Tytuł: Płonący stos: Kielich wiatru, krąg popiołów
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 424
Moja ocena: 5/10
Ja jestem nią. Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 424
Moja ocena: 5/10
Ona jest mną.
Jesteśmy czarownicami.
Dlaczego zostałyśmy rozdzielone?
Dlaczego teraz się spotkałyśmy?
I dlaczego obie kochamy tego jednego…
Thais
Nienawidzę Nowego Orleanu. Nienawidzę mojej nowej opiekunki, która pojawiła się znikąd, kiedy zginął mój tata. Nienawidzę całego mojego nowego życia i tego, że muszę zaczynać ostatnią klasę liceum w nowej szkole. Jakbym stała na krawędzi klifu i coś przerażającego miało mnie popchnąć w dół, w jakiś nieznany świat. Co tam znajdę? Siebie? A jeśli coś gorszego – prawdę o mojej przeszłości?
Clio
Dziś w szkole spotkałam drugą mnie. Mnie z innym imieniem, ale jednak mnie – z moimi czarnymi włosami, zielonymi oczami i identycznym znamieniem na policzku.
Jedna z tych historii o bliźniętach rozdzielonych po urodzeniu? O nie - prawda jest o wiele bardziej niesamowita, o wiele bardziej mroczna. A jej poszukiwanie połączy nas magią i krwią, i podzieli uczuciem do tego samego chłopaka...
Cate Tiernan jest autorką jednej z moich ulubionych serii zapoczątkowanej "Ukochanym nieśmiertelnym", którego pokochałam za niesamowity klimat i magię. Po "Płonącym stosie" oczekiwałam wręcz równie przyjemnej i wciągającej na parę godzin lektury. Dlatego też moje rozczarowanie było jeszcze większe i nie mogłam przestać porównywać obu serii tej autorki do siebie. "Ukochanemu nieśmiertelnemu" fakt, nie brak wad i wcale temu nie przeczę, ale przy nim "Płonący stos" wypada naprawdę bardzo blado.
„Jestem kobietą, której pragniesz, silną jak skała, gorącą jak magma. Odddam się tobie, to nie żart, jeśli dowiedziesz, że jesteś tego wart.”
Cate Tiernan serwuje nam historię taką, jakich wiele. Są dwie rozdzielone bliźniaczki: Thais i Clio, które nie wiedzą o swoim istnieniu. Pierwszą z nich - Thais, samotnie wychowuje ojciec i mieszka ona w Connecticut, a druga - Clio mieszka ze swoją babcią w Nowym Orleanie. Przez splot dziwnych, niefortunnych zdarzeń obie zamieszkują w tym samym mieście i... chodzą do tej samej szkoły. Spotkanie jest więc nieuniknione. A żeby nie była to typowa opowiastka o odnalezieniu się nawzajem bliźniąt, obie są czarownicami, z różnicą, że jedna o tym wie, a druga nie ma najmniejszego pojęcia. Wszystko się jeszcze bardziej komplikuje, gdy poznają Luca - Andre Martina oraz dowiedzą się o swojej mrocznej przeszłości...
„Nic nie jest dobre, ani złe, to myśl czyni je takim.”
Bardzo rozczarowała mnie ta książka. Chwilami zastanawiałam się gdzie ta Cate Tiernan, której "Ukochany nieśmiertelny" tak mnie pochłonął? Pomimo moich najszczerszych chęci pozwolenia sobie "wciągnięcia" się w tę książkę, zwyczajnie nie dałam rady. Bohaterowie byli tak szablonowi i do bólu przewidywalni, że po prostu nie dało się ich lubić. Dialogi były nudne, jakby autorka dała je po to, aby po prostu były. Brakowało mi napięcia, które pozwoliłoby mi czerpać przyjemność z tej lektury. Nie było tak niestety i przyznaję, że drugą część czytałam mało dokładnie, bo chciałam jedynie skończyć tę książkę. Podsumowując: "Płonący stos" jest bardzo przeciętną książką, zamiast której jej można przeczytać wiele ciekawszych.
Wyzwania, w których recenzja bierze udział:
CZYTAM FANTASTYKĘ, PARANORMAL ROMANCE.
Czytałam, momentami się załamywałam i koniec końców też wystawiłam podobną ocenę. "Czułam się jak podróba torebki Versace..." - to mnie dobiło... I żadnej z bliźniaczek nie byłam w stanie polubić, obie irytowały. A Ukochanego nieśmiertelnego nie czytałam, ale skoro twierdzisz, że lepszy... Nie, chyba jednak nie.
OdpowiedzUsuńNie miałam ochoty na tę serię i widać, że miałam rację...
OdpowiedzUsuńOkładka mnie zachęciła, ale całokształt książki nie bardzo. Dziękuje za ostrzeżenie :) ( dodaje do obserwowanych )
OdpowiedzUsuńSwojego czasu zastanawiałam się nad tą książką, ale najwyraźniej dobrze, że po nią nie sięgnęłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Przyznam, że mi się "Płonący stos" podobał i nie wydawała mi się szablonowa. Co prawdę za bardzo ambitna to ona nie jest, no ale cóż.
OdpowiedzUsuńW sumie ocenę wystawiła bym 6/10 jako że przy książce można się oderwać od rzeczywistości ale jednak to nie jest nic specjalnego.
"Ukochany nieśmiertelny" podobał mi się umiarkowanie, ale drugi tom czeka na półce. pierwsze słyszę o "Płonącym stosie", ale skoro oceniłaś tak nisko (a banalna fabuła też robi swoje), raczej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, a kiedy zaczęłam czytać twoją recenzję myślałam, że może być ciekawa. No cóż, taka ocena daje do myślenia... i dochodzę do wniosku, że chyba sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś wypożyczoną tę książę, lecz zrezygnowałam z jej czytania.
OdpowiedzUsuńMoże, może... Zobaczymy czy wpadnie mi w łapki:)
OdpowiedzUsuńDzięki za podesłanie linka do recenzji,
OdpowiedzUsuńzostała ona dodana do wyzwania :)
Niestety to nie moje klimaty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że "Płonący stos" cię rozczarował. Myślałam, że będzie to nieco lepsza lektura i bardziej emocjonująca, ale jak widzę po twojej recenzji, myliłam się. W takim razie dam sobie z nią spokój.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że jednak jest lepsza, więc chyba ją sobie odpuszczę ;)
OdpowiedzUsuńOgromna szkoda, pomysł wydawał sie (jak dla mnie) bardzo orginalny, bo nigdy nie spotkałam się z książka, która opowiada o dwóch czarownicach i to jeszcze bliźniaczkach.
OdpowiedzUsuńObserwuje.
Czytałam kiedyś opis tej książki i wydawała mi się ciekawa. Będę musiała kiedyś przeczytać i porównać warsztat z "Ukochany Nieśmiertelny".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jedna z najciekawszych okładek, jakie widziałam dziś :-) Wydaje się być fajna ! Idzie na listę !:)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)) Zapraszam i zachęcam do obserwacji :) ! _______________________________ http://pictures-of-my-world.blogspot.com/
Ja się ostatnio rozczarowałam Trylogią czasu, więc tym bardziej nie mam zamiaru sięgać po kolejną niespełniającą oczekiwań książkę :)
OdpowiedzUsuńJestem nią bardzo zainteresowana. Przeczytałabym ją z miłą chęcią. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci, że po lekturze "Ukochanego nieśmiertelnego" od razu chciałam książkę wymienić na coś bardziej wartościowego, ale w końcu gdy ktoś się nią zainteresował, postanowiłam zostawić ją na półce. Obok niej na lekturę czekają obie części "Płonącego stosu" i mam nadzieję, że jednak się nie zawiodę, bo nie mam wobec tej książki zbyt wysokich wymagań ;) A czytałaś może "Księgę cieni" tej autorki?
OdpowiedzUsuń