my heaven of books

poniedziałek, 29 września 2014

Deborah McKinlay - Cała nadzieja w Paryżu

Autor: Deborah McKinlay Tytuł:Cała nadzieja w Paryżu Wydawnictwo:FeeriaLiczba stron: 267

Eve Petworth oraz Jackson Cooper. Oboje mieszkają w całkowicie innych państwach: ona w Anglii, a on w Stanach Zjednoczonych. Ona jest nieśmiałą i samotną kobietą po czterdziestce, której wymagająca matka niedawno zmarła, a on jest dobiegającym ku pięćdziesiątki pisarzem po dwóch rozwodach. Eve i Jacksona połączy pasja do jedzenia, dzięki przypadkowo nawiązanej korespondencji. Co wyniknie z ich nietypowej konwersacji?

"Cała nadzieja w Paryżu" jest rozdzielona pomiędzy dwóch bohaterów, oddzielonych od siebie oceanem. Listy pisane do siebie nawzajem przez Eve i Jacksona są, powiedziałabym, pewnego rodzaju przerywnikiem od ich prywatnego życia.Taki sposób narracji zawsze mi się podobał, bo w ten sposób czytelnik może obserwować nie tylko zmagania z codzienną egzystencją jednej osoby, ale dwóch. Deborah McKinlay zarysowała osobiste życie Eve i Jacksona, dodając odpowiednią ilość problemów, które i tak na samym końcu zmierzają nieubłaganie do szczęśliwego rozwiązania. I pomimo swojej przewidywalności, chłonęłam tę książkę jak gąbka. A zakończenie i tak zdołało mnie zaskoczyć.

Pod pewnymi względami po "Całej nadziei w Paryżu" spodziewałam się tak magicznej i ciepłej historii, jak wskazuje na to piękna okładka i intrygujący opis. I niestety, ale moje oczekiwania nie zostały zbytnio spełnione. Powieść ta miała być przepełniona jedzeniem, miała ukazywać wielką pasję do kulinariów, no i przede wszystkim miał być "ten" Paryż. Aż ciśnie mi się na usta pytanie do pisarki: "gdzie ten Paryż?", ale okazuje się, iż polski tytuł nie jest odzwierciedleniem oryginalnego. I polski przekład bardzo by mi się podobał, gdyby tylko nie tak nijako nawiązywał do stolicy Francji, ale w bardziej rozbudowany sposób. Oceniłabym tę książkę wyżej, gdyby to miasto istotnie odegrało znaczącą rolę w życiu naszych bohaterów, ale ja wcale nie odczułam, żeby tak było. Coś mało tego Paryża w Paryżu.

"Całą nadzieję w Paryżu" miałam ocenić niżej. Miałam. I do ostatnich stron byłam przekonana o tym, że zdania nie zmienię. Na szczęście Deborah McKinlay całkowicie zaskoczyła mnie zakończeniem, które zaserwowała swoim czytelnikom. W mojej opinii - niespodziewane i zaskakujące, a przede wszystkim otwarte. Zazwyczaj nie przepadam za tego rodzajem zakończeniami historii, ale w tym przypadku bardzo mi się ono spodobało. To jest jedna z tych opowieści, w której czytelnik wręcz POWINIEN sam sobie dopowiedzieć resztę, a pewne wątki powinny pozostać niewyjaśnione.

Pomimo minimalnego nawiązania do Paryża w treści czy niezadowalającego mnie odzwierciedlenia pasji do gotowania Eve i Jacksona przez pisarkę, świetnie się bawiłam w czasie lektury tej powieści. To ciepła historia, która pozwala choć na chwilę oderwać się od rzeczywistości. "Cała nadzieja w Paryżu" to lekka opowieść którą przeczytałam w dwa wieczory, jest wręcz idealna na obecne deszczowe dnie. Z powodzeniem ukazuje ona tęsknotę i samotność, prawi także o tym, iż szczęście można znaleźć w każdym wieku.
Moja ocena: 6/10

piątek, 26 września 2014

Stos #8/2014


Z przerażeniem obserwuję, jak czas szybko upływa. Wydaje mi się, że dopiero niedawno rozpoczęłam naukę w liceum, a tutaj matura już za rogiem:). Wprawdzie jeszcze to do mnie nie dotarło (jak pewnie do większości przyszłych maturzystów), więc się nie stresuję aż zanadto. Chociaż, jak sobie myślę o naszej "świetnej" reformie i nowej ustnej maturze z polskiego... Miejmy nadzieję, że jakoś to będzie. 

Zbliża się koniec września, co zauważyłam ze zdziwieniem. Ten czas naprawdę szybko mi upłynął pod naporem szkoły, nauki i... czytania. Nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać, bo we wrześniu przeczytałam naprawdę dużo książek. Pokażę Wam, moje przyszłe plany czytelnicze, a także te, które już zrealizowałam. 
(Klikając na tytuły przejdziecie do recenzji, jeśli takowa się ukazała).


Stos po lewej to wszystkie egzemplarze do recenzji od wydawnictw. Na samym dole widzicie "Miłość bez scenariusza" Tiny Reber od wyd. Akurat, następnie wyczekiwana przeze książka "Dzień, w którym umarłam" - od Miry Harlequin. "Dwudziesta szósta ofiara" Moniki Siudy to powieść, której zrecenzowanie zaproponowała mi pani Maria drogą mailową. Później widać piękną finalną wersję "Blackout", którą zrecenzowałam już ponad miesiąc temu, "Czas żniw" Samanthy Shannon oraz "Wzorzec zbrodni" do przedpremierowej recenzji - wszystkie trzy powieści otrzymałam od wyd. SQN. "Złoto głupców" oraz Romantyczna seria: "Mała księżniczka" i "Dziewczę z sadu" - otrzymałam od wyd. Egmont.

Na samym dole stosiku po prawej stronie widzicie "Piękne istoty", które w końcu dorwałam z wymiany na LC. Pytanie tylko, kiedy ja je przeczytam... Następnie finałowy tom przygód Harrego Pottera. Przeczytany już trzy tygodnie temu (planuję napisanie jakiegoś postu odnośnie tego cyklu) i "Beta" - obie powieści wypożyczyłam z biblioteki. "Obietnica" to książka do przedpremierowej recenzji od wyd. Novae Res. "Powód by oddychać" oraz "Cała nadzieja w Paryżu" (prawie przeczytana, recenzja na dniach) to długo wyczekiwane perełki od wyd. Feeria. "Nigdy nie gasną", to kontynuacja uwielbianych przeze mnie Mrocznych Umysłów - od wyd. Otwartego. Później "Księżyc nad Soho" -  to efekt nowej współpracy z wyd. MAG. Na samym początku widzicie kontynuację serii Atlanci - "Wyspa Sześciu Pierścieni", której zrecenzowanie zaproponowało mi wyd. Azyl.

Widzicie coś, co Was zainteresowało?

Miłego weekendu!

środa, 24 września 2014

Premierowo: Rebecca Donovan - Powód by oddychać

http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/230000/230808/306611-352x500.jpg
Autor: Rebecca Donovan Tytuł: Oddechy 1. Powód by oddychać Wydawnictwo: Feeria Liczba stron: 490
"Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej i łatwiej. Jak do tego doszło, że Evan Mathews z dnia na dzień wywrócił mój stabilny świat?"
Szesnastoletnia Emma Thomas mieszka w zamożnym miasteczku, gdzie najczęstszym zajęciem ich mieszkańców jest plotkowanie. Na pierwszy rzut oka nasza główna bohaterka jest perfekcyjna. Jest wzorową uczennicą, uczęszcza na wiele zajęć pozalekcyjnych, a ponadto angażuje się w sport. Wydawałoby się, że powinna być otoczona na przyjaciółmi, ale tak nie jest. Przyjaźni się tylko z Sarą, która jest w zasadzie jedyną osobą, na której może polegać i która wie, jakie piekło przeżywa w czterech ścianach swojego domu.

Życie Emmy nie jest tak perfekcyjne, jak mogłoby się wydawać. To tylko pozory, które dziewczyna stara się zachowywać za wszelką cenę. A co to jest takiego, co burzy wszystko w jej uporządkowanym świecie, co sprawia, że rozpada się ona na milion kawałków? Jej ciotka, Carol. Nasza główna bohaterka doświadcza bowiem przemocy w rodzinie. Jej wujek odwraca wzrok, gdy trzeba, a jej najlepsza przyjaciółka Sara nieustannie stara się przekonać Emmę, aby ta w końcu wyznała prawdę i przestała żyć w kłamstwie. Pewnego dnia w szkole pojawia się Evan Mathews. I niewyobrażalnie zmienia życie tej cichej dziewczyny. Bardziej, niż można sobie wyobrazić...

Rebecca Donovan podjęła trudny temat. I szczęśliwie mogę przyznać, że z niego wybrnęła. Nie uniknęła pewnych nielogiczności i niespójności w fabule, ale szczerze mówiąc, gdyby ich nie było byłabym naprawdę zdziwiona. W tego rodzaju powieściach nie sposób uniknąć błędów. Zresztą, cała reszta jest tak diabelnie dobra, że przymknęłam oko na momenty, które mi się nie podobały. Jeśli chodzi o całokształt - jak się pewnie domyślacie - urzekł mnie on niesamowicie. Pisarka ma lekki styl pisania, ale przy tym tak absorbujący i obrazowy, że w wiadomych scenach wraz z główną postacią odczuwałam strach i lęk. To chyba największa zaleta tego dzieła. To, iż sprawia, że czytelnik przeżywa autentyczne emocje.

"Powód by oddychać", oryginalnie "Reason to breathe" (w tym momencie po prostu muszę pochwalić wydawnictwo za dosłowny przekład tytułu, który naprawdę idealnie oddaje treść tej książki) to powieść, o której słyszałam jeszcze nie wiedząc, że zostanie ona wydana w Polsce. I jest to lektura, która wzbudza całą szeroką gamę emocji. Pojawiają się ci, którzy krytykują ją za nielogiczność, a także ci, którzy chwalą pisarkę za podejście do tak poważnego tematu w wyważony sposób. I wiecie co? Ja jestem w tej drugiej grupie. Akceptuję to, że są czytelnicy, którym Emma może wydawać się głupią postacią. Tylko tego nie rozumiem. Myślę, że jest to bohaterka, w której miejsce trudno się postawić, jeśli samemu się nie przeżyło przemocy w rodzinie. Komu oceniać jej zachowanie, reakcje? Wiem, wiem - to fikcyjna postać, ale ja po prostu ją polubiłam i nie tylko z litości. Obdarzyłam ją sympatią, bo umiała sobie poradzić w sposób, który dla niektórych może wydawać się niespójny. Dla przeciętnego czytelnika łatwo powiedzieć, iż Emma mogła po prostu - UWAGA - teraz Was zaskoczę: komuś o tym powiedzieć. Powiedzieć o tym, co przeżywa w swoim "kochanym" domu. Chyba łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Ja potrafię ją zrozumieć, to uczucie żalu, beznadziejności i wstydu, które ją przepełnia... Ten strach, że wszyscy się dowiedzą, że jej ciotka się nad nią znęca, że jej życie to jeden wielki ból. A ona robi co może, zaciska zęby i stara się oszczędzić swoim kuzynom cierpień. I moim zdaniem to zasługuje na podziw. Zawsze mam ten problem w powieściach młodzieżowych, że ciężko mi polubić główne bohaterki. Szczerze przyznaję, że ten przypadek jest jednym z wyjątków.

Jeśli chodzi o innych bohaterów, to w tle Emmy i Evana nie wypadają tak blado, jak mogłoby się wydawać. Fakt, w porównaniu z tą "główną" dwójką, która jest w meritum całej akcji, mogą nie przykuwać zbyt dużej uwagi czytelnika i tak zresztą chyba powinno być. Jakby nie było, to Emma i jej problemy są motorem napędowym akcji. A jeśli chodzi o najgorszą postać w tej serii... To ta nagroda wędruje do Carol! Nikogo chyba nie zaskoczy fakt, iż napiszę, że po prostu autentycznie znienawidziłam Carol. Co za okropna postać! Nie mam tutaj namyśli jej kreacji, bo Rebecca Donovan spisała się w tym przypadku na medal. Naprawdę można znienawidzić tę bohaterkę, w moim skromnym mniemaniu ta pani powinna dostać izolatkę w psychiatryku.

Rebecca Donovan stworzyła książkę, którą nie tylko czyta się w zawrotnym tempie, ale też z wypiekami na twarzy i nieustannie towarzyszącymi emocjami. Czułam się tak jakbym to ja uczestniczyła we wszystkich wydarzeniach. Razem z Emmą cieszyłam się, gdy w jej życiu pojawiał się promyk nadziei, a także, gdy zaciskała zęby i tłumiła ból. To bohaterka mająca silny charakter, której nawet ciężkie doświadczenia nie zdołały złamać. Zapewne jak się zorientowaliście, "Powód by oddychać" znacznie przerósł moje oczekiwania i szczerze nie dziwię się, dlaczego zbiera tak dobre recenzje za granicą. Jest poruszająca i innowacyjna, a najlepsze jest to, że w czasie jej czytania ani razu nie odniosłam wrażenia: "to już było". Jestem pewna, że ta powieść zyska w Polsce szeroki rozgłos. Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco zachęcić Was do lektury tej książki, a ja... cóż - z niecierpliwością będę wyczekiwała kolejnych tomów serii Oddechy.
"Zawsze tak usilnie wszystko w sobie tłumisz. Boję się, że pewnego dnia po prostu wybuchniesz. Ten chłopak jak żaden inny znalazł sposób, żeby do ciebie dotrzeć. Tak, jesteś inna, ale właśnie to w tobie lubię. Nie chcę oglądać, jak się wściekasz, potrzebne ci są inne uczucia. Wiem, że w mojej obecności wychylasz głowę ze skorupy, lecz i tak nie mówisz mi o wszystkim, tłumisz w sobie złość, strach i ból."

poniedziałek, 22 września 2014

Olis Nari Lang - Atlanci tom II. Wyspa Sześciu Pierścieni

Autor: Olis Nari Lang Tytuł: Wyspa Sześciu Pierścieni Wydawnictwo: Azyl Liczba stron: 504

"Jeśli nie możemy godnie żyć, to chociaż tak umierajmy."

Minął ponad rok odkąd miałam okazję zapoznać się z wyjątkowym debiutem tajemniczej polskiej pisarki (?) pt. "Kakrachan". Ta książka, otwierająca serię Atlanci - całkowicie mnie ujęła mnie za serce. Po prostu pokochałam klimat, który za sobą roztacza. Niestety, nam, fanom tego cyklu długo przyszło czekać na jego kontynuację. I gdy w końcu "Wyspa Sześciu Pierścieni" leżała w moich dłoniach, przyznam, że się obawiałam. Minęło dużo czasu, wiele szczegółów po prostu wypadło mi z pamięci - zresztą, po taki długim okresie to nic dziwnego.

Najpierw kilka zdań o fabule. Dalema wreszcie dociera miejsca, o którym poznaniu marzyła. Mitycznej Atlantydy. W nowej scenerii nie czuje się jednak dobrze. Jest obcą, intruzem, o innym wyglądzie i innych zwyczajach, niż te, którzy mają Atlanci. Z czasem zaczyna być coraz bardziej widoczne, iż Dalema jest faworyzowana i otrzymuje wyjątkowe względy. Dlaczego? To tylko jedno z pytań, które będą dręczyły naszą główną bohaterkę... 

Jak napisałam, minął spory okres czasu, gdy zapoznałam się z pierwszym tomem serii Atlanci, większość wydarzeń zatarła mi się w pamięci i gdy przystąpiłam do lektury "Wyspy Sześciu Pierścieni" - przyznam szczerze, pamiętałam niewiele, jedynie urywki niektórych zdarzeń. Do tego stopnia, iż początkowo czułam się, jakbym miała do czynienia z tą historią po raz pierwszy. Jakbym wcześniej o niej nie czytała i się nią nie zachwycała. W kontynuacji uległa zmianie sceneria, co tylko spotęgowało moje zmieszanie. Nie obawiajcie się - wraz z kolejnymi rozdziałami mój umysł zaczął rozpoznawać dzieło Olis Nari Lang i na nowo się w nim zakochiwać. Wspominałam przecież już o jego wyjątkowym klimacie, prawda?

Atlanci to seria będąca nawiązaniem do historical fiction. Już ta sama nazwa w swojej wymowie brzmi interesująco, kusząco i tak nieznanie, a przecież nas, ludzi właśnie do nieznanego ciągnie. Olis Nari Lang miała przed sobą trudne zadanie, jako, że to jej cykl okazał się dla mnie wprowadzeniem do tego tematu. I jestem pewna, że większość czytelników sięgając po tą serię, też nie wiedziała czego się spodziewać. To, jak pisarka wywiązała się ze swojego zadania może przecież zaważyć na tym, czy w przyszłości będę chciała dalej rozwijać swoją przygodę z historical fiction. Z ulgą to piszę: Olis Nari Lang na tyle zainteresowała mnie tym tematem, że z pewnością będę poszukiwała innych dzieł tego typu.

Gdy skończyłam czytać "Kakrachan", ciężko mi było uwierzyć, że to debiut literacki. Tak spójny, tak dopracowany... Te cechy przecież nie są ich domeną, w których pisarze dopiero zaczynają ulepszać swój warsztat pisarski, starają się znaleźć swój własny styl i go udoskonalić. Nie przeczę - istnieją dobre debiuty, ale są też takie, które są rażąco złe, których nie da się po prostu czytać. Pierwszy tom cyklu Atlanci ani trochę taki nie był. Wciągający, fascynujący, będący innowacyjnym powiewem świeżości wśród ciągle takich samych powieści, powtarzających w kółko te same utarte schematy. Jeśli chodzi o kontynuację pod pewnymi względami nie podobała mi się ona tak bardzo, jak pierwszy tom. Mogłabym powiedzieć, iż jest po prostu trochę gorsza, ale w zasadzie nawet nie potrafię nazwać tego "czegoś", czego mi zabrakło. Może ma tutaj duże znaczenie fakt, ile czasu minęło, gdy dane było mi w końcu sięgnąć po sequel? I moje pierwsze wrażenie twórczością Olis Nari Lang po prostu rozmyło się w czasie?

Tajemnica, tajemnica i jeszcze raz tajemnica- to spoiwo nierozerwalnie łączące zarówno prequel jak i sequel. I właśnie za to polubiłam tak ten cykl, za pytania nieustannie mnożące się wraz z każdym postępującym rozdziałem. Za aurę tajemniczości, za to, iż czytelnik pragnie przeczytać coraz i coraz więcej z czystej ciekawości. Nawet wraz z ukończeniem pierwszego tomu nie wszystkie pytania uzyskały swoją odpowiedź, co tylko jeszcze bardziej zachęca do sięgnięcia po kontynuację.

Podczas lektury"Wyspy Sześciu Pierścieni", świetnie się bawiłam. Czułam się, jakbym przemierzała nieograniczoną niczym wyobraźnię pisarza. I to jest w czytaniu najlepsze. Fakt, iż czytelnik nigdy nie wie, czego się spodziewać. Jeśli chodzi o to i o całą resztę - Olis Nari Lang wywiązała się ze swojego zadania. Polecam!
Moja ocena: 7/10

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014.

sobota, 20 września 2014

Ben Aaronovitch - Księżyc nad Soho

Autor: Ben Aaronovitch Tytuł: Księżyc nad Soho Wydawnictwo: Mag Liczba stron: 338

Nigdy nie słyszałam o pisarzu, jakim jest Ben Aaronovitch, więc po jego powieść sięgnęłam w zasadzie "w ciemno", nie czytając wcześniej żadnych recenzji na temat jego twórczości. "Księżyc nad Soho" zainteresował mnie swoim opisem, to połączenie jednego z moich ulubionych gatunków - kryminału z urbanfantasy. Pomyślałam sobie: "może być ciekawie". Dopiero, gdy już trzymałam tę książkę w dłoniach dowiedziałam się, iż jest to kontynuacja. Na szczęście w czasie lektury odnalazłam się w akcji bez najmniejszego problemu, dlatego nawet jeśli ktoś nie miał okazji zapoznać się z pierwszym tomem, może bez wahania sięgnąć po "Księżyc nad Soho".
Cykl ten opowiada Peterze Grancie, mężczyźnie, który pracuje jako detektyw w londyńskiej policji. A oprócz tego jest... uczniem czarodzieja. Pierwszym takim uczniem od pięćdziesięciu lat. W tej powieści Peter ma nie lada zagadkę do rozwiązania: ktoś z maniakalnym uporem morduje muzyków jazzowych. Przeczucie naszego bohatera mówi mu, iż mają z tym wspólnego istoty, o których normalni ludzie nie mają pojęcia...

To, co rzuciło mi się w oczy już od pierwszych stron to niezwykły klimat Londynu, który roztacza nad swoimi czytelnikami Ben Aaronovitch. Pisarz ten barwnie opisuje ulice Londynu, kluby, czy muzykę jazzową, więc nie miałam najmniejszych problemów i oporów, aby "wczuć" się w akcję. Wręcz czułam się, jakbym i ja uczestniczyła w opisywanych wydarzeniach. Jedyne, co mi przeszkadzało, to fakt, iż chwilami autor po prostu przesadzał z historycznymi faktami, przez co momentami lektura ta stawała się nużąca i musiałam ją przerwać. Zdaje sobie sprawę, iż to wszystko kwestia gustu - innym osobom przecież mogą przypaść do gustu przydługie opisy.

Nigdy nie czytałam takiej powieści, która by w czymkolwiek przypominała "Księżyc nad Soho". W swojej wymowie jest niezwykle oryginalna i pomysłowa, wybija się na tle podobnych propozycji wydawniczych. I jest to - moim zdaniem - największa zaleta tej książki. Urbanfantasy w połączeniu z kryminałem to dosyć ryzykowna mieszanka, bo można przesadzić albo w jedną, albo w drugą stronę. Najważniejsze jest, aby zachować umiar i wyczucie smaku. I Benowi Aaronovitchowi udało się to zrobić.

"Księżyc nad Soho" czytałoby mi się o wiele lepiej, gdyby akcja tej powieści była bardziej dynamiczna. I to brak tego dynamizmu zaważył na mojej końcowej ocenie tej książki. Po kryminałach oczekuję akcji, przy której nieustannie towarzyszy mi uczucie napięcia. Tutaj natomiast mi tego zabrakło, owszem - wciągnęła mnie, zainteresowała, ale nie wzbudziła we mnie żadnych większych emocji. A może to ja po prostu za dużo wymagam od lektur, które mają mi umilić wieczór, bo cokolwiek by nie powiedzieć - "Księżyc..." czyta się naprawdę błyskawicznie.

Krótko podsumowując: "Księżyc nad Soho" to powieść skierowana do osób poszukujących nowych czytelniczych doznań, którym jednocześnie nie przeszkadza mało dynamiczna akcja. To interesująca mieszanka dwóch gatunków, podczas lektury której i czytelnika opanowuje klimatyczny nastrój, który roztacza za sobą ta książka.
Moja ocena: 6/10

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014, URBAN FANTASY 2014.

czwartek, 18 września 2014

Alexandra Bracken - Nigdy nie gasną

Autor: Alexandra Bracken Tytuł: Nigdy nie gasną Wydawnictwo: Otwarte Liczba stron: 478

W GŁĘBI MROKU KRYJE SIĘ NIEGASNĄCE DOBRO

Alexandra Bracken to dwudziestokilkuletnia autorka bestsellerów "New York Timesa". Swoją powieścią "Mroczne umysły" zjednała sobie pokaźne grono wielbicieli, w tym mnie. Gdy skończyłam czytać pierwszy tom jej trylogii, nie wiedziałam, co ze sobą począć. Choć miało to miejsce kilka miesięcy temu, wciąż dokładnie pamiętam, jakie uczucia ta lektura we mnie wzbudziła. Wywołała we mnie sprzeczne emocje, bo z jednej strony nie mogłam się doczekać, gdy będę miała w swoich rękach kontynuację, ale z drugiej strony obawiałam się jej. Obawiałam się, czy tak młoda pisarka udźwignie ciężar swojej własnej wyobraźni. Moje obawy były bezpodstawne i całkowicie niepotrzebne - autorka ta stworzyła sequel - co jest dosyć rzadkie - o wiele lepszy od prequelu. Jeszcze bardziej absorbujący i jeszcze bardziej wciągający. Przygotujcie się, bo gdy zaczniecie czytać "Mroczne umysły", nie odłożycie ich aż do końca, ale to w "Nigdy nie gasną" tak naprawdę docenicie pisarski potencjał Alexandry Bracken.

W dystopijnym świecie dzieci i nastolatkowie cierpią na tajemniczą chorobę, w skrócie nazywaną OMNI. Nikt nie wie, skąd się wzięła, ale jedno jest pewne: ma przerażające konsekwencje. Osoby, które na nią cierpią zyskują nadnaturalne zdolności. Państwo, obawiając się o bezpieczeństwo społeczeństwa zamyka "chorych" w specjalnie do tego celu przeznaczonych miejscach - w obozach, gdzie warunki są prawdziwie przerażające i mają mało wspólnego z rehabilitacją. Żółci, Zieloni, Niebiescy, Czerwoni i Pomarańczowi - tak są klasyfikowani.

W poprzednim tomie nasza główna bohaterka Ruby Daly musiała podjąć wiele decyzji, nie bacząc na swoje własne szczęście. Przystąpiła ona do organizacji o nazwie Liga Dzieci, która w założeniu ma wydostawać dzieci i nastolatków z obozów, a w rzeczywistości ma z tym niewiele wspólnego. Aby ochronić swoich najbliższych musi wyruszyć na niebezpieczną misję. Na szali jest życie osób, które kocha...
"Przez ostatnie kilka tygodni życie nieraz udowodniło mi, że im lepiej kogoś poznajemy, tym bardziej nam na tej osobie zależy. To nieuchronne. Granice się zacierają i później, kiedy przychodzi rozłąka, utrata relacji staje się nieznośnym cierpieniem."
Najbardziej spodobał mi się fakt, w jaki sposób Alexandra Bracken ukazała ewolucję głównej bohaterki. Ona naprawdę się zmieniła i to nie ulega wątpliwości. W pierwszym tomie Ruby dała się poznać jako nieporadna postać, bojąca się tego, że jest Pomarańczową, panicznie obawiająca się swoich umiejętności. Nieustannie sprawiała, iż czytelnik jej współczuł. W drugiej części to nie jest już ta sama postać, ale wręcz całkowicie inna, odmieniona, silniejsza. Gotowa na wszystko, aby chronić swoich bliskich. Patrząc na to, co robi, jak sobie radzi w niebezpiecznych sytuacjach wcale nie czułam do niej litości, ale podziw. Mogłoby się wydawać, że inni bohaterowie na tle tak dopracowanej Ruby mogą wydawać się mdli i nieporównywalnie gorsi. Nic bardziej mylnego - każdy z nich wyróżnia się własnymi cechami charakteru.

W "Nigdy nie gasną" pojawia się wiele nowych postaci, które zapewne miały zastąpić tę pustkę, którą pozostawili po sobie inni. I muszę przyznać, że naprawdę ciężko było mi do tych nowych twarzy zapałać sympatią, gdy przed moimi oczami rysowały się inne: Liam, Pulpet, Zu... Z czasem jednak i udało mi się polubić nadpobudliwego Jude'a i buńczuczną Vidę. Są to wyraziste kreacje bohaterów, którzy przyciągają uwagę, ciekawią, nie są ani trochę bezbarwni. Nawet Cate, której nie polubiłam w czasie lektury "Mrocznych umysłów" pokazała się z trochę cieplejszej strony. Alexandra Bracken naprawdę potrafi przedefiniować zdanie swoich czytelników... Myślałam sobie, że w wielu kwestiach na pewno nie zmienię opinii, a jednak tak się stało.

Wydawałoby się, że głównym zamierzeniem młodej autorki w czasie pisania kontynuacji "Mrocznych umysłów" było nieustanne zaskakiwanie swoich czytelników, a chwilami nawet szokowanie i bezwstydne granie na naszych emocjach. Były momenty, które mnie rozczarowywały, bo chciałam, aby niektóre wydarzenia ułożyły się inaczej, ale to przecież byłoby za łatwe i nie wywoływałoby żadnych emocji. Czasami chciałam obniżyć ocenę, ale znowu później następował zwrot w akcji i ponownie zmieniałam zdanie. Alexandra Bracken zaserwowała mi prawdziwą jazdę bez trzymanki.

"Nigdy nie gasną" to kontynuacja, która znacznie przerosła moje oczekiwania. Nie spodziewałam się tak dobrego i tak zaskakującego drugiego tomu. Zdecydowanie jest jeszcze lepszy niż poprzedni, na pierwszy plan wysuwa się dopracowana i spójna fabuła i świetna kreacja bohaterów. "Mroczne umysły" jak na powieść młodzieżową naprawdę zachwycają i pochłaniają. Nie byłam w stanie zająć się niczym, dopóki nie przewróciłam ostatniej strony tej książki. Ta trylogia spodoba się nie tylko wielbicielom dystopii czy fantastyki, ale także osobom, które czekają na powieść, którą czyta się z wypiekami na twarz. To jedna z najlepszych dystopijnych serii, jakie miałam okazję przeczytać i wprost nie mogę się doczekać, gdy w moich rękach będzie leżała finałowa część. Polecam! 
"Życie nie jest sprawiedliwe. Zajęło mi trochę czasu, zanim to zrozumiałam, ale okazuje się, że los zawsze znajdzie sposób, żeby cię rozczarować. Możesz snuć plany, a życie i tak pchnie cię w przeciwnym kierunku. Znajdziesz prawdziwych przyjaciół, ale i tak zostaną ci zabrani, nieważne, jak mocno będziesz walczyć, by ich zatrzymać. Kiedy po coś sięgniesz, to się sparzysz. Nie doszukuj się w tym sensu i nie próbuj tego zmieniać. Musisz pogodzić się z rzeczami, na które nie masz wpływu, i postarać się przeżyć. To twoje jedyne zadanie."
Moja ocena: 10/10

Wyzwania: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014, DYSTOPIA 2014.

środa, 17 września 2014

ZAPOWIEDZI WYDAWNICZE #6: wrzesień

Julia 3 tajemnAutor: Tahereh Mafi Tytuł: Julia. Trzy tajemnice Wydawnictwo: Otwarte Liczba stron: 360 Premiera: 22 wrzesień

Specjalny dodatek do bestsellerowej trylogii Tahereh Mafi!

Zostałam przeklętaMam niezwykły dar
Jestem potworemMam nadludzką moc
Jestem narzędziem zniszczeniaBędę walczyć o miłość
Specjalny dodatek do bestsellerowej trylogii Tahereh Mafi – nowa książka o losach Julii. Zawiera niezwykły pamiętnik głównej bohaterki, dzięki któremu dowiemy się, co poprzedziło wydarzenia opisane w pierwszym tomie, oraz dwie nowele: „Destroy Me” i „Fracture Me”.
„Destroy Me” to opowieść Warnera pokazująca, co zdarzyło się pomiędzy akcją pierwszej i drugiej części trylogii.
„Fracture Me” to historia opowiadana przez Adama, rozgrywająca się po wydarzeniach opisanych w drugiej części sagi.

Autor: Rebecca Donovan Tytuł: Powód by oddychać. Oddechy 1 Wydawnictwo: Feeria Liczba stron: 388 
Premiera: 24 wrzesień

Pierwszy tom głośnej serii Oddechy.

„Nikt nie chciał się specjalnie ze mną zadawać, więc trzymałam się z boku. Tak miało być bezpieczniej
i łatwiej. Jak do tego doszło, ze Evan Matthews z dnia na dzień wywrócił mój stabilny świat?”

W zamożnym miasteczku w stanie Connecticut, gdzie ludzi zwykle zaprząta, w czym i z kim będą widziani, Emma wolałaby wcale nie być widziana. Ją zaprząta raczej pozorowanie perfekcji – dokładne ściąganie długich rękawów, żeby zakryć siniaki; żeby nikt nie dowiedział się, jak mało wspólnego z doskonałością ma jej życie. A tu nagle, ni stad, ni zowąd, pojawia się miłość i zmusza ją do potwierdzenia
swojej wartości – za cenę ryzyka ujawnienia straszliwej tajemnicy, którą desperacko ukrywa.

Autor: Deborah McKinlay Tytuł: Cała nadzieja w Paryżu Wydawnictwo: Feeria Liczba stron: 288 Premiera: 24 wrzesień

Słodkogorzka i niebanalna opowieść o miłości oraz odwadze jej przyjęcia w każdym wieku – z Paryżem w bardzo nietypowym tle i bohaterami, którzy na długo zostaną w pamięci.
Mieszkająca w Anglii Eve nawiązuje korespondencyjną znajomość z amerykańskim powieściopisarzem Jacksonem, dzięki której odkrywają swoja wspólną pasją do gotowania. Ich życiem, przebiegającym na różnych kontynentach, targają jednak i inne pasje, marzenia i rozczarowania. Oboje w średnim
wieku – ona, rozwiedziona, właśnie wydaje córkę za mąż, on właśnie rozstał się z żoną – nie zdają sobie jeszcze sprawy, że szukają dla siebie nowego miejsca w świecie, nowego otwarcia, które da im poczucie spełnienia. Wtedy na horyzoncie pojawia się Paryż…
Miasto Niebiańskiego Ognia - Cassandra ClareAutor: Cassandra Clare Tytuł: Miasto Niebiańskiego Ognia Wydawnictwo: Mag Liczba stron: 702 Premiera: 24 wrzesień

Ciemność ogarnęła świat Nocnych Łowców. Chaos i destrukcja obezwładniają Nefilim, ale Clary, Jace, Simon i ich przyjaciele łączą siły, żeby walczyć z największym złem, z jakim kiedykolwiek się zetknęli. Brat Clary, Sebastian Morgenstern, systematycznie usiłuje zniszczyć Nocnych Łowców. Posługując się Piekielnym Kielichem, zmienia ich w istoty z koszmaru, rozdziela rodziny i kochanków, powiększa szeregi swojej armii Mrocznych. Nic na świecie nie jest w stanie go pokonać… ale jeśli Clary i jej drużyna wyprawią się do królestwa demonów, mogą mieć szansę…

Ludzie stracą życie, miłość zostanie poświęcona, cały świat się zmieni. Kto przeżyje w szóstej i ostatniej, wybuchowej części „Darów Anioła"?

monument3
Autor: Emmy Laybourne Tytuł: Monument 14. Wściekły wiatr Wydawnictwo: Rebis Liczba stron: 352 Premiera: 30 wrzesień

Trzecia część doskonałej serii fantastyki dla młodzieży Monument 14.
KILKANAŚCIORO DZIECI. JEDEN SUPERMARKET. MILION RZECZY, KTÓRE MOGĄ PÓJŚĆ ŹLE.
ZOSTAŃCIE NA MIEJSCU. ALBO UCIEKAJCIE DO DENVER.
Ostatni, bardzo emocjonujący tom nowej serii dla młodzieży „Monument 14″ trzyma w napięciu do samego końca. Jak grupka zżytych ze sobą dzieciaków przetrwa koszmar świata po apokalipsie? Czy powiedzie im się kolejna próba ocalenia?
TO KONIEC.
Dean, Alex i inni w ostatniej chwili opuszczają przeznaczoną do zniszczenia strefę i lądują w obozie dla uchodźców w Kanadzie. Niektórzy odnajdują tam rodziny. Wszyscy cieszą się względnym spokojem po strasznych przejściach. Wtedy Niko natrafia w gazecie na zdjęcie Josie. Dziewczyna żyje!
A MOŻE…
Jej los jest jednak tragiczny. Razem z nowymi towarzyszami o grupie krwi zero przebywa w obozie-więzieniu na terenie Stanów. Zakochany Niko jest zdecydowany ją stamtąd wyciągnąć. Postanawia po nią jechać. Dołączają do niego Dean, Jake i Astrid, której ciążą i nienarodzonym dzieckiem interesuje się wojsko. Chcą ją poddać tajemniczym eksperymentom, musi więc zniknąć.

Na co czekacie najbardziej?