my heaven of books

środa, 8 kwietnia 2020

Kristen Ashley - "Córka gliniarza"

Autor: Kristen Ashley
Tytuł: Córka gliniarza
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 512
Gatunek: literatura obyczajowa, romans

Indy Savage jest córką policjanta i prowadzi małą, ale urokliwą księgarnię. Jest zadowolona ze swojego życia, ponieważ może liczyć na wsparcie swojego ojca, a oprócz tego ma oddanych przyjaciół, wśród których jest Ally Nightingale. Dziewczyny znają się od dziecka, ponieważ ich matki i ojcowie razem się ze sobą przyjaźnili. Pozorny spokój Indy jest jednak zaburzony prze Liama "Lee" Nightingale'a, brata jej najlepszej przyjaciółki. Indy od najmłodszych lat była w nim zakochana i wraz z upływem czasu to się nie zmieniło. Pewnego dnia ścieżki Indy i Lee krzyżują się, gdy mężczyzna zaczyna jej pomagać w rozwiązaniu pewnej dziwnej sprawy. Pracownik Indy zostaje uwikłany w przestępstwo, natomiast Lee chcąc ją chronić postanawia jej pomóc.

"Córka gliniarza" to książka z bardzo lubianego przeze mnie gatunku young adult. Jest to lekka i wciągająca książka napisana z dużą dozą humoru. "Córka gliniarza" to jedna z tych książek, które czyta się w ekspresowym tempie. Akcja jest bardzo dynamiczna i czytelnik nie ma ani chwili na oddech. Pomimo dużej objętości (ponad pięćset stron), powieść czyta się bardzo szybko, wręcz czytelnik mimowolnie sunie się po kartkach zapisanych słowami. Kristen Ashley ma lekki i bardzo przystępny warsztat pisarski, co w połączeniu z dynamiczną akcją oraz interesującą fabułą daje świetne połączenie.

Pomimo tego, że sama historia i pomysł mi się spodobały, to najbardziej irytujące były dla mnie zachowania zarówno Indy, jak i Lee. To niestety przeważyło nad moją końcową opinią o tej powieści. Naprawdę dawno nie spotkałam tak niesamowicie irytującej pary bohaterów. Są to osoby w okolicach trzydziestu lat, a ich zachowania były często irracjonalne, dziecinne i po prostu głupie. Indy jest chyba jedną z najbardziej irytujących protagonistek, o których miałam kiedykolwiek okazję czytać. Tej bohaterki dosłownie nie da się lubić. Jest bardzo infantylna i nijaka, bezbarwna, całkowicie bez żadnego polotu.


"Córka gliniarza" pomimo bardzo irytującej głównej bohaterki to wciągająca i lekka książka do przeczytania w dwa wieczory. Polecam ją szczególnie osobom, które poszukują relaksującej i wciągającej historii.

piątek, 3 kwietnia 2020

B.A. Paris - "Dylemat"

Autor: B.A. Paris
Tytuł: Dylemat
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller

B.A. Paris to popularna brytyjska autorka, która zadebiutowała na rynku wydawniczym bardzo dobrze przyjętą przez czytelników książką "Za zamkniętymi drzwiami".  Jej kolejne wydane książki "Na skraju załamania" oraz "Pozwól mi wrócić" również zyskały sobie sympatię czytelników. Ja miałam okazję zapoznać się z tytułami "Za zamkniętymi drzwiami" oraz "Na skraju załamania". Obie powieści bardzo mi się spodobały ze względu na interesującą i trzymającą w napięciu fabułę. Jej najnowsza książka to "Dylemat".

Livia i Adam stanowią udane małżeństwo od ponad dwudziestu lat. Choć bardzo młodo wzięli ślub i zostali rodzicami, to stanowią bardzo szczęśliwą parę. Mają córkę - Marnie oraz syna - Josh'a. Livia od zawsze marzyła o urządzeniu wystawnych czterdziestych urodzin. Stanowiło to dla niej pewnego rodzaju substytut wesela, którego nie miała wraz ze swoim mężem. Gdy w końcu nadchodzi wymarzony dzień urodzin Liv, nie wszystko idzie po jej myśli... Ponadto zarówno Livia jak i Adam mają przed sobą tajemnice... 

"Dylemat" to powieść, która spotkała się z mieszanym odbiorem w Polsce. Wielu czytelników twierdzi, że ta książka jest gorsza od poprzednich powieści autorki. Zgadzam się z tą opinią w części, ten tytuł różni się bardzo od poprzednich. "Dylemat" bowiem jest bardziej thrillerem psychologicznym niż kryminałem. Mimo to, bardzo mi się spodobał i charakterystycznie już dla książek B.A. Paris, pochłonęłam go dosłownie w jeden dzień. Pisarka ma niezwykle lekki kunszt pisarski, a dodatkowo tworzy fabułę pełną suspensu, od której ciężko się oderwać. Choć akcja toczy się praktycznie w ciągu jednego wydarzenia - czterdziestych urodzin Liv, to wcale się nie nudziłam. A zakończenie choć lekko przewidywalne, bardzo mi się spodobało.

"Dylemat" zdecydowanie różni się od poprzednich książek B.A. Paris. Nie znaczy to jednak, ze ten tytuł jest gorszy. To bardziej psychologiczne spojrzenie na bohaterów, na to, co są wstanie zrobić, aby ochronić ukochaną osobę. Polecam!
Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 30 marca 2020

Helen Hoang "Test na miłość"

Autor: Helen Hoang
Tytuł: Test na miłość
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 448
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Premiera: 25.03.2020r.

Dwudziestosześcioletni Khai ma autyzm. Choć wydaje się, że ma w miarę poukładane i stabilne życie, to brakuje w nim miłości. Khai ze względu na swoje zaburzenie ma trudności z okazywaniem emocji, a co się z tym wiąże - nie potrafi znaleźć sobie odpowiedniej partnerki do życia. Jego mama postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć dla niego kandydatkę na żonę. Będąc w Wietnamie  i organizując "przesłuchania" na narzeczoną swojego syna, przypadkowo poznaje uroczą dwudziestotrzyletnią Esme. I choć Esme jest sprzątaczką, to zaskarbia sobie sympatię starszej kobiety swoją inteligencją i skromnością. Esme choć ma wiele wątpliwości, zgadza się na ten nietypowy układ, widząc w tym szanse na lepsze życie dla swojej rodziny, w tym dla swojej małej córeczki.

Szybko jednak okazuje się, że uwiedzenie Khai'a wcale nie będzie takie proste. Mężczyzna ten bowiem lubi swoje uporządkowane życie i codzienną rutynę. I niezbyt pasuje mu układ, który wymyśliła dla niego jego matka. Uważa, że do szczęścia wcale nie potrzebuje kobiety. Czy ten nietypowy związek ma szansę na powodzenie? Czy pomimo pochodzenia z różnych warstw społecznych uda im się dojść do porozumienia?

"Test na miłość" to kolejna już książka autorstwa Helen Hoang, którą miałam okazję przeczytać. Pierwszą powieścią tej pisarki wydaną w Polsce była książka "Więcej niż pocałunek". Bardzo miło ją wspominam, więc do lektury "Testu na miłość" przystąpiłam z dużą ekscytacją. To, co spodobało mi się najbardziej to fakt, iż Helen Hoang ma talent do kreowania ciekawej, a jednocześnie bardzo humorystycznej i wciągającej fabuły. Wiele razy podczas lektury "Testu na miłość", uśmiechałam się, bo po prostu nie sposób było tego nie zrobić. Autorka ma jednocześnie bardzo przystępny warsztat pisarski, który z połączeniem z lekką i relaksującą fabułą tworzy naprawdę zgrany duet. Przyznam szczerze, że choć "Test na miłość" liczy sobie ponad czterysta stron, to w ogóle tego nie odczułam. Historia Khai'a i Esme wciąga czytelnika już od pierwszych stron. Naprawdę ciężko jest się oderwać od czytania, a lektura płynie wręcz w ekspresowym tempie.

Bohaterowie w "Teście na miłość" to kolejna zaleta tej historii. Polubiłam zarówno Khai'a jak i Esme. Khai'a za jego bezprecedensową szczerość wynikającą poniekąd z autyzmu, a Esme za jej inteligencję i chęć oraz determinację w dążeniu do lepszego życia dla siebie i swojej rodziny. Helen Hoang wykreowała bohaterów z krwi i kości, który od samego początku zyskują sympatię czytelnika i napawają go optymizmem. Ponadto Khai to pierwszy bohater z autyzmem, z którym się spotkałam, więc była to dla mnie nowość. Bardzo mnie cieszy, że autorka porusza ważne problemy, a nie tworzy jedynie prosty romans, o którym szybko można zapomnieć.

"Test na miłość" to naprawdę świetny romans napisany z poczuciem humoru i lekkością. Lektura tej książki była prawdziwą przyjemnością. Pod osłoną humoru i zabawnej fabuły, autorka porusza temat autyzmu. Ta powieść napawa optymizmem i podnosi na duchu.
Moja ocena: 7/10


poniedziałek, 23 marca 2020

Eva García Sáenz de Urturi - "Cisza białego miasta"

Autor: Eva García Sáenz de Urturi
Tytuł: Cisza białego miasta
Wydawnictwo: Muza
Liczba stron: 576
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller

Hiszpańskie miasto Vittoria jest spokojne i znane wśród turystów z pięknych zabytków. Pewnego dnia mieszkańcami miasta wstrząsa wiadomość o popełnieniu morderstwa. Zostają zamordowane dwie osoby - kobieta i mężczyzna. Zbrodnia ta to złudzenia przypomina zbrodnie popełnioną przed dwudziestoma latami przez Tasio Ortiz'a de Zárate. Okazuje się także, że Tasio niedługo wychodzi na pierwszą przepustkę z więzienia. Ludzie są przerażeni, a strach coraz bardziej narasta.

Prowadzenie tego trudnego i okrutnego śledztwa przypada dla śledczego o imieniu Unai López de Ayala, nazywanego przez znajomych „Krakenem”. Pomimo tego, że specjalizuje się on w profilowaniu kryminalnym, szybko okazuje się, że będzie to najtrudniejsze śledztwo w jego dotychczasowej karierze. Morderca jest przebiegły i inteligentny, ale Unai również. Czy uda mu się rozwikłać, kto jest zabójcą?

"Cisza białego miasta" to pierwsza część trylogii Białego Miasta autorstwa hiszpańskiego autora. Od dawna słyszałam same pozytywne opinie na temat tej serii. I muszę przyznać, że te pochlebne recenzje są jak najbardziej na miejscu. "Cisza białego miasta" to świetnie skonstruowany kryminał, który został dopracowany przez autora w każdym calu. W tej powieści spodobało mi się wszystko, począwszy od interesującej fabuły, zakończywszy na świetnie wykreowanych postaciach. Największą zaletą tego tytułu jest zdecydowanie dopracowany pomysł na fabułę. Wraz z rozwojem akcji było dla mnie oczywiste, że pisarz - Eva García Sáenz de Urturi poświęcił wiele czasu i pracy na skonstruowanie tak ciekawej i szczegółowej fabuły. Dodatkowo akcja jest bardzo dynamiczna i czytelnik nie ma ani chwili na wzięcie oddechu. "Ciszę białego miasta" czyta się naprawdę świetnie z nieustającym napięciem i niepokojem.

"Cisza białego miasta" to bardzo dobry wstęp do trylogii. Całą książkę czytałam z wypiekami na twarzy ciekawa dalszego rozwoju wydarzeń. Im było bliżej do zakończenia, tym rosło napięcie, aż w końcu osiągnęło punkt kulminacyjny. Samo rozwiązanie śledztwa i zagadka kto jest mordercą bardzo mi się spodobało. Nie zawiodłam się. Polecam!
Moja ocena: 8/10


piątek, 20 marca 2020

PRZEDPREMIEROWO: Pola Roxa - "Osaczona"

Autor: Pola Roxa
Tytuł: Osaczona
Wydawnictwo: Lipstick Books
Liczba stron: 354
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Premiera: 25.03.2020r.

Karolina Dąbrowska ma trzydzieści cztery lata i wiedzie poukładane życie. Ma ładny dom, męża, z którym jest od szesnastu lat, stabilną pracę i ukochanego zwierzaka. Jednak to wszystko to tylko pozory, za fasadą bohaterka skrywa smutek oraz rozczarowanie swoim życiem. Jej relacje z mężem są bardzo oziębłe i oschłe, praca zaczyna ją coraz bardziej denerwować, a na dom musiała wspólnie z małżonkiem zaciągnąć kredyt. Karolina jest rozczarowana swoim życiem i codzienną monotonią. Pewnego dnia, niespodziewanie w jej życiu pojawia się przystojny i tajemniczy mężczyzna, który wywraca jej życie do góry nogami...

"Osaczona" to już kolejna książka nowego brandu Grupy Wydawniczej Foksal. Wcześniejsza pozycja "Prosty układ" niezbyt przypadła mi do gustu, dlatego gdy sięgałam po "Osaczoną" kierowało mną wiele obaw. Na szczęście nie zawiodłam się. "Osaczona" to bardzo dobry romans z nutką dreszczyku. Książkę czyta się bardzo szybko i lekko ze względu na prostu język, którym jest napisana. Muszę przyznać, że wbrew wcześniejszym obawom, naprawdę spodobała mi się historia Karoliny i skończyłam ją czytać w dwa wieczory. Nie jest to literatura najwyższych lotów ani żaden pikantny erotyk, ale mimo to, jest to dobra książka na zrelaksowanie się po ciężkim dniu.

Pola Roxa stworzyła sensacyjny romans o znudzonej i zawiedzionej swoim życiem trzydziestolatki. Cała ta otoczka znudzenia i rozczarowania swoim małżeństwem, i pracą kobiety bardzo do mnie przemawia, ponieważ jest... realna. Mogła przydarzyć się każdemu. Co najważniejsze, autorka udowadnia, że przy wystarczających chęciach nigdy nie jest za późno, aby odmienić swój los. Ciekawym aspektem fabuły "Osaczonej" jest fakt, iż całą historia jest inspirowana wydarzeniami, które miały miejsce w życiu pisarki. Ten element sprawia, że całą książkę czyta się z wypiekami na twarzy i jeszcze większą ciekawością. Dodatkowo akcja w "Osaczonej" jest bardzo dynamiczna, ciągle się dzieje, a czytelnik nie ma momentu na wzięcie oddechu. Te wszystkie aspekty sprawiają, że odłożenie tej historii na bok przychodzi z dużą trudnością.

"Osaczona" to interesujące połączenie kryminału, sensacji oraz romansu. Naprawdę świetnie się bawiłam w czasie lektury, a samą historię skończyłam czytać w ekspresowym tempie. Polecam!
Moja ocena: 7/10


środa, 11 marca 2020

PREMIEROWO: "Podstęp" - Maria Adolfsson

Autor: Maria Adolfsson
Tytuł: Podstęp
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 478
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Premiera: 11.03.2020r.


Doggerland to fikcyjna grupa wysp na Morzu Północnym między Wielką Brytanią a Skandynawią. Życie na tym archipelagu wydaje się toczyć w innym rytmie niż w innych krajach. Jest spokojnie, prawie każdy mieszkaniec zna każdego, ludzie są do siebie przyjaźnie nastawieni. Pewnego dnia jednak oazę spokoju zakłóca morderstwo. Po lokalnym festiwalu okazuje się, że została zamordowana Susanne Smeed, była żona szefa wydziału policyjnego. Do przewodzenia śledztwem zostaje przydzielona Karen. Od początku bohaterka zdaje sobie sprawę, że to będzie trudne śledztwo, bowiem szybko odkrywa, że Susanne nie była lubiana wśród lokalnej społeczności. Na jaw będą wychodzić kolejne tajemnice i intrygi, a Karen za wszelką cenę będzie chciała odkryć, kto popełnił brutalne morderstwo.

"Podstęp" to pierwszy tom serii Doggerland autorstwa szwedzkiej pisarki Marii Adolfsson. To zarazem pierwszy szwedzki kryminał przeze mnie przeczytany. Zawsze słyszałam, że skandynawscy autorzy kryminałów są naprawdę świetni, a ich książki są fantastycznie napisane i dopracowane. I faktycznie to się zgadza. "Podstęp" to książka bardzo dopracowana i precyzyjna. Autorka nie szczędzi czytelnikowi dokładnych opisów. Po kilkunastu stronach lektury od razu zorientowałam się, że fabuła również została bardzo dobrze przemyślana. Sam klimat książki jest bardzo surowy i ostry. Rzeczywisty, co czyni go jednocześnie bardzo przerażającym.

Dużą zaletą powieści "Podstęp" są jej bohaterowie. Pisarka wykreowała postaci realne, z prawdziwymi i trudnymi przeżyciami. Ciężkie doświadczenia ma na pewno za sobą Karen Hornby, główna protagonistka. Tym bardziej podziwiałam jej siłę i wytrwałość w rozwiązywaniu śledztwa. Karen w odróżnieniu od innych mieszkańców Doggerlandu nie kierowały uprzedzenia ani żadne osobiste animozje.

Niestety, ale teraz czas na największą wadę tej historii. Pierwszy tom serii Doggerland początkowo czytałam z dużym zainteresowaniem, jednak im brnęłam dalej w akcję, tym coraz bardziej się... nudziłam. Akcja niestety nie jest zbyt dynamiczna, żeby nie rzec, że jest po prostu nudno... Ze względu na ilość opisów i powolne tempo akcji, po pewnym czasie lektura "Podstępu" zaczęła mi się bardzo nużyć, a początkowe zainteresowanie przygasło. Przyłapałam siebie na tym, że około 150 stron przed końcem książki, chciałam ją bardzo mieć już za sobą, bo przyznam, że chwilami czytanie tego kryminału było męczące. Brak dynamizmu w akcji to duża wada tej historii. Jest to książka, która liczy sobie prawie 500 stron, a w zasadzie akcja przyśpiesza dopiero pod koniec czytania... Dodatkowo przy czytaniu trzeba się naprawdę dobrze skupić, bo historia jest dość skomplikowana i łatwo można się pogubić.

"Podstęp" to dobre rozpoczęcie serii Doggerland. Na pewno pierwsza część zaciekawiła mnie na tyle, żeby sięgnąć po kontynuację. W tej historii jest pewna surowość, a jednocześnie piękno skandynawskich klimatów. 
Moja ocena: 6/10


poniedziałek, 9 marca 2020

PRZEDPREMIEROWO: "Dom soli i łez" - Erin Craig

Znalezione obrazy dla zapytania: dom soli i lez
Autor: Erin Craig
Tytuł: Dom soli i łez
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 432
Gatunek: fantastyka, fantasy, science-fiction
Premiera: 12.03.2020r.

W nadmorskim pałacu mieszka dwanaście sióstr. Do pewnego czasu, bo najstarsze zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach. W ich kraju ludzie szepcą wokół, że dziewczyny są przeklęte... Wskutek ciągłych żałób po siostrach, w pałacu gości smutek i przygnębienie, a niegdyś zapełnione pokoje są puste. Siostry pewnego dnia odkrywają tajemnicze drzwi, które prowadzą je do pięknych sal balowych, gdzie mogą one tańczyć i bawić się. Jest to duża odmiana w stosunku do ich dotychczasowego życia. W końcu mogą cieszyć się z życia, a nie przechodzić nieustanną żałobę. Annaleigh jest jedyną z sióstr, która stara się zachować zdrowy rozsądek w tej dziwnej sytuacji. Szybko okazuje się, że w pałacu, w którym siostry mieszkają od urodzenia dzieje się coś bardzo dziwnego...

"Dom soli i łez" to jedna z tych premier, na którą bardzo czekałam. Fabuła brzmi niezwykle interesująco, a z tyłu okładki w opisie wspomniane jest, że książka ta jest inspirowana klasyczną baśnią braci Grimm. I nie sposób tego nie zauważyć, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. "Dom soli i łez" to przede wszystkim ciekawy i dopracowany pomysł. Uwielbiam takie połączenie baśniowego klimatu z mrokiem, jest w tym pewna doza tajemniczości i intrygi. Cała fabuła jest bardzo oryginalna i nie przypomina nic, co bym wcześniej czytała. Dodatkowo autorka, Erin Craig ma naprawdę lekki i bardzo przystępny warsztat, przez co książkę tą skończyłam czytać w ekspresowym tempie, bo wciągu dwóch dni. Dzięki lekkiemu piórowi autorki lektura "Domu soli i łez" była prawdziwą przyjemnością. Czułam wręcz, że sunę po kartkach zapisanych słowami praktycznie bez żadnego wysiłku. Akcja toczy się bardzo dynamicznie i płynnie, nie ma miejsca na nudę. Przez te wszystkie aspekty, nim się spostrzegłam, już ją skończyłam czytać. 

Bohaterowie "Domu soli i łez" są dobrze wykreowani. Każdy z nich posiada indywidualne cechy, które ich wyróżniają, przez co czytelnik nie odnosi wrażenia, że są oni "płascy" i bez wyrazu. Najbardziej do gustu przypadła mi główna protagonistka, Annaleigh. Cechy, które ją charakteryzują to na pewno odwaga, ciekawość i zdrowy rozsądek. W porównaniu z innymi, mniej rozsądnymi siostrami wypada o niebo lepiej.
  
"Dom soli i łez" to ciekawa młodzieżowa pozycja dla fanów fantastyki i baśniowych klimatów. W tej powieści baśń przeplata się z mrokiem, a wraz z rozwojem akcji na jaw wychodzą kolejne zawiłości i intrygi. Bardzo dobrze czytało mi się tą historię, dlatego z czystym sumieniem mogę ją polecić.
Moja ocena: 7/10

wtorek, 3 marca 2020

PRZEDPREMIEROWO: Lily Graham - "Dziecko z Auschwitz"

Znalezione obrazy dla zapytania: dziecko z auschwitz lily
Autor: Lily Graham
Tytuł: Dziecko z Auschwitz
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: -
Gatunek: literatura piękna
Premiera: 11.03.2020r.

Eva Adami wiedzie udane życie wraz ze swoim mężem Michalem w Pradze. Bardzo się kochają i są pewni, że przed nimi jeszcze wiele lat szczęśliwego życia. Jednak bardzo szybko okazuje się, że wojna dociera także do Czech.

Jest rok 1942. Zdesperowana Eva wsiada do pociągu jadącego do Auschwitz. Wszystkie jej działania podyktowane są miłością do jej męża. Michal bowiem wsiadł do pociągu jadącego do obozu sześć miesięcy temu.

Pociąg ten odbywa dwudniową podróż do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Ludzie w nim przebywający są stłoczeni razem i traktowani jak zwierzęta. Przetrwać Evie pozwalają tylko myśli, że w końcu spotka swojego ukochanego. Szybko jednak okazuje się, że Michala nie ma w Auschwitz, a ją czeka prawdziwa walka o przeżycie. Na miejscu spotyka ją obozowa rzeczywistość. Wyczerpująca do granic sił praca w ciężkich warunkach. Z nią w obozie przebywa jej najlepsza przyjaciółka Sofie. Obie razem będą próbowały przeżyć w straszliwych warunkach, którzy zgotowali im inni ludzie, Niemcy.

Czy Evie uda się jeszcze kiedykolwiek spotkać swojego męża?

Tematyka obozowa jest bardzo ciężkim tematem. Trudno jest oddać obozową rzeczywistość na kartach kilkuset zapisanych stron. Trzeba jednocześnie okazać się dużą wiedzą, szacunkiem oraz delikatnością. Uważam jednak, że Lily Graham podołała temu zadaniu. W opisaną przez nią historię Żydówki z Czech wciągnęłam się już od pierwszych stron. Przemoc, która przewija się w obozie, z każdym przeczytanym zdaniem coraz bardziej mną wstrząsała. Pomimo tego, że minęło tyle lat, nadal ciężko jest mi uwierzyć, że to ludzie ludziom mogli zgotować tak nieludzkie warunki. "Dziecko z Auschwitz" to fikcja literacka, która jest inspirowana prawdziwymi zdarzeniami. Ja jednak w czasie czytania czułam, jakby wszystkie wydarzenia opisywane w tej książce wydarzyły się naprawdę. A wydarzyć mogły się jak najbardziej, ponieważ: "Z akt wynika, że w Auschwitz-Birkenau urodziło się przynajmniej siedemset dzieci. Do dziś wiemy tylko o garstce, która przetrwała."

"Dziecko z Auschwitz" to pierwsza książka o tematyce obozowej, którą przeczytałam. I przyznam, że lektura tej książki ogromnie mną wstrząsnęła. Wywołała całą szeroką emocję gamy, poczynając od szoku, a skończywszy na wzruszeniu. To niezwykle smutne i straszne, że ludzie ludziom zgotowali taki los. Jak można traktować kogoś jak kogoś gorszego sortu tylko dlatego, że jest innej narodowości? Ta powieść naprawdę mnie poruszyła. To dlatego, że to wszystko przecież wydarzyło się naprawdę. Auschwitz nie jest wymyślonym miejscem przez autorkę. Lily Graham świetnie oddała emocje towarzyszące bohaterom. Ciężko było nie zaangażować się emocjonalnie w lekturę tej książki. To jest po prostu niemożliwe.

"Dziecko z Auschwitz" to poruszająca książka o tematyce obozowej. Ciężko jest przeczytać ją bez emocji. Powieść ta jednocześnie daje czytelnikowi nadzieję, że człowiek może przetrwać w każdych warunkach. Lily Graham inspirowała się prawdziwymi zdarzeniami, lecz jej powieść nie jest odzwierciedleniem faktów. To nadal fikcja literacka, jednak nie przeszkadzało mi to w lekturze tej historii. Polecam!
Moja ocena: 10/10


czwartek, 27 lutego 2020

B.N. Toler - Tam, dokąd zmierzamy"


Autor: B.N. Toler
Tytuł: Tam, dokąd zmierzamy
Wydawnictwo: NieZwykłe
Liczba stron: 332
Gatunek: literatura obyczajowa, romans

Charlotte nigdy nie miała łatwego życia. Wszystko przez swój dar, a dla niej - raczej przekleństwo, bowiem główna bohaterka widzi duchy. Rozmawia z nimi i pomaga im załatwić ich niedokończone sprawy, przez co mogą oni przejść na drugą stronę. Każda rozmowa z duchem jednak odbija się na zdrowiu Charlotte. Nie ma ona żadnych znajomych ani kontaktu ze swoją rodziną, która wyrzekła się przez jej zdolności. Kobieta jest bardzo samotna i nie widzi żadnej nadziei na poprawę swojej sytuacji. W chwili prawdziwej rozpaczy postanawia skoczyć z mostu... Ratuje ją jednak pewien mężczyzna - oczywiście duch, który nazywa się Ike McDermott. 

Charlotte zawiera wraz z duchem nietypowy "kontrakt". Ike martwi się o swojego brata, który nie radzi sobie z jego śmiercią. Charlotte ma mu pomóc wyjść na prostą, natomiast Ike pomoże jej znaleźć pracę oraz mieszkanie.

Jednak los potrafi płatać figle... I nic nie potoczy się według ich planu.

Do lektury książki "Tam, dokąd zmierzamy" podeszłam bardzo entuzjastycznie ze względu na jej świetne oceny. W recenzjach pisano, że jest to powieść wciągająca i wzruszająca. Niestety, ale trochę się zawiodłam. Sam pomysł ciekawy, choć przyznajmy szczerze - bardzo banalny. Nie to jednak najbardziej mnie zawiodło, bardziej zawiodło samo wykonanie. B.N. Toler napisała swoją książkę bardzo prostym językiem, który wyjątkowo mnie raził i pozbawiał wszelkich emocji oraz radości z czytania. Wszystkie momenty w tej lekturze, które miały w zamyśle być wzruszające i emocjonujące takie nie były, bowiem pisarka napisała wszystko bardzo płasko, bez uczuć. Szkoda, bo gdyby było więcej opisów albo po prostu więcej "głębi" w jej pisaniu, ta historia mogłaby mi się spodobać.

Kolejnym minusem jest główna bohaterka. Dawno nikt mnie tak nie irytował jak Charlotte. Jest idealna, tak samo idealny są zarówno Ike jak i George. Dla mnie to dramat. Lubię romanse, ale bardziej realistyczne. Wiem, że w "Tam, dokąd zmierzamy" występuje wątek paranormalny, ale wszystko powinno być w granicach rozsądku. Nie lubię postaci, które są po prostu oderwane od rzeczywistości. Kiedy każdy bohater jest piękny i bez skazy, powieść traci bardzo na realizmie.

"Tam, dokąd zmierzamy" to książka, która z pewnością spodoba się wielu wielbicielkom powieści romantycznych. Mi ze względu na to, że autorka opisywała wszystko bez uczuć, ja w czasie lektury nie poczułam żadnych emocji. Choć sama opowieść mnie wciągnęła, przeczytałam ją szybko i bez większego polotu. Jest bardzo miałka i przesłodzona. Nudna po prostu. Równie szybko co ją przeczytałam pewnie o niej zapomnę...
Moja ocena: 4/10


www.instagram.com/xrosexmarie

piątek, 21 lutego 2020

PRZEDPREMIEROWO: Nicola Rayner - "Dziewczyna, którą znałaś"

Autor: Nicola Rayner
Tytuł: Dziewczyna, którą znałaś
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: W.A.B.
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Premiera: 26.02.2020r.

Alice Bell wydaje się mieć idealne życie. Wiedzie udaną karierę prawniczki, jej mąż George Bell rozwija swoją polityczną ścieżkę, na dodatek małżeństwo ma piękny dom. Z zewnątrz wydaje się być prawdziwą sielanką. Pewnego dnia Alice w pociągu widzi kobietę do złudzenia przypominającą studentkę Ruth z jej przeszłości. Jednak to musi być niemożliwe, bowiem Ruth utonęła. Szybko okazuje się, że mąż Alice - George spotykał się z Ruth na pierwszym roku studiów na uniwersytecie. Alice rozpoczyna swoje własne prywatne śledztwo, ponieważ nie opuszcza ją złe przeczucie, że coś jest nie tak...

Śledztwo Alice zaprowadza szybko do siostry Ruth, Naomi. Dziewczyna nadal nie potrafi pogodzić się ze stratą swojej siostry. Naomi ciągle wraca pamięcią do studenckich czasów, próbując rozwikłać zagadkę z przeszłości...

Czy uda się w końcu dowiedzieć, co się się stało z Ruth tej feralnej nocy?

"Dziewczyna, którą znałaś" to świetnie napisana powieść, którą czytałam z dużym napięciem i ciekawością. Jest ona reklamowana jako podobna do "Dziewczyny z pociągu", którą czytałam. Moim zdaniem "Dziewczyna, którą znałaś" jest o wiele lepsza niż książka do której jest ona porównywana. To przede wszystkim thriller, który wciąga już od pierwszej strony. Zawiera on wszystkie elementy, które czynią z niego dobrą książkę. Lekkie pióro, stopniowe budowanie napięcia przez autorkę, ciekawe postaci oraz wciągająca fabuła. "Dziewczyna, którą znałaś" to tytuł, który wręcz "sam" się czyta. 

Bardzo dużą zaletą tej książki jest sposób prowadzenia narracji przez autorkę. Nicola Rayner przedstawia kilka punktów widzenia różnych postaci. Tak więc w "Dziewczynie, którą znałaś" czytelnik czyta o różnych wydarzeniach z perspektywy Alice, Kat oraz Naomi - przyjaciółek Ruth z przeszłości. Bardzo mi się spodobał ten zabieg, choć przyznaję, że początkowo miałam trudności z dobrym rozeznaniem się w akcji, ponieważ pisarka dodatkowo porusza jeszcze wątki z teraźniejszości, a także z przeszłości. Buduje to napięcie w czytelniku, jak powoli odkrywa się coraz to więcej tajemnic. Pojawia się coraz więcej niewiadomych, aż prowadzi do to kulminacyjnego punktu - finału. Nicola Rayner krok po kroku przeprowadza czytelnika przez różne intrygi i zagadki, pozwalając nam samym domyśleć się jakie będzie zakończenie... Dzięki temu sama czułam się jakbym ja też była detektywem, tak jak główna protagonistka Alice.

"Dziewczyna, którą znałaś" to bardzo dobry thriller, pełen zagadek i tajemnic. Dosłownie nie mogłam się od niego oderwać. Czytanie tej książki przypominało mi trochę układanie puzzli, tak, aby każdy element do siebie pasował. Każda intryga w tej powieści się piętrzy aż w końcu wszystko zaczyna się układać w jedną spójną całość. Serdecznie polecam!
Moja ocena: 8/10


piątek, 14 lutego 2020

Tahereh Mafi - "Gdyby ocean nosił Twoje imię"


Autor: Tahereh Mafi
Tytuł: Gdyby Ocean nosił Twoje imię
Wydawnictwo: WeNeedYa
Liczba stron: 315
Gatunek: literatura młodzieżowa

Shirin jest siedemnastoletnią muzułmanką i nie ma łatwego życia wśród młodzieży. Musi sobie radzić z wieloma obelgami i uprzedzeniami, zwłaszcza od głośnego zamachu z 11 września. Shirin wie jak okropni potrafią być ludzi, ale ze wszystkich sił stara się być silna i nie złamać się pod presją otoczenia. Nie rozumie jednak jak noszenie hidżabu może wywoływać tak negatywne reakcje poprze zwykłe uprzedzenia ludzkie. Ucieczką od rzeczywistości dla nastolatki staje się taniec. Pewnego dnia jednak poznaje innego ucznia - Ocean'a James'a. Chłopak od razu przyciąga jej wzrok, choć Shirin wie, że nie powinna pakować się w żadne związki. Jednak Ocean jest nieustępliwy... 

"Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to książka, o której jest głośno od kilku miesięcy. Nie jestem wcale tym faktem zdziwiona, bowiem Tahereh Mafi jest bardzo znaną pisarką. Pokochały ją miliony czytelników na świecie, w tym ja, za serię "Dotyk Julii". Byłam bardzo ciekawa jak autorka sprawdzi się w nieco innej odsłonie. I przyznaję szczerzę, że się nie zawiodłam. "Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to bardzo solidna historia o rasizmie, radzeniu sobie z innością i o odrzuceniu przez rówieśników. Opowieść snuta przez Mafi wciąga czytelnika w swój świat od samego początku. Tak naprawdę my, jako ludzie czasem nie zdajemy sobie sprawy jak potrafimy być okrutni i ile możemy sprawić cierpienia innym swoimi złośliwymi uwagami. Główna bohaterka Shirin na co dzień musi zmagać się z okrucieństwem, tylko dlatego, że ludzie są uprzedzeni do muzułmanów, a ona nosi hidżab. Ludzie zapominają, że nie każdy muzułmanin to zamachowiec. Inność jest piętnowana. To bardzo ważny przekaz płynący z tej historii.

"Gdyby Ocean nosił Twoje imię" jest świetnie napisaną historią. Muszę przyznać, że ja po prostu uwielbiam warsztat pisarski Tahereh Mafi. Tworzy ona nie tylko zapierające dech w piersiach historie, ale po prostu bardzo dobrze je pisze. Jej pióro jest jednocześnie lekkie i proste, a przy tym bardzo absorbujące, charakterystyczne i plastyczne. Jej fani bez problemu mogą zawsze rozpoznać, że to jest właśnie książka Tahereh Mafi. Ze względu na kunszt pisarski autorki czytanie tej powieści było prawdziwą przyjemnością, szybko sunęłam po zapisanych kartach. Dodatkowo w czasie czytania nieustannie towarzyszyło mi uczucie napięcia i ciekawości, byłam zaintrygowana tym, co Mafi przygotowała swoim czytelnikom. Najwięcej obaw budziło moje zakończenie, jednak bezpodstawnie - na początku miałam do niego zastrzeżenia, ale po kilku przemyśleniach stwierdzam, że autorka zakończyła całą historię w idealny sposób.

"Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to dopracowana i wciągająca historia, która skłania czytelnika do refleksji. Rasizm jest okropny i piętnowanie kogoś tylko ze względu na kolor skóry czy wyznawaną religię jest wielką niesprawiedliwością tego świata, z którą trzeba walczyć.
Moja ocena: 8/10

instagram.com/xrosexmarie

poniedziałek, 10 lutego 2020

Zoë Folbigg - "Stacja miłość"

Autor: Zoë Folbigg
Tytuł: Stacja miłość
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 480
Gatunek: literatura obyczajowa, romans

Maya Flowers codziennie dojeżdża do swojej pracy w Londynie. Pewnego dnia do jej pociągu wsiada pewien przystojny, nieznajomy mężczyzna. Od razu przyciąga uwagę Mai, od razu zaczyna bić jej szybciej serce. Mijają dnie za dniami, a oni pomimo tego, że widzą się prawie codziennie, dotychczas nie zamienili ze sobą ani słowa. Maya zaczyna marzyć o ich wspólnej przyszłości mając przeczucie, że to Ten Jedyny, natomiast mężczyzna jest pogrążony w lekturze. Pewnego dnia Maya zbiera w sobie całe pokłady energii i daje Mężczyźnie z Pociągu liścik z zaproszeniem na drinka...

"Stacja miłość" to powieść z gatunku literatury obyczajowej i romansu. Bardzo lubię od czasu do czasu sięgnąć po takie historie. Są nie tylko świetnym sposobem na zrelaksowanie się, ale także zazwyczaj napełniają mnie taką pozytywną energią do działania. O tym tytule słyszałam jeszcze przed jego premierą. Piękna okładka i intrygujący opis zachęcają do przeczytania, romantyczki na pewno skuszą się na tą książkę. Jednak czy opis i udana szata graficzna wystarczą?  Sięgając po tą historię spodziewałam się ciekawych, bajkowych klimatów i na pewno sporej dawki romantycznych uniesień. Na to wskazuje nawet zam zarys fabuły. 

Zdecydowanie nie. Ja bardzo zawiodłam się na tej książce. Pomimo ciekawego pomysłu okazała się ona najzwyczajniej w świecie nudna. Na początku czytania "Stacji miłość" nie było źle. Ciekawa historia, całkiem interesujący bohaterowie. Jednak im dalej w las, tym gorzej. Nie ma co ubierać prawdy w ładne słowa - ta książka jest po prostu nudna. Zoë Folbigg skupiając się na tym, aby uczynić tą historię magiczną, baśniową i trochę oderwaną od rzeczywistości po prostu - moim zdaniem - przesadziła. Można rozwlekać akcję, ale wszystko powinno dziać się w granicach zdrowego rozsądku. A w "Stacji miłość" przez całą książkę autorka opisuje codzienne życie Mai, poprzetykane fragmentami z życia James'a, a tak ogólnie to się nie dzieje kompletnie nic. Dodatkowo ciężko czytało mi się tą lekturę, ponieważ pisarka często tworzyła zbyt długie opisy. Generalnie bardzo je lubię, ale w przypadku, gdy akcja jest nudna i nic się nie dzieje, ten aspekt jest dodatkowym gwoździem do trumny. 

"Stacja miłość" to romans, który okazał się dla mnie dużym rozczarowaniem. Szkoda, bo moim zdaniem pomysł na nią był całkiem ciekawy. Tylko autorka w pełni nie wykorzystała jego potencjału, niestety. Brak dynamizm akcji i nudna fabuła skutecznie zaważyły na mojej końcowej ocenie. Sam baśniowy pomysł to niestety trochę za mało.
Moja ocena: 4/10

instagram.com/xrosexmarie