Krążą plotki, że na moim blogu dawno temu istniał dział "Filmowy kącik" i "Serialowy kącik". I te plotki są jak najbardziej prawdziwe. :) Z czasem jednak brakowało czasu na napisanie recenzji książek, nie wspominając nawet o licznych serialach czy filmach, które oglądam. Moja lista seriali jest doprawdy imponująca i gdybym miała recenzować każdy z nich, z pewnością bym nie wytrzymała psychicznie. Dla kilku produkcji jednak postanowiłam zrobić wyjątek. "Daredevil" jest jedną z nich... Jeśli lubujecie się we wszystkim co marvelowskie, cóż... dobrze trafiliście!
"Daredevil" powstał przy współpracy Marvela i Netflixa. 10 kwietnia
właśnie na tej platformie, Netflixie, został zamieszczony cały sezon. 13
odcinków, które mogą albo być samą przyjemnością, albo całkowitym
rozczarowaniem. Ja do oglądania pierwszego podeszłam z niesamowitą ekscytacją. Wyczekiwałam tego serialu od momentu, gdy ogłoszono, że ma w ogóle powstać. Szybko więc wpiłam się łapczywie w ten klimat, najzwyczajniej w świecie go po prostu pokochałam.
Tytułowy Daredevil to niewidomy prawnik
imieniem Matthew Murdock. Stracił on wzrok w wieku zaledwie dziewięciu
lat, gdy groźne chemikalia dostały mu się do oczu. Choć jest niewidomy,
ma niesamowicie wyczulone inne zmysły. Z czasem obserwował co się dzieje z jego ukochanym miastem, że staje się ono coraz gorszym miejscem. Chce to zmienić, dlatego w tym celu rozpoczyna on walkę z
przestępczością, aby uczynić swoją dzielnicę - Hell's Kitchen w Nowym
Jorku lepszą. Jesteście ciekawi jak mu to idzie?
Każdy kto mnie zna wie, że jestem ogromną fanką seriali, ale przede wszystkim tych o superbohaterach. Żadnego sobie po prostu nie potrafię odpuścić. Z czasem jednam zaczęło mnie poniekąd spotykać rozczarowanie..."Arrow" niesamowicie wciągający na starcie z czasem okazał się nużący, a przy obecnym sezonie trzyma mnie już chyba tylko przyzwyczajenie. "The Flash" i "Gotham" za to oglądam z zainteresowaniem, aczykolwiek nadal to nie jest "to". Dla mnie wszelkie produkcje oparte na komiksach powinny mieć swój klimat. Nie lubię cukierkowatej atmosfery, zbyt dużo tęczy i koloryzowania. Zdecydowanie bardziej wolę, aby tego rodzaju seriale miały jednak swoją mroczną i niepowtarzalną aurę, aby były brutalne, bo to przecież też jest ważne. Na szczęście, "Daredevil" jest idealny pod każdym względem. Przez cały 13-odcinkowy seans nie odczuwałam znużenia ani przez jedną chwilę. Starałam się dawkować sobie przyjemność i nie pochłaniać odcinka z odcinkiem i w sumie całkiem nieźle mi to wyszło. Jest jednak pewien minus - powrót do oglądania tych samych schematycznych wydarzeń z wymienionych wyżej przeze mnie seriali wydaje mi się po prostu śmieszny. Nie po tym, co Netflix i Marvel wspólnymi siłami zaprezentowali.
Najlepsze, co może być w tej produkcji to mroczny klimat i świetne sceny walki. To nie żadna cukierkowata produkcja i tego możecie być pewni. Wszystko zostało niesamowicie dobrze dopracowane i przedstawione. Końcowa walka w drugim odcinku totalnie mną wstrząsnęła, pokazała mi, że jednak możliwe jest stworzenie tak realistycznego wydarzenia w serialu. Ponadto, została ona nakręcona na jednym ujęciu! Oprócz tego po prostu muszę wspomnieć o wspaniałym openingu, który zapada równie mocno w pamięć, co ten w "The walking dead". Czekanie na drugi sezon (o ile się on pojawi) będzie bardzo trudne. Dla niepoinformowanych - Marvel i Netflix zawarły umowę na cztery produkcje o superbohaterach, które mają mieć premierę w ciągu dwóch lat. Jeden już dostaliśmy, kolejny prawdopodobnie w grudniu tego roku. Następnie ma powstać mini-seria, w której pojawią się ci bohaterowie. Te seriale mają służyć ku pewnego rodzaju zapoznania widza z nimi. Cóż... Dla mnie to za mało. Ja potrzebuję drugiego sezonu na teraz!
Pamiętam, gdy pierwszy raz zobaczyłam obsadę "Daredevila". Myślałam sobie, że Charlie Cox nie za bardzo pasuje do głównej roli. No po prostu nie widziałam go w roli mściciela. Jednak teraz moja niepewność całkowicie wyparowała. Nie mogło być lepszego wyboru. Aż ciężko to sobie wyobrazić, że ten sam chłopak grał w "Gwiezdnym pyle", czy w "Teorii wszystkiego". Już od pierwszych minut skradł moje serce i wiedziałam, że
nikt nie zagrałby lepiej Matta. Mało uzdolnionemu aktorowi mogłoby być ciężko zagrać niewidomego, jednak Cox spisał się idealnie. Owszem, charakteryzacja robi swoje jednak dobry aktor zawsze się obroni swoimi umiejętnościami. Cała obsada została świetnie wybrana, co tylko umacnia mnie w przekonaniu, że Marvel bardzo dobrze spisuje się w castingach. Główny czarny charakter tego serialu, czyli Wilson Fisk jest na tyle wielowymiarową postacią, że w sumie ciężko jest widzowi dojść do wniosku, czy jest on zły, czy nie. Z pewnością ma powody, dla których robi to, co robi.
(I'm just sitting here and waiting for season 2).
Po skończeniu "Daredevila" nie chce mi się wracać go oglądania żadnego Olivera śmigającego z łukiem, Flasha czy nawet historii młodego Batmana Gotham City. Jakże mogę do nich wrócić po tak świetnym seansie? Przy nim wszystkie te produkcje wypadają najzwyczajniej w świecie słabo. Klimat, dopracowana fabuła i fenomenalna gra aktorska z pewnością rozkochają w sobie każdego. Oglądałam go z niesłabnącym napięciem i wypiekami na twarzy, a właśnie tak powinno się oglądać każdy serial. Gorąco polecam!
Moja ocena: 10/10
Film był okropny, a Marvela uwielbiam. Teraz muszę upchnąć serial w swoim "kalendarzu". :D
OdpowiedzUsuńPo filmowym Daredevilu byłam załamana, ale serial... ♥♥♥ Czekam z niecierpliwością na drugi sezon, mogliby od razu z pięć kolejnych sezonów wypuścić na raz :P
OdpowiedzUsuńPo genialnym 'Eye Candy' w zupełności nie mam czego oglądać, więc tak, dodaję serial ten do mojej listy :D
OdpowiedzUsuńSerio? Ja "Eye Candy" przestałam oglądać po 2 odcinkach. Zresztą i tak go anulowali:).
UsuńO, muszę zerknąć...
OdpowiedzUsuńRaczej nie jestem wielką fanką komiksowych produkcji - ostatnio jednak polubiłam oglądać przygody superbohaterów. Zaczęło się od filmów Marvela, potem doszły seriale - Arrow (no dobra, przekonały mnie sceny, gdy Oliver ćwiczył), Flash (bo Barry jest rozbrajający), Gotham (bo mistrzowski klimat i świetnie sportretowane postaci - zwłaszcza złoczyńców), Agent Carter (bo to prawdziwa superbohaterka bez super mocy, więc podwójnie wymiata), no i zaczęłam nieśmiało Daredevil.
OdpowiedzUsuńPolubiłam te filmy/seriale za kompletnie inne cechy, niż te które podobają się Tobie. :P Po pierwsze za klimat jak z "kina nowej przygody" - brak ostentacyjnych scen seksu i krwawej brutalności (no jasne, niektórzy superbohaterowie zabijają złoczyńców - w szczególności ci spod znaku mściciela, ale większość ich unieszkodliwia i tyle). Po drugie szybka akcja i ciekawa fabuła - sceny miętolenia i bidolenia są ograniczane na korzyść scen akcji. Po trzecie humor - zabawny, bez nagminnie stosowanych współcześnie obleśnych podtekstów.
Co do samego Daredevil - to może właśnie z powodu tego, że odbiega od tych seriali, które są uosobieniem moich ulubionych cech - tak sobie przypadł mi do gustu. Matt się nie cacka, tylko przez ok. 30% odcinka (jak nie więcej) mocno okłada zbirów - sceny walki na świetnym poziomie (ta kręcona na 1 ujęciu rzeczywiści robi wrażenie), no ale nie do końca taki rozkład mi pasuje. Do tego szablon prawniczy trochę już mi się znudził - wątki "pozabójkowe" są jakoś mało ekscytujące. No i humor też nie jest jakiś wybijający się... :( Jak na razie doszłam do 4 odcinka, Matt wydaje się całkiem sympatycznym gościem (mimo swojej krwawej nocnej profesji), więc przynajmniej do końca 1 sezonu dociągnę.
Mam pytanie, czy wyjaśnione zostanie w kolejnych odcinkach, czemu Matt dokładanie w tamtym momencie zaczął swoją działalność nocną (czy po prostu założenie własnej kancelarii było tym impulsem)?
Pozdrawiam :)
Ale super się Twoją opinię czyta. :D Jeśli chodzi o Twoje pytanie - zostanie to wyjaśnione, tak jakby, co było wyzwalaczem Matta do zaczęcia bycia mścicielem. Jeśli chodzi o założenie kancelarii, to głównie Matt chciał bronić niewinnych ludzi, a w dużych przedsiębiorstwach wiadomo jak to jest... Nie zawsze najważniejsza jest sprawiedliwość.
UsuńJak nie lubię zbytnio marvelowskich seriali, a superbohaterowie ubrani w lateks raczej wywołują u mnie mało radosny grymas, tak Daredevila połknęłam w jeden weekend. Genialny serial. Po prostu genialny.
OdpowiedzUsuńPrawda? Dlatego myślę, że nawet jak ktoś nie przepada za takimi serialami, to i tak w "Daredevilu" się zakocha. No i otrzymał on zamówienie na drugi sezon! Premiera najprawdopodobniej w 2016. ;) Ależ się z tego cieszę.
UsuńO! To super :D Liczyłam mocno na kontynuacje :D I masz racje, w tym serialu może się zakochać każdy :D
UsuńJakoś do mnie nie przemawiają tego typu seriale. Superbohaterzy, to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMoże jak skończą mi się seriale do oglądania sięgnę po Daredevil'a.
Pozdrawiam !
http://ksiazkowa-mania.blogspot.com/
Obejrzałam dopiero dwa odcinki tego serialu i zaczynam go oceniać, ale jednak nie oglądam go z takim zainteresowaniem co The Flash :) W przypadku Arrow nie mogę się nie zgodzić, że te nowsze sezony nie są już tak ekscytujące jak przykładowo sezon pierwszy, który pochłaniam po prostu. Z ocenianiem Daredevil poczekam aż do finału sezonu :)
OdpowiedzUsuńDaredevil. Jeszcze nie oglądałam tego serialu. Bardzo lubię Arrow i The Flash, chociaż uważam, ze The Flash jest lepszy...
OdpowiedzUsuńMogę liczyć na obserwację ??
Pozdrawiam:*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Seriale oglądam wyjątkowo nieregularnie, ale kto wie, czy i mnie się kiedyś ten nie napatoczy :-)
OdpowiedzUsuńDaredevil to zdecydowanie mój ulubiony serial z wątkiem superbohaterów. Urzekł mnie ten mrok całej serii i niespotykana w porównaniu do innych produkcji tego typu brutalność. Godne podziwu jest też to, że bohaterowie nie są czarno biali (nie można powiedzieć, że Fisk jest w stu procentach zły, tak samo jak Matt nie do końca jest dobry). To są po prostu ludzie, którzy chcą jak najlepiej, ale czasami po prostu im to nie wychodzi. Charlie świetnie zagrał niewidomego. Serial jest cudowny I nie wiem jak wyczekam do kolejnego sezonu.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam :D