poniedziałek, 9 grudnia 2013
Filmowy kącik: Igrzyska śmierci. W pierścieniu ognia
W marcu 2012 roku szturmem do kin wbiły się "Igrzyska śmierci" i praktycznie od razu osiągnęły "kasowy" sukces. Jeszcze w 2011 słysząc o tym, iż ta produkcja ma być ekranizacją słynnej trylogii Suzanne Collins, po prostu musiałam się z nią zapoznać. I zrobiłam to i wiecie co? Całkowicie, absolutnie i totalnie (wiem, wiem, bez przesady) zakochałam się w niej! Genialna seria, którą się nie czyta, a pochłania! Wzruszająca, zapierająca dech w piersiach, wzbudzająca całą masę słodko-gorzkich emocji. Tak, więc odnośnie filmu: czekając na premierę siedziałam jak na szpilkach, dosłownie. W końcu, w dniu premiery wybrałam się i odkryłam, że jednak istnieją dobre, a nawet świetne ekranizacje. Mimo to, jakoś szał uleciał i nie wyczekiwałam z wypiekami na twarzy kontynuacji filmu, ale jakoś nie mogłam sobie darować pójścia na niego, po tylu pozytywnych recenzjach po prostu musiałam. W końcu 7 grudnia nadszedł dzień premiery filmu w moim mieście. I powiem Wam, że nie mogłam od razu zabrać się za recenzowanie filmu, ponieważ za dużo emocji się we mnie kotłowało, a teraz spokojnie mogę opisać swoje wrażenia.
Po zwycięstwie w 74. Głodowych Igrzyskach, Katniss Everdeen i Peeta Mellark odkrywają, że ich życie wciąż będzie dalekie od bycia spokojnym. Udają się oni na obowiązkowe Tournee Zwycięzców (w tym celu odwiedzają wszystkie dystrykty, a na końcu Kapitol). Ponadto zuchwały czyn tej dwójki na arenie w poprzednich Igrzyskach dał ludziom nadzieję na wyzwolenie się spod władzy okrutnego prezydenta Snow'a.
Snow postanawia urządzić 75. Głodowe Igrzyska, które mają uczcić trzecie ćwierćwiecze ich istnienia. W tym celu dawni zwycięzcy będą musieli stanąć przeciw sobie. Czy Katniss i Peeta mają jakiekolwiek szanse w starciu z najlepszymi z najlepszych?
Zacznijmy od tego, że ciężko mi powiedzieć, czy "W pierścieniu ognia" jest dobrą ekranizacją. Czytałam tą serię ponad dwa lata temu, więc siłą rzeczy bardzo dużo pozapominałam. Na szczęście planuję ponownie zapoznać się z cała trylogią, ale o tym kiedy indziej. Wracając do tematu, nie wiem jak to jest z odwzorowaniem książki, ale jako film ogląda się cudownie! Wyśmienicie, chce się rzec. Dużo akcji, praktycznie nie ma ani minuty wytchnienia.
Obsada... I tym razem jawi się nam kolejny plus. Początkowo nie byłam przekonana do Jennifer Lawrence jako Katniss, ale po obejrzeniu filmu zmieniłam zdanie i teraz nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli. Podobnie miałam z Josh'em Hutcherson'em, którego również pokochałam. Do tej dwójki miałam największe zastrzeżenia, które się rozwiały. Tak chyba bywa z ekranizacjami, że nie możemy wyobrazić sobie określonych aktorów w jakichś rolach, a kiedy już widzimy ich w charakteryzacji, zmienia się wszystko. No i nie zapomnę o nowej postaci, którą jest Finnick Odair. Podobnie jak w książce, pokochałam go i w filmie. W roli tego bohatera wystąpił boski Sam Claflin. Dosłownie nie mogłam oderwać od niego oczu.
Nie będę tutaj ględziła, bo recenzowanie filmów nie wychodzi mi za bardzo. Traktujcie je więc z przymrużeniem oka, jest to raczej zlepek chaotycznych zdań, które wylewają mi się z głowy. Co mogę rzec? Polecam, polecam i polecam! Jeśli jeszcze nie widzieliście "W pierścieniu ognia" to ruszajcie marszem podbijać kina!
Moja ocena: 10/10
P.S Słyszeliście, że trzecia część filmu ma zostać podzielona na dwa party? W sumie, cieszę się, zawsze to więcej dobrego seansu. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kocham trylogię "Igrzysk Śmierci", ale ekranizacja pierwszej części według mnie była okropna. Cudem zabrałam się za obejrzenie kontynuacji i muszę przyznać, że byłam nią... zachwycona! Tak jak pierwsza część była beznadziejna, to kolejna przeszła samą siebie ;) Nie spodziewałam się, że będzie taka dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zachęcam do wzięcia udziału w moim konkursie!
Ekranizacja drugiej części była wspaniała i niewiele różniła się od książki, więc za to otrzymała wielki plus. Według mnie Jennifer jest świetna do roli Katniss. Z rozmów ze znajomymi stwierdziłam, że po prostu albo ktoś ją lubi jako aktorkę, albo nie cierpi. I tak to chyba z nią jest... :)
OdpowiedzUsuńEkranizacja była genialna, po seansie chodziłam jak w transie :)
OdpowiedzUsuńChociaż pierwsza część mi się tak bardzo nie podobała to i tak drugą obejrzę - kiedyś. :P
OdpowiedzUsuńOd pierwszej ekranizacji minął rok zanim zabrałam się za Trylogię. Najpierw przeczytałam część I, potem obejrzałam film. Wciągnęło mnie, zabrałam się za kolejną część, żeby zdążyć przed premierą "W pierścieniu ognia". Na seansie siedziałam potem jak wryta, mimo że znałam zakończenie. Rewelacja! A na koniec przeczytałam sobie "Kosogłosa"... Całą trylogię uważam za arcydzieło. :) P.S. Słyszałam, że ostatni tom podzielą na dwie części. Też się cieszę :D Więcej szczegółów pokażą :)
OdpowiedzUsuńNajlepsza ekranizacja, jaką kiedykolwiek widziałam - naprawdę bardzo trudno mi znaleźć w niej jakieś wady.
OdpowiedzUsuńTak, słyszałam, że mają być 2 części "Kosogłosa" i cieszę się, tylko zastanawia mnie, jak oni przedstawią tak brutalną fabułę...
Pozdrawiam :)
izkalysa
Ja już byłem dwa razy, tak bardzo mnie zachwycił ten film, a wybrałbym się z przyjemnością i po raz trzeci! Aktorów lepszych wybrać nie mogli, według mnie są znakomici :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o "Kosogłosa" to trochę się boję jak oni to podzielą. Oby oba filmy okazały się trzymające w napięciu.