Autor: Gail McHugh Tytuł: Collide Wydawnictwo: Akurat Liczba stron: 365
Emily Cooper po śmierci swojej matki przeprowadza się do Nowego Jorku wraz ze swoim chłopakiem, Dillonem, aby rozpocząć nowe życie. Wszystko wydaje się układać wręcz idealnie. Do pewnego momentu. Gdy poznaje przystojnego Gavina Blake'a, niczego już nie jest pewna. Wie jednak, że ich oboje łączy jakieś magnetyzujące przyciąganie... Główna bohaterka walczy o bycie lojalną w stosunku do Dillona, ale przychodzi jej to coraz trudniej, ponieważ już nie rozpoznaje niegdyś troskliwego, a obecnie agresywnego i zaborczego mężczyznę. Emily jest rozdarta pomiędzy tym, co nakazuje jej sumienie a tym, czego pragnie jej serce...
O "Collide" ostatnio było dosyć głośno w Polsce. Spodobała mi się nie tylko piękna i niezwykle klimatyczna okładka tej książki, ale także i sam opis. Ja po prostu nigdy nie mogę darować sobie przeczytania jakiegoś dobrego i podnoszącego na duchu romansu. Na powieść Gail McHugh skusiłam się ze względu na liczne i pozytywne recenzje - stwierdziłam, że po prostu muszę się przekonać na własnej skórze, czy zostanę fanką twórczości tej autorki. I tak właśnie się stało.
Historia, którą prezentuje swoim czytelnikom Gail McHugh na pierwszy rzut oka może się wydać bardzo banalna i transparentna. W końcu motyw trójkąta w literaturze jest dosyć szeroko znany i pisarze często z niego korzystają. I choć generalnie nie przepadam za tego rodzaju kombinacjami (wydają mi się zbyt przewidywalne i mało ciekawe), to w przypadku "Collide" pokochałam stronę, w którą autorka zdecydowała się pójść. Związek Emily & Dillona jest na tyle niejednoznaczny, że tak naprawdę przez większą część lektury miałam spore wątpliwości co o nich myśleć. Oszem, Dillon to dosyć agresywna i zaborcza postać, ale co by nie powiedzieć - miał swoje dobre strony i dobre momenty, chociażby te dosyć skąpo opisane przez pisarkę. Mam tutaj namyśli, gdy chłopak pomagał swojej dziewczynie po śmierci jej matki. Ja sama na miejscu głównej bohaterki czułabym się co najmniej skołowana. Szkoda jedynie, że autorka jakby na siłę starała się przedstawić tę osobowość jako złą. Jednak wydaje mi się, skoro trójkąt będzie obowiązywał w kolejnych częściach, a z pewnością tak będzie dla urozmaicenia akcji, Dillon pokaże jeszcze swoją "inną" stronę. Co się tyczy Gavina... Polubiłam go, aczkolwiek chyba liczyłam w tej kwestii na większą sympatię. Jest on póki co zbyt troskliwy i zbyt "uroczy", żeby wzbudzał jakieś większe emocje. Okej, w prawdziwym życiu zapewne jest mężczyzną idealnym, jednak w książkach to właśnie badboye skradają największą uwagę i sławę.
Szczerze mówiąc to spodziewałam się, że w "Collide" wątek trójkąta będzie oczywiście obowiązywał, co można wywnioskować z opisu na tylnej okładce, ale myślałam, że kontynuacja już obędzie się bez niego. Najwyraźniej się myliłam, co bardzo mnie cieszy w tym przypadku, ponieważ zakończenie jest pełne suspensu. Coś czuję, że Gail McHugh w sequelu nieźle namiesza w życiu Emily...
Zdecydowanie największym mankamentem "Collide" jest główna bohaterka. Do bólu irytująca i niezdecydowana. Naprawdę z całej siły starałam się wykrzesać do niej choć iskrę sympatii, ale niestety nie udało mi się to niezwykle trudne zadanie. W pewnym momencie lektury zaczęłam się wręcz zastanawiać co widzą w niej Dillon i Gavin, oczywiście oprócz urody. Najbardziej w Emily irytowała mnie jej dziecinność i nieustannie niezdecydowanie. Sama nie wiedziała czego chce, a podobno to dorosła kobieta. Mam nadzieję, że w kontynuacji ją polubię (choć minimalnie).
"Collide" nie jest książką pozbawioną wad, największą z nich jest Emily, jednak to wcale aż tak bardzo nie przeszkadzało mi w lekturze. Nie w momencie, gdy miałam inne interesujące osobowości do podziwiania. Dillon - postać niejednoznaczna, która wyzwala w czytelniku wiele emocji, co o nim sądzić? Za kogo go mieć? Gavin, na którego zawsze można polegać i który bez wątpienia ma niesamowicie magnetyzującą relację z Emily. Kogo ostatecznie wybierze główna bohaterka? Będę musiała sięgnąć po kontynuację, "Pulse", aby się tego dowiedzieć, ponieważ Gail McHugh zaserwowała swoim czytelnikom iście poetyckie zakończenie, które zwiastuje jeszcze więcej emocji i dynamizmu w drugim tomie. Już nie mogę się doczekać tych kilku godzin przyjemnej i satysfakcjonującej lektury... Polecam, na obecną porę "Collide" jest wręcz idealnym i najlepszym wyborem!
Moja ocena: 7/10
Nigdy o niej nie słyszałam, dlatego zastanawiam się kiedy było o niej głośno w Polsce... Czy wtedy, gdy byłam głucha na świat zewnętrzny (przed maturą), co jest najbardziej prawdopodobne, czy w innym momencie.. Ale nieważne.
OdpowiedzUsuńNajpierw powiem, że nie zgodzę się z Tobą co do okładki. Dla mnie nie jest ani ładna, ani magnetyczna i przyciągająca :) Ale nie to jest najważniejsze. Opis i Twoja recenzja przekonały mnie na tyle, że naprawdę mam ochotę ją przeczytać. I chociaż odrzuca mnie trochę motyw trójkąta, to jak napisałaś, w tym przypadku jest on OKEJ (niedosłownie), więc myślę, że jestem jak najbardziej na tak :)
Odnośnie okładki - może odnosisz takie wrażenie, ponieważ nie widziałaś jej na żywo, a na żywo wygląda naprawdę nieźle. Anyway, mi się podoba. :)
UsuńZwróciłem już uwagę na tę książkę, ale raz mnie ona zachęca, innym razem odpycha... Naprawdę nie wiem, co o niej myśleć. Skończy się pewnie tak, że jej nie przeczytam, chociaż los już mnie nie raz w mych książkowych decyzjach zaskakiwał :)
OdpowiedzUsuńRównież czekam na kontynuację, gdyż "Collide" bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej powieści, nawet o niej nie słyszałam. Szkoda, że jest trójkąt miłosny, bo nieważne jak doskonały, to nadal trójkąt. Btw niezdecydowana i dziecinna bohaterka - typowyu lubiany przez autorów charakter.
OdpowiedzUsuńwachajac-ksiazki.blogspot.com
Zgadzam się. :/ Autorzy zdecydowanie lubią takie dziecinne bohaterki, a ja wolę silne i stanowcze osobowości. :)
UsuńTakże słyszałam już wiele dobrego o tej książce, ale ja nie przepadam za romansami więc w najbliższym czasie nie będę tego czytała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/?m=1
Także słyszałam już wiele dobrego o tej książce, ale ja nie przepadam za romansami więc w najbliższym czasie nie będę tego czytała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :* http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/?m=1
Nie słyszałam. Opis mnie zachęcił ale nie przepadam za typowymi romansami, dlatego nie sięgnę w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://fandomowe-zycie-prim.blogspot.com/
Absolutnie nie przeszkadzają mi te małe wady. Na pewno przeczytam i mam nadzieję że książka mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad tą pozycją, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że chyba nie wpasowuje się ona w mój gust. Ale jakby przypadkowo do mnie trafiła, to czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńSama jej nie kupię, ani nie wybiorę nigdzie, bo po prostu mnie do siebie nie przyciągnęła. Pewnie gdybym ją od kogoś dostała, to przeczytałabym i zmieniła zdanie.
OdpowiedzUsuńhttp://skazani-na-ksiazki.blogspot.com/2015/07/czas-zniw-samantha-shannon.html
Ciekawi mnie ta książka, mam ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję tej historii szczerze mówiąc, więc raczej spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do wyzwania Książkowe Porządki!
http://littledecoy7.blogspot.com/2015/07/ksiazkowe-porzadki-czyli-wakacyjne.html
Z wielką chęcią przeczytam :) Już chyba wszyscy czytali tylko nie ja!
OdpowiedzUsuńTę okładkę widzę teraz wszędzie, jednak trafiłam na kilka negatywnych recenzji, więc jeszcze zastanawiam się czy sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńhttp://mianigralibro.blogspot.com/
Właśnie skończyłam i jestem zachwycona! Chociaż Emily rzeczywiście irytująca.
OdpowiedzUsuńhttp://zaczytanamadlen.blogspot.com/2015/07/collide-gail-mchugh.html#comment-form
Bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńKsiążkowyŚwiat
Kolejna pozytywna opinia chyba muszę przeczytać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńa ja jakoś nie jestem nią zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałabym przeczytać. :) :)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, od czasu do czasu lubię przeczytać jakiś romans. Ta książka od dawna "chodzi" za mną i może w najbliższych dniach sięgnę po nią :)
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do tagu 7 grzechów głównych książkocholika :)
OdpowiedzUsuńhttp://ocean-slow.blogspot.com/2015/07/tag-7-grzechow-gownych-ksiazkocholika.html
Ja słyszałam o niej tylko raz, teraz już w sumie drugi, ale chyba sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńgabxreadsbooks.blogspot.com
Mi się książka podobała choć nie jest moim numerem jeden, z pewnością sięgnę po "pulse" aby poznać dalsze losy tych trojka. Zapraszam do mnie na poznanie mojej opinii o tej pozycji :)
OdpowiedzUsuń"Co czytać po Greyu" na fb zachęciło mnie do przeczytania tej książki. Z początku negatywnie nastawiona sięgnęłam po collide. Na początku banał. Smutna historia, dobry pomocny chłopak i on borzyszcze. Z nudów ciagnęłam dalej. I nie wiedząc czemu pochłonęłam ją w jeden dzień. Jedno jest pewne w moim przypadku poruszyło wszelkie możliwe emocje. Czekam na Pulse z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuń