my heaven of books

piątek, 26 grudnia 2014

Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle - W śnieżną noc

Autor: Maureen Johnson, John Green, Lauren Myracle Tytuł: W śnieżną noc Wydawnictwo: Bukowy las Liczba stron: 335

Pod koniec listopada bieżącego roku blogi zalały informacje o nowej książce kultowego amerykańskiego pisarza John'a Green'a. W gwoli ścisłości, są to opowiadania trzech pisarzy, a nie tylko Zielonego: Maureen Johnson oraz Lauren Myracle. "Let it snow" w oryginalne ukazało się w 2008 roku, więc na polskie wydanie przyszło nam trochę czekać. Wydawnictwo Bukowy Las jednak idealnie się wstrzeliło w obecną porę, ponieważ "W śnieżną noc" zawiera trzy świąteczne historie, które spiszą się idealnie jako prezent pod choinkę. W każdym razie ja ją w taki sposób otrzymałam i od razu w Wigilię podekscytowana przystąpiłam do lektury. Jesteście ciekawi moich wrażeń?

W Wigilię małe miasteczko Gracetown zostaje zasypane przez śnieg. To jedno wydarzenie daje początek kolejnym powiązanym ze sobą historiom, które pozytywnie nastrajają czytelnika. Pokazują, że w magicznym, świątecznym czasie wszystko może się zdarzyć, każdy może otrzymać drugą szansę i odnaleźć miłość. Fabuła tych opowiadań jest ze sobą ściśle związana, dlatego należy je czytać z narzuconą kolejnością, czyli "Podróż wigilijna", następnie "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" oraz "Święta patronka świnek".

Zwróciliście uwagę na charakterystyczną szatę graficzną tej powieści? Charakterystyczną dla polskich wydań książek John'a Green'a. Zapewne większość osób widząc "W śnieżną noc" na półkach  stwierdziło entuzjastycznie: "Och, kolejna książka Zielonego, muszę ją mieć!". Muszę przyznać, że to świetny chwyt marketingowy, warto jednak zapamiętać, że są to trzy opowiadania, choć ze sobą powiązane, to napisane przez trzech różnych pisarzy. Niewątpliwie jednak na okładce rzuca się nazwisko Green'a, bo Maureen Johsnon i Lauren Myracle raczej nie są znane w Polsce. Sądziłam, że to twórca m.in "Gwiazd naszych wina" czy "Papierowych miast" powinien błyszczeć w tym świątecznym wydaniu. Nie mogłam się bardziej mylić.

Nie mogę powiedzieć, żebym była znawcą twórczości John'a Green'a, bo dotychczas przeczytałam tylko jedną jego książkę - "Gwiazd naszych wina". Nietrudno się domyśleć, że po prostu mnie zachwyciła i pokochałam ją całym sercem. Nie mogłam się więc doczekać, gdy zobaczę tego pisarza w innym wydaniu. Jego opowiadanie, te środkowe, czyli "Bożonarodzeniowy Cud Pomponowy" okazało się dla mnie po prostu słabe. Zapewne w zamierzeniu miało być dowcipne i chwytliwe, ale w praktyce było nudne i odstawało od pozostałych dwóch świetnie napisanych historii. Najbardziej spodobało mi się opowiadanie "Podróż wigilijna", które pokazuje, że miłość można odnaleźć w najbardziej zaskakujących warunkach, chętnie bym widziała dalsze losy tych bohaterów w oddzielnym dziele. "Święta patronka świnek" także skradła moje serce, to ciepła i niesamowicie urocza historia, która ukazuje, że każdy człowiek może się zmienić. 

Najlepsze w przedstawionych historiach jest wszechobecność ciepłego klimatu, pomimo tego, że akcja ma miejsce w zimie. Nie od dziś wiadomo, że to, co obiecuje wydawca, nie zawsze okazuje się prawdziwe i przynosi jedynie rozczarowanie. Ja generalnie jestem uprzedzona do haseł zachęcających do kupna umieszczonych na przednich okładkach. Na szczęście w tym przypadku naprawdę są to świąteczne opowiadania o miłości, które mają specyficzną atmosferę. Wywołują u czytelnika ciekawość, powodując, że dzieło to wręcz się pochłania, a nie czyta. Mają po prostu swój urok.

Przy tej książce spędziłam świetnie kilka godzin, a zazwyczaj nie przepadam za opowiadaniami. Podobało mi się to, że historie zawarte "W śnieżnej nocy" ściśle do siebie nawiązują. Zostały świetnie napisane, przez co wywołują u czytelnika autentyczne emocje, u mnie było to głównie wzruszenie. Bije wręcz od nich świąteczny klimat, dlatego uważam, że jest to idealny sposób na spędzenie świątecznych dni. Polecam!
 "Wiem, że nikt nie jest idealny, a za każdą fasadą doskonałości kryje się skłębiony chaos kłamstw i sekretnych smutków (...)"
Moja ocena: 9/10

17 komentarzy:

  1. W śnieżną noc właśnie skończyłam czytać. Opowiadania były dobre, ale brakowało mi w dwóch ostatnich świątecznej atmosfery. Jakoś tak ten klimat mnie nie oczarował, nie widziałam go. Ale były świetnie napisane i ciekawie połączone w jedno :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biorę się za niedługo za tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dość wysoko ją oceniłas... Hm, na Johna Greena narzekam, ile wlezie, ale może - pierwszy raz mi taka myśl przychodzi do głowy - warto dać szansę tej pozycji? Może za rok ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawie w pełni się zgadzam! Tylko mi się opowiadanie Greena podobało chyba troszkę bardziej niż Tobie ;). Ale chyba pierwsze rzeczywiście króluje :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam, ale średnio urzekły mnie te opowiadania, spodziewałam się fajniejszych opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ze względu na Greena i formę opowiadań musiałam ją zdobyć i udało mi się, muszę w najbliższym czasie przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kończę czytać tą książkę i mam nieco inne odczucia ;) Spodziewałam się po niej trochę więcej, a opowiadania trochę mnie zaskoczyły, niestety nie pozytywnie. Zła nie jest, ale mnie nie zachwyca ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również nie przepadam za opowiadaniami, jednak tę pozycję bardzo chciałabym poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Idealna na świąteczny czas, ale do mnie trfi trochę później, niedawno wygrałam ją w konkursie. ;) Mam nadzieję, że i mi się tak spodoba. ;)

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi się te opowiadania nawet podobały. Może nie są jakieś rewelacyjne, ale fajnie się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak na to, że opowiadanie Greena było dosyć słabe, to oceniasz całość bardzo wysoko. Mam ochotę to przeczytać, ale kupować niekoniecznie. Może pojawi się w bibliotece ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo reszta opowiadań mi się podobała. :) Ok, Green nie powalał, ale dało radę się czytać i ostatecznie uważam, że dwie pozostałe historie nadrobiły wszelkie niedociągnięcia.

      Usuń
  13. No właśnie trochę mnie irytuje to promowanie książki nazwiskiem Greena, skoro jego opowiadanie po pierwsze jest najkrótsze, a po drugie - najsłabsze. No ale marketing... :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Co do pory roku, muszę się z Tobą zgodzić, wydawnictwo trafiło idealnie. U mnie śnieg leży już kilka dni, choć nie jest go dużo, umila mi widok za oknem, a wyżej wymieniona książka mogłaby umilać widoki moim oczom w mieszkaniu. Chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń