my heaven of books

czwartek, 27 lutego 2020

B.N. Toler - Tam, dokąd zmierzamy"


Autor: B.N. Toler
Tytuł: Tam, dokąd zmierzamy
Wydawnictwo: NieZwykłe
Liczba stron: 332
Gatunek: literatura obyczajowa, romans

Charlotte nigdy nie miała łatwego życia. Wszystko przez swój dar, a dla niej - raczej przekleństwo, bowiem główna bohaterka widzi duchy. Rozmawia z nimi i pomaga im załatwić ich niedokończone sprawy, przez co mogą oni przejść na drugą stronę. Każda rozmowa z duchem jednak odbija się na zdrowiu Charlotte. Nie ma ona żadnych znajomych ani kontaktu ze swoją rodziną, która wyrzekła się przez jej zdolności. Kobieta jest bardzo samotna i nie widzi żadnej nadziei na poprawę swojej sytuacji. W chwili prawdziwej rozpaczy postanawia skoczyć z mostu... Ratuje ją jednak pewien mężczyzna - oczywiście duch, który nazywa się Ike McDermott. 

Charlotte zawiera wraz z duchem nietypowy "kontrakt". Ike martwi się o swojego brata, który nie radzi sobie z jego śmiercią. Charlotte ma mu pomóc wyjść na prostą, natomiast Ike pomoże jej znaleźć pracę oraz mieszkanie.

Jednak los potrafi płatać figle... I nic nie potoczy się według ich planu.

Do lektury książki "Tam, dokąd zmierzamy" podeszłam bardzo entuzjastycznie ze względu na jej świetne oceny. W recenzjach pisano, że jest to powieść wciągająca i wzruszająca. Niestety, ale trochę się zawiodłam. Sam pomysł ciekawy, choć przyznajmy szczerze - bardzo banalny. Nie to jednak najbardziej mnie zawiodło, bardziej zawiodło samo wykonanie. B.N. Toler napisała swoją książkę bardzo prostym językiem, który wyjątkowo mnie raził i pozbawiał wszelkich emocji oraz radości z czytania. Wszystkie momenty w tej lekturze, które miały w zamyśle być wzruszające i emocjonujące takie nie były, bowiem pisarka napisała wszystko bardzo płasko, bez uczuć. Szkoda, bo gdyby było więcej opisów albo po prostu więcej "głębi" w jej pisaniu, ta historia mogłaby mi się spodobać.

Kolejnym minusem jest główna bohaterka. Dawno nikt mnie tak nie irytował jak Charlotte. Jest idealna, tak samo idealny są zarówno Ike jak i George. Dla mnie to dramat. Lubię romanse, ale bardziej realistyczne. Wiem, że w "Tam, dokąd zmierzamy" występuje wątek paranormalny, ale wszystko powinno być w granicach rozsądku. Nie lubię postaci, które są po prostu oderwane od rzeczywistości. Kiedy każdy bohater jest piękny i bez skazy, powieść traci bardzo na realizmie.

"Tam, dokąd zmierzamy" to książka, która z pewnością spodoba się wielu wielbicielkom powieści romantycznych. Mi ze względu na to, że autorka opisywała wszystko bez uczuć, ja w czasie lektury nie poczułam żadnych emocji. Choć sama opowieść mnie wciągnęła, przeczytałam ją szybko i bez większego polotu. Jest bardzo miałka i przesłodzona. Nudna po prostu. Równie szybko co ją przeczytałam pewnie o niej zapomnę...
Moja ocena: 4/10


www.instagram.com/xrosexmarie

piątek, 21 lutego 2020

PRZEDPREMIEROWO: Nicola Rayner - "Dziewczyna, którą znałaś"

Autor: Nicola Rayner
Tytuł: Dziewczyna, którą znałaś
Liczba stron: 368
Wydawnictwo: W.A.B.
Gatunek: kryminał, sensacja, thriller
Premiera: 26.02.2020r.

Alice Bell wydaje się mieć idealne życie. Wiedzie udaną karierę prawniczki, jej mąż George Bell rozwija swoją polityczną ścieżkę, na dodatek małżeństwo ma piękny dom. Z zewnątrz wydaje się być prawdziwą sielanką. Pewnego dnia Alice w pociągu widzi kobietę do złudzenia przypominającą studentkę Ruth z jej przeszłości. Jednak to musi być niemożliwe, bowiem Ruth utonęła. Szybko okazuje się, że mąż Alice - George spotykał się z Ruth na pierwszym roku studiów na uniwersytecie. Alice rozpoczyna swoje własne prywatne śledztwo, ponieważ nie opuszcza ją złe przeczucie, że coś jest nie tak...

Śledztwo Alice zaprowadza szybko do siostry Ruth, Naomi. Dziewczyna nadal nie potrafi pogodzić się ze stratą swojej siostry. Naomi ciągle wraca pamięcią do studenckich czasów, próbując rozwikłać zagadkę z przeszłości...

Czy uda się w końcu dowiedzieć, co się się stało z Ruth tej feralnej nocy?

"Dziewczyna, którą znałaś" to świetnie napisana powieść, którą czytałam z dużym napięciem i ciekawością. Jest ona reklamowana jako podobna do "Dziewczyny z pociągu", którą czytałam. Moim zdaniem "Dziewczyna, którą znałaś" jest o wiele lepsza niż książka do której jest ona porównywana. To przede wszystkim thriller, który wciąga już od pierwszej strony. Zawiera on wszystkie elementy, które czynią z niego dobrą książkę. Lekkie pióro, stopniowe budowanie napięcia przez autorkę, ciekawe postaci oraz wciągająca fabuła. "Dziewczyna, którą znałaś" to tytuł, który wręcz "sam" się czyta. 

Bardzo dużą zaletą tej książki jest sposób prowadzenia narracji przez autorkę. Nicola Rayner przedstawia kilka punktów widzenia różnych postaci. Tak więc w "Dziewczynie, którą znałaś" czytelnik czyta o różnych wydarzeniach z perspektywy Alice, Kat oraz Naomi - przyjaciółek Ruth z przeszłości. Bardzo mi się spodobał ten zabieg, choć przyznaję, że początkowo miałam trudności z dobrym rozeznaniem się w akcji, ponieważ pisarka dodatkowo porusza jeszcze wątki z teraźniejszości, a także z przeszłości. Buduje to napięcie w czytelniku, jak powoli odkrywa się coraz to więcej tajemnic. Pojawia się coraz więcej niewiadomych, aż prowadzi do to kulminacyjnego punktu - finału. Nicola Rayner krok po kroku przeprowadza czytelnika przez różne intrygi i zagadki, pozwalając nam samym domyśleć się jakie będzie zakończenie... Dzięki temu sama czułam się jakbym ja też była detektywem, tak jak główna protagonistka Alice.

"Dziewczyna, którą znałaś" to bardzo dobry thriller, pełen zagadek i tajemnic. Dosłownie nie mogłam się od niego oderwać. Czytanie tej książki przypominało mi trochę układanie puzzli, tak, aby każdy element do siebie pasował. Każda intryga w tej powieści się piętrzy aż w końcu wszystko zaczyna się układać w jedną spójną całość. Serdecznie polecam!
Moja ocena: 8/10


piątek, 14 lutego 2020

Tahereh Mafi - "Gdyby ocean nosił Twoje imię"


Autor: Tahereh Mafi
Tytuł: Gdyby Ocean nosił Twoje imię
Wydawnictwo: WeNeedYa
Liczba stron: 315
Gatunek: literatura młodzieżowa

Shirin jest siedemnastoletnią muzułmanką i nie ma łatwego życia wśród młodzieży. Musi sobie radzić z wieloma obelgami i uprzedzeniami, zwłaszcza od głośnego zamachu z 11 września. Shirin wie jak okropni potrafią być ludzi, ale ze wszystkich sił stara się być silna i nie złamać się pod presją otoczenia. Nie rozumie jednak jak noszenie hidżabu może wywoływać tak negatywne reakcje poprze zwykłe uprzedzenia ludzkie. Ucieczką od rzeczywistości dla nastolatki staje się taniec. Pewnego dnia jednak poznaje innego ucznia - Ocean'a James'a. Chłopak od razu przyciąga jej wzrok, choć Shirin wie, że nie powinna pakować się w żadne związki. Jednak Ocean jest nieustępliwy... 

"Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to książka, o której jest głośno od kilku miesięcy. Nie jestem wcale tym faktem zdziwiona, bowiem Tahereh Mafi jest bardzo znaną pisarką. Pokochały ją miliony czytelników na świecie, w tym ja, za serię "Dotyk Julii". Byłam bardzo ciekawa jak autorka sprawdzi się w nieco innej odsłonie. I przyznaję szczerzę, że się nie zawiodłam. "Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to bardzo solidna historia o rasizmie, radzeniu sobie z innością i o odrzuceniu przez rówieśników. Opowieść snuta przez Mafi wciąga czytelnika w swój świat od samego początku. Tak naprawdę my, jako ludzie czasem nie zdajemy sobie sprawy jak potrafimy być okrutni i ile możemy sprawić cierpienia innym swoimi złośliwymi uwagami. Główna bohaterka Shirin na co dzień musi zmagać się z okrucieństwem, tylko dlatego, że ludzie są uprzedzeni do muzułmanów, a ona nosi hidżab. Ludzie zapominają, że nie każdy muzułmanin to zamachowiec. Inność jest piętnowana. To bardzo ważny przekaz płynący z tej historii.

"Gdyby Ocean nosił Twoje imię" jest świetnie napisaną historią. Muszę przyznać, że ja po prostu uwielbiam warsztat pisarski Tahereh Mafi. Tworzy ona nie tylko zapierające dech w piersiach historie, ale po prostu bardzo dobrze je pisze. Jej pióro jest jednocześnie lekkie i proste, a przy tym bardzo absorbujące, charakterystyczne i plastyczne. Jej fani bez problemu mogą zawsze rozpoznać, że to jest właśnie książka Tahereh Mafi. Ze względu na kunszt pisarski autorki czytanie tej powieści było prawdziwą przyjemnością, szybko sunęłam po zapisanych kartach. Dodatkowo w czasie czytania nieustannie towarzyszyło mi uczucie napięcia i ciekawości, byłam zaintrygowana tym, co Mafi przygotowała swoim czytelnikom. Najwięcej obaw budziło moje zakończenie, jednak bezpodstawnie - na początku miałam do niego zastrzeżenia, ale po kilku przemyśleniach stwierdzam, że autorka zakończyła całą historię w idealny sposób.

"Gdyby Ocean nosił Twoje imię" to dopracowana i wciągająca historia, która skłania czytelnika do refleksji. Rasizm jest okropny i piętnowanie kogoś tylko ze względu na kolor skóry czy wyznawaną religię jest wielką niesprawiedliwością tego świata, z którą trzeba walczyć.
Moja ocena: 8/10

instagram.com/xrosexmarie

poniedziałek, 10 lutego 2020

Zoë Folbigg - "Stacja miłość"

Autor: Zoë Folbigg
Tytuł: Stacja miłość
Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 480
Gatunek: literatura obyczajowa, romans

Maya Flowers codziennie dojeżdża do swojej pracy w Londynie. Pewnego dnia do jej pociągu wsiada pewien przystojny, nieznajomy mężczyzna. Od razu przyciąga uwagę Mai, od razu zaczyna bić jej szybciej serce. Mijają dnie za dniami, a oni pomimo tego, że widzą się prawie codziennie, dotychczas nie zamienili ze sobą ani słowa. Maya zaczyna marzyć o ich wspólnej przyszłości mając przeczucie, że to Ten Jedyny, natomiast mężczyzna jest pogrążony w lekturze. Pewnego dnia Maya zbiera w sobie całe pokłady energii i daje Mężczyźnie z Pociągu liścik z zaproszeniem na drinka...

"Stacja miłość" to powieść z gatunku literatury obyczajowej i romansu. Bardzo lubię od czasu do czasu sięgnąć po takie historie. Są nie tylko świetnym sposobem na zrelaksowanie się, ale także zazwyczaj napełniają mnie taką pozytywną energią do działania. O tym tytule słyszałam jeszcze przed jego premierą. Piękna okładka i intrygujący opis zachęcają do przeczytania, romantyczki na pewno skuszą się na tą książkę. Jednak czy opis i udana szata graficzna wystarczą?  Sięgając po tą historię spodziewałam się ciekawych, bajkowych klimatów i na pewno sporej dawki romantycznych uniesień. Na to wskazuje nawet zam zarys fabuły. 

Zdecydowanie nie. Ja bardzo zawiodłam się na tej książce. Pomimo ciekawego pomysłu okazała się ona najzwyczajniej w świecie nudna. Na początku czytania "Stacji miłość" nie było źle. Ciekawa historia, całkiem interesujący bohaterowie. Jednak im dalej w las, tym gorzej. Nie ma co ubierać prawdy w ładne słowa - ta książka jest po prostu nudna. Zoë Folbigg skupiając się na tym, aby uczynić tą historię magiczną, baśniową i trochę oderwaną od rzeczywistości po prostu - moim zdaniem - przesadziła. Można rozwlekać akcję, ale wszystko powinno dziać się w granicach zdrowego rozsądku. A w "Stacji miłość" przez całą książkę autorka opisuje codzienne życie Mai, poprzetykane fragmentami z życia James'a, a tak ogólnie to się nie dzieje kompletnie nic. Dodatkowo ciężko czytało mi się tą lekturę, ponieważ pisarka często tworzyła zbyt długie opisy. Generalnie bardzo je lubię, ale w przypadku, gdy akcja jest nudna i nic się nie dzieje, ten aspekt jest dodatkowym gwoździem do trumny. 

"Stacja miłość" to romans, który okazał się dla mnie dużym rozczarowaniem. Szkoda, bo moim zdaniem pomysł na nią był całkiem ciekawy. Tylko autorka w pełni nie wykorzystała jego potencjału, niestety. Brak dynamizm akcji i nudna fabuła skutecznie zaważyły na mojej końcowej ocenie. Sam baśniowy pomysł to niestety trochę za mało.
Moja ocena: 4/10

instagram.com/xrosexmarie

środa, 5 lutego 2020

Claudia Pietschmann - "Chmura"

Autor: Claudia Pietschmann
Tytuł: Chmura
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 400
Gatunek: literatura młodzieżowa

Emma Stone przeżyła ciężko stratę swojego młodszego brata, Ethan'a w tragicznym, nieszczęśliwym wypadkiem. Szesnastolatce z trudem przychodzi mierzenie się z rzeczywistością, szkołą, ze swoimi znajomymi w obliczu żałoby, którą musi przeżywać. Pewnego dnia, w Internecie, na grupie wsparcia dla osób w żałobie nastolatka poznaje Paul'a. Pomiędzy nimi od razu rodzi się nić porozumienia. Nastolatek też kogoś stracił i przez to świetnie rozumie emocje, które kierują również Emmą. Powoli ta dwójka zaczyna się do siebie zbliżać i pomimo dzielącej ich odległości rodzi się między nimi nić porozumienia. Wokół Emmy zaczynają też dziać się dziwne rzeczy, pozornie małe przypadki, które jednak wzbudzają w niej czujność...

"Chmura" to thriller, którego grupą docelową jest młodzież. Autorka porusza w nim obrzeża ciekawych i fascynujących tematów, ale jednocześnie przy tym niebezpiecznych. Emma Stone wraz ze swoimi rodzicami żyje w niedalekiej przyszłości. Cała rodzina mieszka w "smart" domu, gdzie wszystkie urządzenia i cały dom działają bardzo intuicyjnie i pomocnie. Lubisz mieć kawę przygotowana o 6 rano? Twój ekspres sam ją przygotuje. Lubisz wieczorem mieć cieplej w domu? Ogrzewanie samo ustawi się na odpowiedni stopień. Wydaje się to być domem idealnym, prawda? Claudia Pietschamann w "Chmurze" udowadnia, że wszystko związane z elektroniką w Internetem może nieść za sobą wiele niebezpieczeństwa. Dlatego trzeba wykazywać się zdrowym rozsądkiem i ostrożnością.

W "Chmurze" akcja toczy się dynamicznie. Czytelnik od samego początku zostaje wrzucony w wir wydarzeń i nie ma ani chwili na oddech. Przez co czytanie tej książki toczy się błyskawicznie, prawie jakby bez obecności czytelnika. Powieść wręcz "sama się czyta". Została napisana w sposób jednocześnie prosty i przejrzysty, a sunięcie po każdej stronie nie sprawia żadnego wysiłku. "Chmurę" skończyłam czytać praktycznie za jednym razem, tak bardzo wciągnęła mnie historia napisana przez autorkę.

Szczerze mówiąc czytając "Chmurę" spodziewałam się oklepanego motywu, w stylu naiwnej nastolatki, która poznaje kogoś podającego się za osobę w jej wieku... A w istocie będącym o wiele starszym. Wydawało mi się to taką oczywistością i morałem, który będzie szedł razem z tą powieścią. Zostałam jednak przyjemnie zaskoczona! Claudia Pietschmann przygotowała czytelnikom coś innego, o wiele lepszego, coś, co dosłownie mnie jako czytelnika wbiło w fotel. Nie będę za dużo zdradzać, aby każdego spotkał ten sam element zaskoczenia i napięcia, co mnie.

"Chmura" to kawał dobrej historii, która z powodzeniem spodoba się też starszym czytelnikom, a nie tylko młodzieży. Niesie za sobą istotny morał, aby nigdy w pełni nie ufać wirtualnym relacjom, bo tak naprawdę nigdy nie można być pewni tego, z kim ma się do czynienia. Po drugiej stronie monitora może dosłownie czyhać każdy na naiwnego nastolatka. Claudia Pietschmann pokazuje czytelnikowi, że wszystkie dane, które umieszcza się w Internecie oraz w różnych aplikacjach nie giną - dlatego trzeba wykazywać się w codziennym życiu dużą ostrożnością. Czytanie "Chmury" było dla mnie ogromną przyjemnością, oby więcej takich książek na naszym rynku. 
Moja ocena: 7/10