my heaven of books

niedziela, 18 października 2015

C.C Hunter - Odrodzona

Autor: C.C Hunter Tytuł: Odrodzona Wydawnictwo: Feeria Young Liczba stron: 420

Niedawno miałam okazję przeczytam piąty, a zarazem ostatni tom jednej z moich ulubionych serii - Wodospadów Cienia. Czułam wtedy jednocześnie radość, ale też i smutek - nie mogłam uwierzyć, że to już koniec przygód grupki przyjaciół, którzy skradli moje serce. Na pewno więc Was nie zdziwi moje podekscytowanie, gdy się okazało, że to wcale nie koniec. C.C Hunter bowiem stworzyła trylogię, Wodospady Cienia: Po zmroku, opowiadającą historię nikogo innego jak Delli - jednej z najbarwniejszych bohaterek, z którymi miałam okazję się zetknąć. "Odrodzona" zdecydowanie spodoba się nie tylko fanom twórczości tej amerykańskiej pisarki. Spodoba się wszystkim, którzy szukają sposobu na spędzenie miłego wieczoru.

Della miała normalne i poukładane życie, niczym zwyczajna nastolatka. Wszystko się jednak zmieniło, gdy przeszła ona przemianę w wampira. Jej rodzice przestają jej ufać, jej dawni przyjaciele stają się zbyt odlegli. Bohaterka znajduje pocieszenie w miejscu, gdzie przebywają inne, podobne jej istoty - w Wodospadach Cienia. 

Della w końcu spełnia swoje marzenie i zaczyna szkolenie dla JBF. Chce się jemu poświęcić w całości, dlatego nie ma czasu na romanse. A na jej radarze pojawiają się dwaj przystojniacy...

"Odrodzona" to świetna lektura. To bardzo prosty przymiotnik, ale w tym przypadku jest po prostu trafny. Przyznaję, że na początku trochę się obawiałam, czy jest sens tworzenia kolejnej serii osadzonej w tym samym świecie. Czy w ogóle ta trylogia się sprawdzi, bez ciągłego porównywania do samych Wodospadów Cienia. Czy najzwyczajniej w świecie C.C Hunter po prostu nie zabrakło pomysłów... Jak się zapewne domyślacie - moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne. Mam wrażenie, że ta pisarka za cokolwiek by się nie wzięła - wyjdzie jej to naprawdę dobrze. Nie od dzisiaj wiadomo, że do pisania trzeba mieć dar - a tutaj jest on ewidentny. W książkach C.C Hunter zakochało się już z pewnością wiele nastolatków, fantastyka w końcu jest modna. A ta autorka idealnie łączy wątek fantastyczny z romansem, z także i sporą dawką humoru. Nic tylko czytać!

To, co jest najlepsze, że C.C Hunter po napisaniu pięciu tomów Wodospadów Cienia w ogóle się pisarsko nie wypaliła. Jej pomysły nadal są zaskakujące, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Jeśli chodzi o warsztat pisarski - to go uwielbiam! Jest tak lekki, przyjemny, po prostu wiem, że umili mi czas, gdy tego potrzebuję. Sprawi, że zapomnę o wszystkich swoich troskach. Nie mogę nie wspomnieć o niebanalnym poczuciu humoru autorki. Jest świetny, zdecydowanie trafia w mój gust. Nieraz czytając Wodospady Cienia miałam szeroki uśmiech na twarzy, a czytając "Odrodzoną" miałam podobnie. Bardzo podoba mi się sama koncepcja pracy dla JBF - organizacji, która w pewien sposób zrzesza wszystkie istoty nadnaturalne. Jest to interesujący wątek do rozwinięcia, a z tego co widzę, w tej trylogii naprawdę rozkwita, co jest najbardziej na plus.

Cieszę się, że to Della dostała swoją szansę na spin-off, bo jest ona jedną z tych bohaterek, których po prostu nie da się nie lubić. Jest barwna, przykuwa wzrok. Pewną ironią jest to, że jest ona realna, naturalna, jej zachowania w ogóle nie są wymuszone. Dlaczego piszę o ironii? Przecież jest ona wampirem! A to dlatego, że w wykonaniu C.C Hunter wydaje się to takie... prawie normalne. Wampiry według tej autorki (zresztą nie tylko wampiry, ale też reszta istot nadnaturalnych) nie są sztuczne czy przerysowane do granic możliwości. A jednocześnie pisarce tej z powodzeniem udało się ukazać, jak ciężko mogą mieć takie postacie. Della sama wiele razy musiała się zmagać ze swoim wampiryzmem i te zmagania na pewno nie należały do najłatwiejszych. Bez obaw - jest to bohaterka, która nigdy się nie poddaje i która swoją siłą wręcz inspiruje czytelnika.

Nie wiecie co robić w te ponure, jesienne wieczory? Macie swoją odpowiedź: sięgnijcie po "Odrodzoną"! A najlepiej najpierw zapoznajcie się z pierwotnym cyklem C.C Hunter, czyli Wodospadami Cienia, żeby później bez obaw móc sięgnąć po spin-off. Gwarantuję, że przepadniecie na długie, długie godziny, nie będziecie zwracać uwagi na swoje obowiązki i szeroki uśmiech nie będzie schodził Wam z twarzy. Zabawne perypetie Delli z pewnością gwarantują przednią zabawę. Polecam!
Moja ocena: 7/10

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2015.

czwartek, 1 października 2015

PRZEDPREMIEROWO: Lauren Miller - Aplikacja

"APLIKACJA" Lauren Miller
Autor: Lauren Miller Tytuł: Aplikacja Wydawnictwo: Feeria Young Liczba stron: 456 Premiera: 7 października

Widząc "Aplikację" autorstwa Lauren Miller w jesiennych zapowiedziach od wydawnictwa Feeria Young wiedziałam, że to coś dla mnie. Kolejna dystopia dla takiej czytelniczki jak ja to prawdziwa przyjemność, oczywiście jeśli lektura okazuje się być emocjonująca, a w przypadku tej oto książki właśnie tak jest. Przygotujcie się na coś nowego, coś, co jest po prostu powiewem świeżości i wyróżnia się na tle innych dzieł, których grupą docelową jest młodzież.

Rok 2032. Na świecie króluje aplikacja na telefony o nazwie Lux, życie większości ludzi jest jej właśnie podporządkowane. Program ten mówi obywatelom, co i jak mają robić - ogólnie rzecz ujmując, "ułatwia" im życie planując każdą najmniejszą czynność. W takiej właśnie rzeczywistości żyje szesnastoletnia Rory i wcale jej to nie przeszkadza. 

Główna bohaterka nie ma nic przeciwko Luxowi, ponieważ dzięki niej jej życie toczy się poukładanym i szczęśliwym torem. Nigdy nie kwestionowała użyteczności aplikacji, jednak do pewnego momentu... Gdy dostaje się do ekskluzywnej szkoły, Akademii Theden, wszystko układa się wręcz idealnie. Spotkanie z Northem, chłopakiem, który nawet nie korzysta z Luxu powoduje, że i Rory zaczyna powoli słuchać głosu intuicji, którego nauczono ją ignorować. A okazuje się to drogą usianą niebezpieczeństwem...

Już na pierwszy rzut oka widać, że "Aplikacja" choć jest jedną z wielu dystopii dostępnych na rynku wydawniczym, to z pewnością nie zginie ona w tym licznym tłumie. Dlaczego tak twierdzę? A dlatego, że ta powieść nie przypomina nic, co bym wcześniej czytała, a trochę książek z tego gatunku już zdążyłam przerobić. Dzieło Lauren Miller od początku i aż do samego końca jest po prostu oryginalne, w czasie czytania ani razu nie odniosłam tego okropnego wrażenia: "to już było". To jest zdecydowanie największy plus "Aplikacji", która może na nowo wciąż zaskakiwać czytelnika i wciągać go w swój świat. Bieg, którym toczy się akcja jest nieprzewidywalny i pełen emocji, a sama fabuła została dopracowana wręcz idealnie. 

To, co czytelnik zauważa wraz z postępem lektury to fakt, iż "Aplikacja" to bardzo trafna analogia do naszej współczesności. Choć akcja rozgrywa się kilkanaście lat po obecnych czasach, w roku 2032, to i tak tamtejszy postęp technologiczny zbudził we mnie ogromny podziw, ale też strach. Nie da się nie zauważyć, że nie tylko dzisiejsza młodzież, ale też i starsi ludzie są wręcz uzależnieni od korzystania ze swojej komórki. Zamiast polegać na swojej intuicji, szukamy rad i opinii w Internecie. Nie jest to wszechobecne, jak w "Aplikacji", ale śmiem twierdzić, że jeśli nadal będziemy szli w tym kierunku, to jest jedynie kwestią czasu. Kto wie, może i niedługo w naszym społeczeństwie pojawi się aplikacja, która będzie za nas robiła dosłownie wszystko.

Jedną z większych zalet tej lektury jest niezwykła lekkość czytania, co czyni ją wręcz idealną książką na długie jesienne wieczory. Warsztat pisarski Lauren Miller kusi czytelnika swoim stylem, który jest pełen opisów pobudzających wyobraźnię. To, co zauważyłam po wielu przeczytanych powieściach skierowanych do młodzieży to fakt, iż pisarki często piszą po prostu zbyt prosto, bez żadnej pasji i ciekawości. Nie umieją zaintrygować czytelnika, sprawić, że się wciągnie w lekturę i będzie czytał z nieustającym napięciem. Lauren Miller jednak udało się wyrwać z okrutnych szpon sztampowości, dlatego "Aplikacja" może też przypaść do gustu znacznie starszym czytelnikom.

"Aplikacja" to niezwykle udana mieszanka mojego ulubionego gatunku - dystopii, z odrobiną science-fiction. Dynamiczna i wartka akcja gwarantuje, że czytelnik nie będzie mógł oderwać się od lektury aż do samego końca. I nawet już po przewróceniu ostatniej kartki będzie chciał po prostu więcej. Lauren Miller stworzyła dzieło, które zostaje w pamięci nawet po skończeniu czytania, tak dobra jest jej koncepcja. Jednak to nie wszystko... "Aplikacja" to trafna analogia do obecnych czasów, a więc i wywołała we mnie niejedną refleksję nad tym, w którą stronę zmierza postęp technologiczny. I czy jest to ta dobra strona. Autorka odnalazła przepis na idealną powieść, z którą można usiąść i dać się jej pochłonąć. Zanim przystąpicie do czytania, upewnijcie się, że macie dużo wolnego czasu, ponieważ będziecie go potrzebować. Jeśli tego nie zrobicie, grozi to zaniedbaniem obowiązków, ponieważ będziecie głusi na rzeczywistość. To, co się dzieje w "Aplikacji" okaże się dla Was ważniejsze. Emocji także nie zabraknie, również tych słodko-gorzkich... Gorąco polecam!
Moja ocena: 8/10

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2015.