Autor: Zoë Folbigg
Tytuł: Stacja miłość
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 480
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Maya Flowers codziennie dojeżdża do swojej pracy w Londynie. Pewnego dnia do jej pociągu wsiada pewien przystojny, nieznajomy mężczyzna. Od razu przyciąga uwagę Mai, od razu zaczyna bić jej szybciej serce. Mijają dnie za dniami, a oni pomimo tego, że widzą się prawie codziennie, dotychczas nie zamienili ze sobą ani słowa. Maya zaczyna marzyć o ich wspólnej przyszłości mając przeczucie, że to Ten Jedyny, natomiast mężczyzna jest pogrążony w lekturze. Pewnego dnia Maya zbiera w sobie całe pokłady energii i daje Mężczyźnie z Pociągu liścik z zaproszeniem na drinka...
"Stacja miłość" to powieść z gatunku literatury obyczajowej i romansu. Bardzo lubię od czasu do czasu sięgnąć po takie historie. Są nie tylko świetnym sposobem na zrelaksowanie się, ale także zazwyczaj napełniają mnie taką pozytywną energią do działania. O tym tytule słyszałam jeszcze przed jego premierą. Piękna okładka i intrygujący opis zachęcają do przeczytania, romantyczki na pewno skuszą się na tą książkę. Jednak czy opis i udana szata graficzna wystarczą? Sięgając po tą historię spodziewałam się ciekawych, bajkowych klimatów i na pewno sporej dawki romantycznych uniesień. Na to wskazuje nawet zam zarys fabuły.
Zdecydowanie nie. Ja bardzo zawiodłam się na tej książce. Pomimo ciekawego pomysłu okazała się ona najzwyczajniej w świecie nudna. Na początku czytania "Stacji miłość" nie było źle. Ciekawa historia, całkiem interesujący bohaterowie. Jednak im dalej w las, tym gorzej. Nie ma co ubierać prawdy w ładne słowa - ta książka jest po prostu nudna. Zoë Folbigg skupiając się na tym, aby uczynić tą historię magiczną, baśniową i trochę oderwaną od rzeczywistości po prostu - moim zdaniem - przesadziła. Można rozwlekać akcję, ale wszystko powinno dziać się w granicach zdrowego rozsądku. A w "Stacji miłość" przez całą książkę autorka opisuje codzienne życie Mai, poprzetykane fragmentami z życia James'a, a tak ogólnie to się nie dzieje kompletnie nic. Dodatkowo ciężko czytało mi się tą lekturę, ponieważ pisarka często tworzyła zbyt długie opisy. Generalnie bardzo je lubię, ale w przypadku, gdy akcja jest nudna i nic się nie dzieje, ten aspekt jest dodatkowym gwoździem do trumny.
"Stacja miłość" to romans, który okazał się dla mnie dużym rozczarowaniem. Szkoda, bo moim zdaniem pomysł na nią był całkiem ciekawy. Tylko autorka w pełni nie wykorzystała jego potencjału, niestety. Brak dynamizm akcji i nudna fabuła skutecznie zaważyły na mojej końcowej ocenie. Sam baśniowy pomysł to niestety trochę za mało.
Moja ocena: 4/10
Nie mam w planach lektury tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze tej książki. I póki co, nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńMnie też rozczarowała ;)
OdpowiedzUsuńNie czytałam i nie zamierzam :)
OdpowiedzUsuńSporo czytelników się nią już rozczarowało, nie zamierzam dołączać do tego grona, więc się nie skuszę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNo to nawet o nim nie myślę
OdpowiedzUsuń