenia o dosyć wątpliwej treści. Wszystko się zmienia, gdy Sanna, córka uczonego Holbranver'a zostaje porwana. Główny bohater postanawia pomóc mężczyźnie i w ten oto sposób obaj zostają wciągnięci w spisek, którego nawet sami dokładnie nie rozumieją.
Najbardziej irytujące w dziele Piskorskiego jest tworzenie takich innowacji słownych jak: cieństrzelba czy cieniomapa. Ok, żeby tylko to, ale tutaj mamy więcej takich perełek. Dodawanie do każdego słowa przedrostka "cień" nie czyni z niego wyjątkowego, a raczej ukazuje braki pomysłowości. Kiedy czytałam o kolejnych "cieniach" to nieodłącznie towarzyszyła mi irytacja.
Z fabułą jednak jest o wiele lepiej. Ona potrafi obronić się sama. Widoczne jest, iż Piskorski ma ciekawy pomysł i zarys w jakim kierunku chce go rozwijać, a to już bardzo dużo. Jako, że nigdy nie czytałam żadnej książki oscylującej wokół motywu spod znaku płaszcza i spady, to było to dla mnie pewnego rodzaju pierwsze spotkanie, które może zaważyć na tym, jak w przyszłości będę postrzegała takie dzieła. Na szczęście, autor wyszedł z tego starcia obronną ręką i stworzył coś, co czyta się przyjemnie i szybko. Piskorski ma ciekawy warsztat, dodajcie do tego świetną kreację bohaterów i rozległe, plastyczne opisy, wszystko to razem wzięte niezwykle zachęca do "sunięcia po lekturze". Kiedy do skończenia "Cieniorytu" dzieliło mnie sto stron, oderwanie się od czytania było wręcz niemożliwe!
Warto dodać, iż w tym dziele to cienie są prawdziwą istotą człowieczeństwa. To one ukazują, jaki człowiek jest naprawdę; stygmatyzują go jako złego lub dobrego. Określają go. Mieszkańcy Vastylii nauczeni są, aby cieni unikać jak ognia. Genialna koncepcja, świetne zrealizowanie.
W dzisiejszej fantastyce najczęściej poruszane są wątki nadprzyrodzonych stworzeń (wampirów, wilkołaków, czarownic etc.) Autorom, zarówno polskim jak i zagranicznym zdarzyło się chyba zapomnieć o prawdziwej dobrej powieści fantasty. Książka Krzysztofa Piskorskiego to fantastyka na poziomie, z którą z pewnością trzeba się zapoznać. Polecam!
Na razie z niej zrezygnowałam, lecz może jak znajdę w bibliotece to się skuszę.
OdpowiedzUsuńHm, szczerze mówiąc nie ciągnie mnie do tej książki. Ale recenzja świetna ;*
OdpowiedzUsuńHmm lubię fantastykę, ale nienawidzę dziwnego łączenia słów, no po prostu nie potrafię go przetrawić, a poza tym... jakoś fabuła nieszczególnie mnie zainteresowała, więc tym razem odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie przepadam zbytnio za fantastyką. Jedynie toleruje paranormal romanse, dlatego powyższa książka nie wzbudziła we mnie aż tak wielkiego zainteresowania, bym chciała ją bliżej poznać, dlatego mimo wszystko spasuje.
OdpowiedzUsuńZ książką już wcześniej się spotkałam - a przynajmniej z tytułem i ogólnym opisem. Skoro dobra - trzeba przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam fantastykę, więc z książką Piskorskiego muszę się zapoznać!
OdpowiedzUsuńMam smaka na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Jako, że mam w planach nadrobić zaległości w polskiej literaturze (zwłaszcza fantastyce), jest to tytuł który warto zapamiętać. Pomimo tej drobnej wady jaką podałaś (dodawanie słowa cień), wszystko inne wydaje się być interesujące. Chociaż nie sięgnę po książkę już teraz, ponieważ czas nie pozwala, a inne książki czekają w stosie, to postaram się zapamiętać "Cienioryt" i kiedyś się z nim zapoznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
www.licencja-na-czytanie.blogspot.com
Bardzo lubię taka fantastykę, myslę, że ksiązka mogłaby przypaść mi do gustu, nawet pomimo nadmiernego słowotwórstwa :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńOd pewnego czasu planuję sięgnąć po jakieś książki polskich autorów, ale jak na razie nie za bardzo mam okazję (a może za mało się staram?). Kto wie, może kiedyś właśnie ta wpadnie mi w ręce. ;)
OdpowiedzUsuńChociaż to raczej nie mój gust zdecydowanie Twoja recenzja mnie zachęciła ;)
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona tą książką! Bardzo fajna recenzja. Podoba mi się tutaj, u Ciebie ; - )
OdpowiedzUsuńTe słowo twory, myślę, że i mnie mogły by denerwować, ale mimo wszystko książka nadal mnie ciekawi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;)
Zaciekawiłaś mnie
OdpowiedzUsuńNa razie mam mieszane uczucia, ale być może w dalszej przyszłości po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń