my heaven of books

piątek, 29 marca 2019

PRZEDPREMIEROWO: K.A. Figaro - "Prosty układ"


Autor: K.A. Figaro
Tytuł: Prosty układ
Wydawnictwo: Lipstick Books
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Premiera: 03.04.2019r.


"Prostu układ" to debiutancka powieść polskiej pisarki K.A. Figaro. Książka ta jest jednocześnie pierwszą pozycją wydaną przez nowy brand Grupy Wydawniczej Foksal o nazwie Lipstick Books. Dzięki uprzejmości wydawnictwa miałam okazję przeczytać "Prosty układ" jeszcze przed jego premierą, która będzie miała miejsce 3 kwietnia. W związku z tym przychodzę do Was ze szczerą i mam nadzieję rzetelną recenzją... A pozytywnie nie będzie.

Nie jestem ekspertką od powieści erotycznych, jednak przeczytałam ich trochę, aby wiedzieć, że jeżeli chodzi o ten gatunek, to bardzo ciężko jest się autorom wyróżnić. Pisarze często sięgają po dobrze sprawdzony i niezwykle oklepany, nużący schemat. Zły on, dobra ona... On proponuje układ, a ona niczym bezbronna owieczka wpada w jego ramiona. Nie zrozumcie mnie źle, takie książki nie są złe, bo pozwalają się odprężyć i zrelaksować, jednak i nawet w tego rodzaju powieściach trzeba wykazać się kunsztem literackim, lekkim piórem, wartką akcją, a co najważniejsze - ciekawą fabułą. Ucieszyłam się, gdy w moje ręce wpadła książka "Prosty układ", debiut literacki naszej rodzimej pisarki. Czy spełnił moje oczekiwania? Niezbyt.

Główna bohaterka "Prostego układu" to studentka III roku studiów, 22-letnia Łucja Zarzycka, nazywana przez wszystkich Fibi lub Łuki. Dziewczyna dopiero wkracza w dorosłe życie. Pewnego dnia jej życie zmienia się na zawsze - wskutek przypadkowego spotkania poznaje 28-letniego Dymitra, bogatego, przystojnego i aroganckiego mężczyznę. Między obojgiem od razu wybucha chemia i uczucie, a nieuystępliwość Dymitra w zdobyciu Łucji bardzo jej imponuje, nie zraża jej nawet to, iż od samego początku traktuje on ją jak obiekt seksualny. Jak się domyślacie nasz drogi Dymitr skrywa kilka tajemnic, o których nasza główna bohaterka prędzej czy później się dowie.

Czytanie "Prostego układu" było dla mnie chwilami drogą przez mękę. Niektóre sytuacje opisane w książce były dla mnie tak absurdalne i niedorzeczne, że wprost nie mogłam uwierzyć, że można cokolwiek opisać w ten sposób. Pomimo tego, że K.A. Figaro ma lekkie pióro, to absurdalna fabuła i zachowania bohaterów, szczególnie Dymitra i Łucji psuły mi radość czytania. Po prostu nie mogę zrozumieć, dlaczego oboje zachowywali się jakby mieli co najmniej rozdwojenie jaźni. Każda normalna kobieta poznając tak osobliwą personę jak Dymitr, czułaby się zagrożona, szczególnie po tym, jak on zachował się na ich pierwszym spotkaniu. Ale nie, Łucję to ujęło! Co dokładnie? Może to, że jest on nieobliczalny? Stworzenie takiej mieszanki jest wręcz moim zdaniem niebezpiecznym wzorcem! W tej powieści jest bardzo dużo niedorzecznych sytuacji. Główni bohaterowie to dorośli ludzie, ale z niewiadomych mi powodów uważają, że przed seksem nie trzeba się zabezpieczać. Dziwi mnie to zachowanie, w szczególności dlatego, że Dymitr nie próżnuje i ma dużo partnerek seksualnych. Najwyraźniej naszą naiwną Łucję nie interesuje coś tak prozaicznego jak zabezpieczenie przed chorobami wenerycznymi, a co gorzej ciążą.

Zachowanie Dymitra to jest coś, co ciężko opisać i musielibyście przekonać się sami. Mężczyzna ten praktycznie od samego początku nagabuje Łucję, a z każdą przeczytaną stroną jego zachowania stają się coraz bardziej niebezpieczne i nieobliczalne. Dymitr to stalker, niedający Łucji żyć, choć z niewiadomych mi powodów, nasza główna bohaterka często o tym zapomina i w jego ramionach "rozpada się na kawałki". Chwilami naprawdę wywoływało to na mojej twarzy uśmiech, ale politowania. Irytujące było także zachowanie Łucji, ileż razy ona w objęciach Dymitra rozpadała się na kawałki to zliczyć nie mogłam. Aż mi się przypominają czasy, gdy czytałam "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" i tam Anastasia również rozpadała się na kawałki, gdy na jej oczach objawiał się Christian. Widać w "Prostym układzie" inspirację ową powieścią E.L. James. Ponadto Dymitr to postać, która nie szanuje kobiet, czerpie radość z ich poniżania i generalnie jest po prostu okropną osobą. Nie potrafię zrozumieć, jak Łucja, początkowo bohaterka, która wydawałoby się ma pazur i swoje własne zdanie - w obliczu tego psychopaty traci każdą swoją pozytywną cechę. Zmienia się w marionetkę i czeka na słowo Dymitra. Po prostu koszmar.

Uważam, że jeśli pisarki decydują się na napisanie erotycznych powieści, powinny być odważne i pewne siebie. W końcu piszą o seksie, prawda? To samo w drugą stronę. Jeśli jakiś czytelnik sięga po powieść erotyczną, to oczekuje opisów, które pobudzą wyobraźnię i wywołają wypieki na twarzy. Zagadką, więc jest dla mnie dlaczego K.A. Figaro nazywa narządy płciowe kobiety i mężczyzny szparką i ptakiem. Czułam się wprost zażenowana czytając opisy seksu z udziałem "mojej małej" czy "mojego przyjaciela". Opisy scen seksualnych także nie porażają i nie ekscytują... W obliczu reszty dziwnych zachowań bohaterów i niedociągnięć czytelnikowi nie sprawiają one żadnej satysfakcji. U mnie powodowały raczej uśmiech politowania, bo jak można inaczej wyjaśnić pociąg Łucji do Dymitra? Opis z tyłu okładki informuje czytelników, iż "Prosty układ" to tętniąca dzikim erotyzmem opowieść o dwojgu ludzi z całkowicie różnych światów. Nie zgadzam się. Oboje są z tego samego świata, do którego ja bym nie chciała należeć. Dymitr jest groźny i nienormalny, a Łucji się to podoba, choć sama sobie zaprzecza i co chwila zmienia zdanie. Sami sobie odpowiedzcie na pytanie, czy jest to dobry wzór do propagowania. Mam wrażenie, iż niektóre pisarki uważają, że gdy ubiorą bohatera w markowe ubrania, uczynią go bajecznie bogatym i przystojnym, to każde jego irracjonalne zachowanie ujdzie mu płazem. Dymitr zachowuje się nienormalnie, a mimo to Łucja tłumaczy jego zachowanie, że może coś, że może tamto... Przyznajcie, że jest to po prostu absurdalne i ciężkie do zrozumienia.

Moja recenzja może Wam się wydać krytyczna, ale jest szczera. Bardzo pozytywnie nastawiłam się do "Prostego układu". Liczyłam na lekką i wciągającą książkę, a to co otrzymałam bardzo odbiega od moich wyobrażeń. Choćbym chciała napisać kilka pozytywnych aspektów o tej powieści, to przychodzi mi to z trudem... Mogę jedynie podkreślić, iż K.A. Figaro ma dobry i płynny sposób pisania, jednak irracjonalne zachowania bohaterów przyćmiły mi całą radość z czytania "Prostego układu". Podczas czytania miałam wiele momentów, w których wręcz musiałam się zatrzymać i zastanowić z pytaniem wypisanym na twarzy: jak tak można? Jeszcze przez pierwsze sto stron tej lektury mówiłam sobie: spokojnie, może będzie lepiej, nie nastawiaj się negatywnie. Jednak im dalej w las, tym gorzej. W końcu gdy przeczytałam 2/3, czytanie "Prostego układu" stało się moją misją do wykonania: przeczytać, zrecenzować i zapomnieć. Fabuła jest schematyczna i nudna, nie działo się nic, co w jakikolwiek sposób zaciekawiłoby mnie. 

Dymitra szanuję (bez zbytniej przesady) za jedną rzecz. Facet mówi wprost Łucji, że nie interesują go żadne kwiatki, motylki, serduszka i związki. Facet chce seksu, prostego tytułowego układu i niczego więcej. Nie chce się angażować, nie chce randkować i poznawać jej rodziny. Mówi o tym wprost, nie wymyśla kłamstw. Proste, prawda? Nie dla Łucji. Ona - jak to typowa kobieta - uważa, że zmieni Dymitra, że może mu się nagle odwidzi... Jakie to typowe i przewidywalne. W pewnym momencie czytanie "Prostego układu" było dla mnie misją i czymś co musiałam skończyć. Otrzymałam powieść od wydawnictwa i to jeszcze przedpremierowo, więc chciałam rzetelnie wywiązać się ze swojego obowiązku. Powiem Wam, że gdybym sięgnęła po tą książkę ot tak, bo dostałam od znajomego, bo kupiłam... To odłożyłabym ją po jakichś stu stronach, a może i nawet po pięćdziesięciu. Wyobraźcie sobie, że widzicie pierwszy raz jakiegoś faceta na oczy, ok jest przystojny, ale co z tego, on nagle zaczyna wpychać Wam język do buzi, a Wam co gorsza się to podoba. Każda normalna kobieta w takiej sytuacji uciekłaby z krzykiem drąc się w niebo głosy: gwałciciel". Jednak nie tutaj.

Ciężko stwierdzić, czy K.A. Figaro ma potencjał pisarski, ponieważ zła kreacja bohaterów i sztampowa fabuła uniemożliwiają czytelnikowi ocenę. Lekkie i płynne pióro to trochę za mało, żeby nazwać "Prosty układ" udanym debiutem. Świetnie, iż autorka spełnia swoje marzenia i publikuje książki, jednak dla mnie ta powieść jest naprawdę słaba, nudna i schematyczna. A do tego propaguje toksyczne związki, a to już jest niebezpieczne. Nie wolno mylić pełnego pasji i namiętności w związku z toksyczną relacją, a w "Prostym układzie" właśnie z tego typu związkiem czytelnik ma do czynienia. 

Pomimo mojej niezbyt zachęcającej recenzji, decyzję o przeczytaniu pozostawiam Wam. Zdaje sobie sprawę, iż teraz powieści erotyczne są na czasie i cieszą się dużą popularnością. To super, naprawdę napawa mnie to radością (bez ironii). Cieszę się również, że K.A. Figaro spełnia swoje marzenia i życzę jej wszystkiego najlepszego i oby (lepszych) przyszłych książek.

A tak na marginesie... Nie rozumiem dlaczego Wydawnictwo zdradza ważne elementy fabuły już w opisie?!
Moja ocena: 2/10

poniedziałek, 25 marca 2019

ZAPOWIEDŹ: Helen Hoang - "Więcej niż pocałunek"


Autor: Helen Hoang
Tytuł: Więcej niż pocałunek
Wydawnictwo: Muza S.A.
Liczba stron: -
Gatunek: literatura obyczajowa i romans


Według trzydziestoletniej Stelli świat powinien rządzić się jedynie prawami logiki. Tworzenie algorytmów wydaje jej się zdecydowanie prostsze niż relacje z mężczyznami. Wizja bliskości budzi w niej niechęć, a na myśl o całowaniu robi jej się niedobrze. Trochę pod wpływem matki, trochę dla samej siebie postanawia to zmienić. Na pewno nie pomagają jej chorobliwe trudności z nawiązywaniem relacji. Czy to wina objawów zespołu Aspergera, czy może Stella tak po prostu ma?

Do wprowadzenia zmian w swoim życiu Stella zabiera się nietypowo. Chce „nauczyć się współżyć”, potrzebuje dobrego treningu. Uznaje, że do ćwiczeń najlepiej nada się profesjonalista, czyli wynajęty mężczyzna do towarzystwa. Tak poznaje Michaela. Plan lekcji, który wspólnie realizują, wychodzi znacznie poza całowanie. Ich biznesowy układ szybko zmienia swój charakter. Stella odkrywa, że w życiu najbardziej liczy się to, co wymyka się równaniom matematycznym.

„Więcej niż pocałunek” to brawurowy debiut Helen Hoang, która zainspirowana własnymi doświadczeniami stworzyła historię miłosną z motywami psychologicznymi i dawką subtelnie rozegranych wątków erotycznych.

Wyjątkowa. Seksowna. Zabawna. Książka „Więcej niż pocałunek”, pasjonująca opowieść o nietypowych miłosnych perypetiach Stelli Lane, wygrała w plebiscycie na najlepszą książkę roku – Goodreads Choice Awards. Uzyskała przy tym bezprecedensową liczbę 45 tysięcy głosów! 

Nagroda Goodreads dla najlepszej książki roku 2018 w kategorii Romans

Jedna z 50 najbardziej wyjątkowych powieści roku 2018 według „Washington Post”

Top 100 książek Amazona w roku 2018

Jedna z najlepszych książek na lato według „Elle”.


Przede mną trzy pierwsze rozdziały książki "Więcej niż pocałunek". I mam nadzieję, że wzbudzą niedosyt. :)

PREMIERA: 5.06.2019r.
instagram.com/xrosexmarie

wtorek, 19 marca 2019

B.A. Paris - "Na skraju załamania"



Autor: B.A. Paris
Tytuł: Na skraju załamania
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 352
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał

"Na skraju załamania" to już druga powieść autorki B.A. Paris, którą miałam okazję przeczytać. Pierwszą była "Za zamkniętymi drzwiami", która skradła moje serce niezwykle wciągającą fabułą. Jesteście ciekawi, czy w przypadku tej pozycji było tak samo? Zapraszam zatem do przeczytania mojej recenzji!

Jedna, deszczowa noc zmienia całe życie głównej bohaterki "Na skraju załamania" Cass Anderson. Kobieta pewnej nocy wraca sama przez las i widzi stojący na uboczu samochód z zapalonymi światłami. Choć wydawało się jej to podejrzane, że jakiś pojazd miałby stać w tak ponurą i deszczową noc sam w lesie, nie zatrzymała się. Pojechała dalej. Następnego dnia Cass dowiaduje się, że osoba, która siedziała w tym samochodzie owej nocy - kobieta, nie żyje. Została zamordowana. Od tej pory główną bohaterkę zaczynają dręczyć wyrzuty sumienia, a także pojawiają się głuche telefony. Ponadto kobieta boi się, że podzieli los swojej chorej matki, ponieważ tak jak i ona, zaczyna tracić pamięć. Od tamtej feralnej nocy Cass nieustannie towarzyszy uczucie napięcia oraz bycia obserwowaną. I nie może zapomnieć o kobiecie, której nie pomogła.

Sięgnęłam po powieść "Na skraju załamania", ponieważ pierwsza przeczytana przeze mnie książka B.A. Paris "Za zamkniętymi drzwiami" bardzo mi się podobała i wciągnęła mnie na tyle, że przeczytałam ją na "raz". Obawiałam się trochę, iż "Na skraju załamania" nie dorówna poprzedniczce. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Ta lektura jest naprawdę świetna! Wartka akcja, ciekawy pomysł sprawiły, że czytałam powieść z wypiekami na policzkach. Czytałam z prawdziwym podekscytowaniem, nie wiedząc co się dalej wydarzy i jak potoczy się fabuła. Jeżeli chodzi o zakończenie... W ogóle się go nie spodziewałam. B.A. Paris pozytywnie mnie zaskoczyła, ponieważ ani trochę nie spodziewałam się zakończenia.

Tytuł "Na skraju załamania" bardzo dobrze odzwierciedla rozterki głównej bohaterki, Cass. Przez feralną noc całe jej życie uległo zmianie. Od tamtej pory nieustannie ona balansuje na skraju załamania. Nie potrafi zapomnieć o tym, co się wydarzyło i jak zostawiła prawdopodobnie potrzebującą kobietę samą na środku leśnej drogi w deszczową, ponurą noc. Swoim zachowaniem prawdopodobnie skazała ją na śmierć i nie potrafi się ona z tym uporać. Jej psychologiczne rozterki czynią tą lekturę jeszcze ciekawszą, wywołując u czytelnika napięcie.

Zdaje sobie sprawę, iż dla wiernych fanów kryminałów i powieści sensacyjnych "Na skraju załamania" nie jest może najlepszą powieścią w tym gatunku, ale to nadal bardzo dobra książka. Ma dobrze zarysowanych bohaterów, a czytelnik wręcz przez całą powieść "sunie", pochłaniając stronę za stroną. B.A. Paris ma oszczędny styl i lekkie pióro, przez co czytanie jej książek jest prawdziwą przyjemnością, potrzebną do odstresowania się po ciężkim dniu. Zdecydowanie polecam!
Moja ocena: 8/10

ZAPOWIEDŹ: K.A. Figaro - "Prosty Układ"



Autor: K.A. Figaro
Tytuł: Prosty układ
Wydawnictwo: Lipstick Books
Liczba stron: 352
Gatunek: literatura obyczajowa/romans


Ekscytująca, pełna namiętności historia niedoświadczonej dziewczyny i zabójczo przystojnego, bogatego mężczyzny!


Prosty układ to skrząca dzikim erotyzmem opowieść o dwojgu ludzi z zupełnie innych światów – Łucji Zarzyckiej, która kończy trzeci rok studiów i wchodzi w dorosłe życie, oraz Dymitra Andrzejewskiego – bogatego snobistycznego lalusia, który pracuje w firmie ojca, a kobiety traktuje wyłącznie przedmiotowo. Bohaterowie poznają się przypadkiem w obskurnym barze. Dziewczyna nie jest w ogóle zainteresowana znajomością z przystojnym Dymitrem. Mimo że mężczyzna nie odpuszcza, Łucja jest odporna na jego urok. Wszystko zmienia się, kiedy Dymitr ratuje ją przed gwałtem. Jednak dopiero wspólny wyjazd do Kołobrzegu sprawia, że zbliżają się do siebie. W trakcie pobytu nad morzem Dymitr proponuje młodej studentce niezobowiązujący układ. Łucja najpierw go odrzuca, jednak później, za namową przyjaciółki, przystaje na tę propozycję. Czy Łucji i Dymitrowi będzie dane być razem? Czy może życie szykuje im inny los? W przygotowaniu drugi tom powieści Zranione uczucia.

PREMIERA: 03.04.2019r.

"Prosty układ" jest jednocześnie pierwszą książką nowego brandu GW Foksal - Lipstick Books.

Czekacie? Ja już mam i zabieram się za czytanie! :)

piątek, 15 marca 2019

ZAPOWIEDŹ: Sanjida Kay - "Skradzione dziecko"


Autor: Sanjida Kay
Tytuł: Skradzione dziecko
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Liczba stron: 368
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał

Zoe Morley i jej mąż Ollie po długim oczekiwaniu na dziecko zostają przybranymi rodzicami maleńkiej Evie. Ich radość nie ma granic. Po kilku latach wydarza się cud – rodzina powiększa się o kolejne dziecko, tym razem ich własne. Gdy jej brat kończy dwa latka Evie zaczyna znajdować dziwne listy i prezenty. Ich autor twierdzi, że jest jej biologicznym ojcem i nie cofnie się przed niczym, by odzyskać dziecko, które zostało mu skradzione…

Dlaczego Evie trafiła do adopcji? Czy to, co pisze nieznajomy, jest prawdą? I jak jego niespodziewane pojawienie się wpłynie na życie rodziny?

Wciągający, pełen napięcia domestic thriller, który spodoba się czytelnikom szukającym ciekawych psychologicznie postaci i pełnej zaskakujących zwrotów fabuły.



PREMIERA: 24.04.2019r.
instagram: www.instagram.com/xrosexmarie

Czekacie na tą powieść? :)

wtorek, 12 marca 2019

Colleen Hoover - "Wszystkie nasze obietnice"


Autor: Colleen Hoover
Tytuł: Wszystkie nasze obietnice
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 294

Książka o parze przechodzącej kryzys z pozoru wydaję się być bardzo oklepanym i banalnym pomysłem, a przynajmniej tak myślałam od początku. Mając jednak małe doświadczenie w czytaniu powieści Colleen Hoover wiedziałam, że mogę spodziewać się czegoś więcej... I się nie myliłam. Gdy tylko zaczęłam czytać "Wszystkie nasz obietnice" całkowicie przepadłam!

Główni bohaterowie tej powieści, Quinn i Graham poznali się obok mieszkania, gdzie ich obecni partnerzy dokonali zdrady. To niespodziewane spotkanie zmienia ich życie. Oboje mają ciężkie decyzje do podjęcia - czy pozostaną z obecnymi partnerami i wybaczą zdradę, czy się rozstaną. Wydawałoby się, iż Quinn i Graham nigdy więcej się nie spotkają. Jednak, jak wiadomo los bywa przewrotny i ich ścieżki ponownie się krzyżują...

"Wszystkie nasze obietnice" to fantastyczna książka, która ma wszystko, czego szukam w tego rodzaju powieściach. Wartka akcja, sympatyczni bohaterowie i w tle ukazane bardzo ludzkie problemy sprawiają, iż przy czytaniu mogłam bez problemu wczuć się w sytuację protagonistów. Z niepokojem i wypiekami śledziłam rozwój akcji, niezwykle zaciekawiona, czy bohaterom uda się przezwyciężyć ciężki kryzys. Czy wyjaśnią oni między sobą wszystkie niedopowiedzenia i animozje. Ta książka niesamowicie mnie wciągnęła, a Colleen Hoover tą pozycją udowodniła, że jest świetną pisarką i nawet z najbardziej oklepanego pomysłu może zrobić hit.

Colleen Hoover ma dar do budowania napięcia. Bardzo spodobał mi się zabieg przeplatania dobrych chwil w życiu bohaterów z tymi złymi. Buduje to napięcie, ale także i ciekawość jak potoczą się dalsze losy postaci. Ukazywanie przez autorkę dobrych chwil sprawia, iż czytelnikowi niemal ciężko uwierzyć, jak źle potoczyło się małżeństwo Quinn i Grahama. Jak wcześniej tak kochający i dobrze dogadujący się ludzie mogli przestać się dogadywać i toczyć nieustanne kłótnie? Jesteście ciekawi, czy im się uda? Czy przetrwają? To są pytania, które nieustannie towarzyszyły mi przy czytaniu.

Głównym wątkiem, a także kością niezgodny pomiędzy głównymi bohaterami jest bezpłodność. Nie da się ukryć, iż jest to temat tabu. Ludzie boją się o tym mówić, jednak jest to realny i istniejący problem, z którym zmaga się wiele par. Świetnie, że Colleen Hoover zdecydowała się złamać to tabu i poruszyć ten temat w swojej historii. 

"Wszystkie nasze obietnice" spodobają się nie tylko nieuleczalnym romantyczkom, ale też każdemu, komu kryzys w związku i zwyczajne, ludzkie problemy nie są obce. Czyli na pewno większości. Autorka z pozornie banalnej fabuły potrafi stworzyć coś wyjątkowego. Pochłonęłam tą powieść w jeden dzień i na pewno sięgnę po inne książki tej pisarki.
Moja ocena: 9/10

piątek, 8 marca 2019

Joey Graceffa - "Dzieci Edenu"



Autor: Joey Graceffa
Tytuł: Dzieci Edenu
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 384

Akcja w powieści "Dzieci Edenu" osadzona jest w świecie, w którym ludzkie działania doprowadziły do wyginięcia wszystkich zwierząt i większości roślin. Ocalała jedynie mała społeczność nazwana "Eden", nad którą władzę sprawuje Ekopan, pragnący uleczyć Ziemię, aby ludzie mogli znowu swobodnie i bezpiecznie na niej egzystować. Proces ten jednak jest niezwykle długotrwały, a czekając na jego zakończenie mała społeczność musi przestrzegać surowych praw. W Edenie małżeństwo może posiadać tylko jednego potomka - to jedno z jego najsurowszych praw.

Główna bohaterka tej książki, szesnastoletnia Rowan jest niedozwolonym, drugim dzieckiem. I jak się domyślacie - jej życie nie należy do najprostszych. Dziewczyna jest zmuszona do życia w ukryciu, w cieniu swojego brata, który jest pierworodnym. Nastolatka nie może chodzić do szkoły ani wychodzić na zewnątrz i poznawać nowych ludzi. Jest skazana jedynie na towarzystwo bliskich jej osób. Rowan nie może także mieć specjalnych implantów soczewkowych, które chronią przed szkodliwym promieniowaniem, ale także są niezbędne do życia w społeczności Edenu.

Uwielbiam powieści, w których akcja osadzona jest w świecie dotkniętych jakimś kataklizmem. Fascynuje mnie wizja tego, jak autorzy potrafią zbudować świat i wykreować bohaterów, którzy muszą sobie radzić w trudnych, czasami ekstremalnych warunkach. Dlatego pomimo tego, iż sięgam po takie książki od wielu lat, nadal się nimi nie znudziłam. Zawsze cieszy moje oko nowa powieść z takiego gatunku, a gdy zobaczyłam, iż Wydawnictwo Feeria Young wydało "Dzieci Edenu", pomyślałam, że po prostu nie mogę sobie odpuścić tej powieści.

Joey Graceffa to autor, który wykreował niepokojącą wizję upadku Ziemi. Stworzenie odizolowanej  od zniszczonego świata społeczności to niezwykle interesujący pomysł. Czy pisarz sprostał moim wymaganiom? Zdecydowanie tak. Autor zbudował solidną posapokaliptyczną wizję, którą z powodzeniem może rozwinąć w kolejnych tomach serii. Ponadto ma lekkie pióro, a akcja w "Dzieciach Edenu" toczy się szybko i bardzo dynamicznie przez co jest to jest to książka, którą można przeczytać "na raz". Jeszcze odnośnie dynamicznej akcji - czasem toczyła się tak szybko, że gubiłam się w fabule.

Jedynie, co mi się nie podobało w "Dzieciach Edenu" to czasem nienaturalne i nieadekwatne zachowania bohaterów do toczących się wydarzeń. Nie chcę przytaczać konkretnych przykładów, żeby nie spoilerować. Nie było to aż tak irytujące, ale mam nadzieję, iż pisarz w kolejnym tomie spisze się lepiej.

Czy polecam? Tak. Może nie jest to najwybitniejsza lektura ani najlepsza powieść o postapokalipsie, ale podobała mi się. Bardzo szybko ją przeczytałam i na pewno sięgnę po kontynuację.
Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 4 marca 2019

Susan Ee - "Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata"



Autor: Susan Ee
Tytuł: Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 316

Ziemia upadła. A odpowiedzialni są za to Aniołowie. Całe Państwo zniknęło, wszystkie instytucje i większość populacji została zmieciona z powierzchni ziemi. Wszyscy ocalali ukrywają się na ulicach zniszczonych miast, walcząc o życie i ukrywając się przed Aniołami i brutalnymi gangami. W takim świecie przyszło egzystować siedemnastoletniej Penryn - głównej bohaterce powieści "Angelfall". Pewnego dnia jej młodsza, poruszająca się na wózku inwalidzkim siostra zostaje porwana przez Aniołów. Penryn zrobi wszystko, żeby ją uratować. Nawet zjednoczy swoje siły z wrogiem...

Odkąd tylko "Angelfall" miało swoją premierę wiedziałam, że będę musiała przeczytać tą powieść. Ja po prostu kocham wszystko, co wiąże się z postapokalipsą. Po przeczytaniu zarysu tej fabuły widząc, że pisarka zdecydowała się wpleść do fabuły wątek Aniołów pomyślałam, że to w końcu może być coś oryginalnego, po ogromnym przesycie na rynku wydawniczym tego rodzaju pozycji. I wiecie co? Nie zawiodłam się!

Jako, że zazwyczaj zaczynam swoje recenzje od opisania głównej bohaterki, tak samo zrobię w tym przypadku. Każdy czytelnik wie, że w przypadkach, gdy w książkach mamy do czynienia z nastoletnimi bohaterkami, może być ciężko. I ma prawo być, w końcu nastoletni wiek rządzi się swoimi prawami. Niestety jednak, ale tego rodzaju postacie są często bardzo sztampowe, irytujące i niedojrzałe, a ich zachowania są bezsensowne. Jak się cieszę, że mogę powiedzieć, iż w przypadku "Angelfall" jest inaczej. Penryn to ciekawa dziewczyna, której przyszło żyć w bardzo trudnym świecie, na dodatek z ciężkim bagażem - młodszą siostrą poruszającą się na wózku oraz chorą psychicznie matką. Nie brzmi łatwo, prawda? To, co zaimponowało mi w nastolatce to jej silny charakter, upór w dążeniu do celu, nawet jeśli oznacza on sprzymierzenie się ze swoim wrogiem. Uważam, że Penryn charakteryzują takie cechy jak heroizm oraz oddanie rodzinie. To naprawdę fantastyczna bohaterka. 

Jeżeli chodzi o fabułę... Naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Susan Ee ma bardzo lekkie pióro, dzięki czemu przez jej powieść wręcz się "sunie", ja skończyłam "Angelfall" praktycznie za pierwszym razem, z jedną małą przerwą. Bardzo spodobał mi się pomysł stworzony przez pisarkę i uważam, że ma jeszcze w sobie bardzo dużo potencjału do odkrycia i nie mogę się już doczekać, gdy sięgnę po kontynuację.

Obawiałam się jednej rzeczy sięgając po "Angelfall", mianowicie wątku miłosnego. Kilka lat temu uwielbiałam, gdy były one mocno rozbudowane w tego rodzaju powieściach, teraz jednak - będąc trochę starszą - wolę, gdy inne aspekty fabuły są na prowadzeniu aniżeli romans. Cieszę się, iż w "Angelfall" wątek miłosny był subtelny, lekko zarysowany, a przez to nie był nachalny, ani sztuczny. Na pewno będzie bardziej rozwinięty w kontynuacji.

Podsumowując: "Angelfall" to jedna z najlepszych książek, które miałam okazję przeczytać, poruszające wątek apokalipsy. Jedyne czego żałuję to tego, że była taka krótka... Polecam!
Moja ocena: 8/10