my heaven of books

środa, 30 lipca 2014

Premierowo: Monika Kowaleczko-Szumowska - Galop '44

Autor: Monika Kowaleczko-Szumowska Tytuł: Galop '44 Wydawnictwo: Egmont
Galop ’44 - Monika Kowaleczko-Szumowska
Seria Poza czasem Wydawnictwa Egmont znam i lubię. Pokochałam Trylogię czasu, "Gorączkę", a nawet nieco słabszą "Nieskończoność". To są tytuły, w których głównym wątkiem jest miłość. "Galop '44" Moniki Kowaleczko-Szumowskiej to jednak inna bajka. To nie jest lektura, która porusza łatwe i przyjemne tematy. Mowa tutaj o Powstaniu Warszawskim. Przecież zakończyło się ono klęską, pogromem Polaków. Jednak nie tylko - ukazało ono przede wszystkim wolę walki i ducha patriotyzmu mieszkańców ówczesnej Polski. Pisarka podjęła się więc trudnego zadania, bo w swojej powieści zdecydowała poruszyć się trudny motyw w dosyć niekonwencjonalny, połączyła go bowiem z... podróżami w czasie. Jesteście ciekawi, co wyszło z tak nietypowej kombinacji?

Wojtek i Mikołaj, choć są braćmi, nie mogli się od siebie bardziej różnić. Starszy Wojtek to małomówny i poukładany nastolatek, podczas gdy młodszy Mikołaj jest żywiołowym i ciekawym świata chłopcem. Rodzeństwo niezbyt dobrze się dogaduje, na próżno można doszukiwać się u nich braterskich uczuć. Wszystko zmienia jedno wydarzenie - wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego. Tam Mikołaja spotyka niesamowite zdarzenie - chłopak przenosi się w czasie i trafia do roku 1944 w sam wir Powstania Warszawskiego. Wojtek decyduje się na tą samą podróż, aby uratować brata. Dzięki tej niezwykłej, ale niebezpiecznej przygodzie chłopcy poznają najważniejsze wartości w życiu, jakimi są przyjaźń i miłość.

Monika Kowaleczko-Szumowska rozpoczyna swoją historię od opisu dwóch braci. W ogóle niepodobnych do siebie nie tylko z wyglądu, ale też i charakteru. W zasadzie muzyka to jedyne łączące ich wspólne zainteresowanie, które i tak też często doprowadza do ich kłótni. Do czego zmierzam? Otóż do tego, że pomimo tak oczywistych różnic Wojtka i Mikołaja, ten pierwszy, wiedząc, gdzie jest Mikołaj, ruszył mu na pomoc. Wiedząc, jak absurdalna jest sama idea podróży w czasie, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie na niego czyha pragnął zabrać brata do domu. Polska pisarka świetnie ukazała więzi łączące to rodzeństwo, pomimo tego, że oboje często siebie nawzajem irytują, wkurzają i doprowadzają do szału, to wciąż są braćmi.

Największy podziw wzbudza oczywiście fakt, z jaką dokładnością i precyzją pisarka opisała fakty historyczne. Gołym okiem widać, jak wiele pracy poświęciła samemu zebraniu materiałów, nie wspominając już o pisaniu powieści. Do książek opartych na historii zazwyczaj podchodzę z ostrożnością i myślę też, że sami autorzy robią tak samo. Gdy sięga się po tematy, które w rzeczywistości miały miejsce, trzeba wykazać się dużym wyczuciem i taktem. Monika Kowaleczko-Szumowska to zrobiła. Sprawiła, że jej książka naprawdę wywołuje emocje, przez co czyta się ją z niesłabnącym zapałem.

Kolejnym plusem "Galopu '44" są także świetnie wykreowani bohaterowie, jakby żywcem wyrwani z rzeczywistości i umieszczeni na kartach powieści. Wojtek i Mikołaj, choć różni od siebie, na wskutek niesamowitych wydarzeń uczą się, co jest w życiu najważniejsze i powoli się do siebie zbliżają. Męstwo i odwaga to cechy, którymi nieraz musieli się wykazać i pomimo całkowitego nieprzystosowania do sytuacji wyszło im to świetnie. Co lepsze, pisarka nie przesadziła i nie zrobiła z zwyczajnych chłopców dwóch postaci, całkowicie odrealnionych.

"Galop '44" nie jest książką pozbawioną wad. Osobiście zabrakło mi pewnego wstępu do opisywanych wydarzeń. Wojtek i Mikołaj już praktycznie na samym początku zostają przeniesieni w czasie. Jak dla mnie całe to zdarzenie zostało rozegrane zbyt szybko, z pewnością można byłoby trochę je rozbudować, wtedy czytelnik zastanawiałby się nieustannie: "kiedy TO się stanie?!", a tak tego elementu zaskoczenia i napięcia został już pozbawiony na starcie. Poza tym samo to, jak bohaterowie przenieśli się w czasie woła o pomstę do nieba, podróże w czasie przez tunel w muzeum jakoś niezbyt do mnie przemawia. Zdecydowanie ten wątek został potraktowany po macoszemu.


"Galop '44" to barwna opowieść, która wciągnęła mnie do ostatniej strony. To książka, którą po prostu trzeba przeczytać. Idealnie odzwierciedla ona wartości, które w życiu są najważniejsze, a często o nich zapominamy. Autorka podkreśla, jak istotne jest to, abyśmy nie pozwolili sobie zapomnieć o naszej historii. Polecam!

Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 28 lipca 2014

Alex Flinn - Bestia

Bestia - Alex Flinn
AUTOR: ALEX FLINN
TYTUŁ: BESTIA
WYDAWNICTWO: GALERIA KSIĄŻKI 
"Ci, którzy nie wiedzą jak dostrzec cenne rzeczy w ich życiu, nigdy nie będą szczęśliwi."

Kiedyś oglądałam film pt. "Bestia", gdzie w głównych rolach wystąpili Vanessa Hudgens oraz Alex Pettyfer. Cóż, jeśli mam być szczera - był on po prostu przeciętny. Przyjemnie i szybko się go oglądało, ale równie prędko wypadł mi on z pamięci. Po jego obejrzeniu dowiedziałam się, że powstał na podstawie książki, a niedawna promocja w sklepie skusiła mnie do jej kupna. Pomyślałam, że nie może być z papierową wersją AŻ tak źle. Nie od dziś wiadomo, że to zazwyczaj powieść jest lepsza niż jej ekranizacja. I w tym przypadku to stwierdzenie się sprawdziło.

O czym właściwie jest "Bestia"? To - krótko mówiąc - historia o rozpuszczonym do granic możliwości szesnastoletnim chłopaku. Kyle Kingsbury ma wszystko: wygląd, pieniądze, "prawdziwych" przyjaciół oraz całkowity brak zainteresowania ze strony swoich rodziców. Jego matka zostawiła go kilka lat temu, a ojciec, który jest prezenterem telewizyjnym poświęca cały swój czas wyłącznie pracy. Główny bohater jest arogancki i zadufany w sobie, a najważniejszymi wartościami w jego życiu są uroda i majętność. Pewnego dnia Kyle jednak zadziera z... wiedźmą, która zamienia go w tytułową bestię. Klątwa ta może zostać przełamana tylko przez prawdziwą miłość.

"Bestia" nie jest jakąś tam wybitną lekturą, ale poziomem na pewno przewyższa film. Wiele osób, jeśli oglądało ekranizację może się zniechęcić do pierwowzoru. Niepotrzebnie. Nie jest on zły czy też tragiczny, wszystko zależy od oczekiwań czytelniczych i gustu. Ja, gdy zaczęłam czytać dzieło Alex Flinn liczyłam jedynie na lekką, ale absorbującą powieść, która umili mi ośmiogodzinną podróż pociągiem. I muszę Wam powiedzieć, że trafiłam wprost idealnie! Pisarka przede wszystkim świetnie ujęła przemianę głównego bohatera. Na początku myślałam, że to po prostu niemożliwe, żebym polubiła Kyle'a, kogoś o tak okropnym i bardzo płytkim charakterze, ale wiecie co? Polubiłam. Ostatecznie klątwa sprawiła, że zmienił się w lepszą osobę, dla której wygląd i pieniądze przestały mieć tak ogromne znaczenie. Jego historia skłoniła mnie do refleksji, jak wielu ludziom w obecnych czasach przydałaby się przemiana w bestię, może wtedy dostrzegliby oni coś więcej niż samą powierzchowność. Reszta postaci wypada raczej przeciętnie, gołym okiem widać, iż pisarka nie poświęciła im tak dużo czasu, co Kyle'owi. A szkoda, bo dzięki temu ta powieść byłaby po prostu lepsza.

"Bestia" pozostawiła po sobie same pozytywne odczucia. Nie jest to jednak rewelacyjne czytadło. Jak już wspomniałam, pisarka poświęciła za mało uwagi innym bohaterom, przez co w porównaniu do Kyle'a wypadają oni  po prostu słabo, blado i generalnie mizernie. Mimo wszystko tę powieść czyta się ją naprawdę szybko i to jest największa zaleta tej książki. Jeśli tylko czytelnik ma wystarczająco dużo czasu, bez problemu skończy tę lekturę za pierwszym podejściem. Lekki i łatwo przyswajalny język Alex Flinn na pewno to ułatwia, bowiem dzięki niemu przez "Bestię" po prostu się mknie. Jeśli tylko szukacie lekkiej pozycji do przeczytania, to ta powieść jest dla Was idealna. 
Moja ocena: 7/10

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014.

środa, 23 lipca 2014

Stos #6/2014

Witajcie! Mam nadzieję, że wakacje mijają Wam świetnie oraz oczywiście, że czytacie jak najwięcej! ;) Moje są... leniwe. Już od trzech tygodni jestem w Poznaniu, gdzie nieustannie jest gorąco. Noale ja nie dzisiaj o tym. Niedawno pokazywałam stos, a dzisiaj mam kolejny, muszę przyznać, że liczba książek, które zasilają moją biblioteczkę rośnie w zastraszającym tempie, oczywiście nie narzekam. Tym razem żadnych egzemplarzy recenzenckich na nim nie znajdziecie, królują za to zdobycze z biblioteki w Poznaniu oraz kilka powieści, które kupiłam sama. Gotowi? No to do dzieła!


Na początek stos z lewej strony - wszystkie te wspaniałości są z biblioteki. Szósta część przygód Sookie Stackhouse i nadnaturalnej gromady - "Definitywnie martwy" Charlaine Harris. Następnie kontynuacja "Dziedzictwa mroku" Despain Bree - "Łaska utracona", później również kontynuacja tym razem "Klątwy tygrysa" Colleen Houck. Niestety, muszę przyznać, że wcale nie jest lepiej od pierwszej części, zatrzymałam się na 90 stronach i jakoś nie palę się, żeby kontynuować tę lekturę... Tak naiwnej, do bólu wyidealizowanej powieści nie da się czytać. Następnie obie części Bridget Jones autorstwa Helen Fielding. Raz już miałam pierwszy tom wypożyczony z biblioteki, ale jakoś wtedy nie miałam kiedy go czytać. 

Stos z prawej strony to wszystkie zakupy własne. Na początek "Gildia Magów" Trudi Canavan. Od bardzo długiego czasu chciałam zapoznać się z Trylogią Czarnego Maga, więc przymknęłam oko na wydanie kieszonkowe. Następnie "Bestia" Alex Flinn oraz "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" Matthewa Quicka. Wszystkie te trzy książki kupiłam w promocyjnej cenie w biedronce, nie mogłam się powstrzymać. ;) No i na samym końcu genialna kontynuacja "Dotyku Julii" Tahereh Mafi - "Sekret Julii" - tutaj niestety nie było żadnej promocji i w empiku musiałam zapłacić okładkową cenę.

Widzicie coś dla siebie? Co czytacie, a co odradzacie?
Zapraszam do dyskusji!

Chciałabym jeszcze zaprosić Was na mojego instagrama (tutaj) oraz gorąco zachęcić do polubienia strony mojego bloga na facebooku (tutaj), brakuje mi tylko 7 polubień i będzie Was 100!

poniedziałek, 21 lipca 2014

Bree Despain - Łaska utracona

Łaska utracona - Bree DespainAutor: Bree Despain
Tytuł: Łaska utracona
Wydawnictwo: Galeria książki
Liczba stron: 478
Moja ocena: 6/10

Pamiętam, że gdy sięgałam po "Dziedzictwo mroku" urzekła mnie niezwykle udana okładka. Prosta, ale intrygująca, bez przesadnych ozdobników. Czytałam tę powieść dosyć dawno temu, więc w końcu postanowiłam, że czas w zabrać się za kontynuację. Liczyłam na to, że będzie o wiele lepsza niż bardzo przeciętny pierwszy tom.

W poprzedniej części poznaliśmy Grace Divine - przykładną uczennicę i córkę pastora. Wszystko jednak legło w gruzach, gdy w mieście pojawił się jej dawno niewidziany przyjaciel Daniel, całkowicie odmieniony. Okazało się, iż jest on jednym z Urbat - wojowników-wilkołaków stworzonych przez Boga do walki ze złem. Grace uleczyła miłość swojego życia, Daniela z klątwy wilkołactwa. Tylko ona jedna, jego ukochana mogła to zrobić, jednak teraz nasza bohaterka jest obdarzona tą samą klątwą, co niegdyś jej chłopak. Dziewczyna będąc Urbat będzie musiała nauczyć się kontroli i nie pozwolić swojemu wewnętrznemu wilkołakowi na zawładnięcie nią. Jednocześnie poznaje Talbota, do którego ciągnie ją od samego początku... Co wyniknie z ich spotkania? Co zrobi Grace, aby zostać Niebiańskim Ogarem i do jakich poświęceń jest zdolna, aby uratować swojego brata?

"Łaska utracona" to książka objętościowo duża (prawie pięćset stron), a każdy mól książkowy lubi takie cegły. Pod warunkiem oczywiście, że są dobrze napisane i mają ciekawą fabułę. Trylogia Bree Despain taka jest, toteż niesamowicie szybko skończyłam lekturę drugiego tomu jej serii. Pod pewnymi względami okazał się on o wiele lepszy niż prequel. Autorka wprowadziła wiele nowych interesujących bohaterów, zadbała o to, aby jej historia miała mocne podstawy. W efekcie nie było takiego momentu, abym nudziła się podczas czytania, bo od początku praktycznie coś się dzieje.

Na początku może się Wam wydawać, że ta trylogia to typowe paranormal romance i nie sposób się z Wami nie zgodzić, bo to jest t a k a seria i nie warto doszukiwać się w niej głębszego sensu. Podczas gdy akcja w "Dziedzictwie mroku" kręciła się tylko praktycznie wokół miłości, tudzież początków romansu Grace i Daniela, w "Łasce utraconej" już tego nie ma - wręcz przeciwnie! W drugim tomie związek tych bohaterów napotka wiele trudności, oboje w zasadzie siebie okłamują, zatajają przed sobą ważne fakty - nie jest więc cukierkowo, bajkowo i generalnie sielankowo. I bardzo dobrze, że autorka nie przesadza, nie wyolbrzymia, nie robi szopki z miłości Grace i Daniela. Bree Despain umie robić coś, co wielu autorkom paranormal romance nie wychodzi, wie, kiedy powiedzieć dość i nie zrobić ze swojej książki pośmiewiska.

Obecnie na rynku wydawniczym jest multum książek fantastycznych z wątkiem miłosnym, nie to, co kilka lat temu, gdy nie było ich dużo. Teraz fani takiego połączenia mogą przebierać w powieściach takiego typu praktycznie bez umiaru. Nie bez powodu o tym piszę, bowiem trylogia Despain Bree jest po prostu "fajna" i to już jest dla mnie za mało. Szukam książek, które dostarczą mi emocji, które sprawią, że będę pochłaniała je bez przerwy z nieustannie towarzyszącym mi napięciem. "Łaska utracona" taka nie była. Czegoś mi jednak zabrakło. Nawet na wakacyjną lekturę chciałabym historii, którą zapamiętam na dłużej niż tydzień.

Mimo wszystko przy "Łasce utraconej" spędziłam miło czas. Nie jest to ambitna lektura, która niesie za sobą jakiś głębszy przekaz, ale na obecną porę jest idealna. Poziomem przewyższa na pewno pierwszą część, w której jest więcej akcji niż miłości. Ponadto zakończenie było tak zaskakujące i niespodziewane, że z pewnością sięgnę po finałowy tom!

WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014.

piątek, 18 lipca 2014

Tahereh Mafi - Sekret Julii

Sekret Julii - Tahereh MafiAutor: Tahereh Mafi
Tytuł: Sekret Julii
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 437
Moja ocena: 10/10

Po przeczytaniu "Dotyku Julii" byłam w rozsypce, tak bardzo mi się spodobała ta powieść! Urzekł mnie ciekawy pomysł, a przede wszystkim nietypowy warsztat pisarski Tahereh Mafi. Dla przypomnienia, w pierwszej części poznaliśmy Julię Ferrars, zaledwie siedemnastoletnią dziewczyną obdarzoną tragiczną umiejętnością: jej dotyk zabija. Całe życie była odgradzana od ludzi, przebywała w ośrodkach dla problematycznej młodzieży i w końcu w psychiatryku. To tam poznała Adama Kenta - chłopaka, który na zawsze zmienia jej świat. Jest jednak jeszcze Warner - niesamowicie niebezpieczny i bezlitosny. Na końcu pierwszego tomu Julia i Adam lądują w całkowicie innym miejscu... Miejscu, o którego istnienia nawet nie podejrzewali...

Julia z Adamem po ucieczce z kwatery Komitetu Odnowy trafiają do Punktu Omega. Oboje poznają tam osoby o nadprzyrodzonych zdolnościach, a także ich przywódcę i założyciela tego miejsca - Castle'a. Jest to mężczyzna, który pomaga osobom o wyjątkowych umiejętnościach. Uczy ich kontroli, używania swojego daru tak, aby nie krzywdzić innych. Sielanka pary jednak nie trwa długo, w miejscu, gdzie znaleźli schronienie pojawia się coraz więcej wrogich żołnierzy oraz sam Warner i choć nie znają oni kryjówki buntowników - nikt nie może czuć się bezpiecznie. Na włosku zawiśnie także związek Julii i Adama, bowiem jej chłopak skrywa sekret, który może zniszczyć ich miłość.

Tahereh Mafi udało się wyrwać z okrutnych szponów sztampowości i przewidywalności. Stworzyła ona powieść z ostatnio bardzo popularnego gatunku "young adult", a którego nie ukrywam - czyta mi się najlepiej. O ile "Dotyk Julii" był dobry, o tyle "Sekret Julii" był jeszcze lepszy i jeszcze bardziej zachwycający. Zasługą tego jest fakt, jak wiele pisarka w tej części wyjaśniła. Pisząc "wiele" mam w dużej mierze namyśli Warnera. Tak, tego Warnera, którego zarzekałam się, że nigdy nie polubię. Jak mogłabym zapałać sympatią do kogoś tak bezlitosnego i niebezpiecznego, gdy obok jest odważny, kochający i troskliwy Adam? Otóż, najwidoczniej mogłam i sama już nie wiem jak Mafi rozwinie ten jakże ciekawy wątek trójkąta miłosnego. Zresztą bohaterowie tej trylogii to jeden z wielu jej plusów. W książkach odgórnie skierowanych do młodzieży postacie potrafią być tragicznie mało wyraziste. Jakby wszyscy byli kreowani na jedną modłę. Tutaj tego nie ma, każdy czymś się wyróżnia (nawet Julia). Poza nietrudnym do polubienia Adamem, sprzecznym Warnerem jest także Kenji. Zabawny, ironiczny, zawsze ma coś do powiedzenia i idealnie umie rozładować napięcie.

"Sekret Julii" to fantastyczny pokaz umiejętności pisarskich Tahereh Mafi. Nie zliczę, ile świetnych cytatów z tej powieści wyłapałam. Mafi pisze barwnie i plastycznie, przekazuje uczucia bohaterów tak realnie, że czytelnik przeżywa z każdą postacią jej wzloty i upadki. Dzięki warsztatowi pisarskiemu tę książkę czyta się po prostu wyśmienicie, wsysa totalnie do swojego świata. Ta pisarka sprawia, iż oderwanie się od lektury jest niemożliwe!

"Sekret Julii" jest pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji. W zasadzie przez prawie całą powieść nie wiedziałam, czego się spodziewać, w takim stopniu ta książka jest nieprzewidywalna. Tahereh Mafi ma takie pomysły, że czytelnik w zasadzie może po tej pisarce spodziewać się naprawdę wszystkiego. Wystarczy dodać to tego umiejętność autorki do budowania napięcia i przepis na długie godziny czytania murowany!

"Sekret Julii" to zapierający dech w piersiach sequel. Nie sądziłam, że drugi tom może być aż tak dobry, jednak Tahereh Mafi udowodniła mi, że owszem, może. Ta trylogia wzbudza wiele emocji, urzeka swoją oryginalnością i wciąga czytelnika w swoje szpony. Już nie mogę się doczekać, gdy sięgnę po finałową część "Dar Julii". Tym, którzy jeszcze nie zapoznali się z tą serią, gorąco ją polecam - nie macie na co czekać!
„Wiedziałam, że słowa mogą ranić, ale nie wiedziałam, że mogą zabić.”
WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014.

środa, 16 lipca 2014

Magdalena Kulus - Nie tylko o łajdakach

Nie tylko o łajdakach - Magdalena KulusAutor: Magdalena Kulus
Tytuł: Nie tylko o łajdakach
Wydawnictwo: Sol
Liczba stron: 318
Moja ocena: 7/10

Gdy trzymałam w swoich rękach powieść polskiej pisarki Magdaleny Kulus pt. "Nie tylko o łajdakach", nie wiedziałam, czego się spodziewać. Książka ta była świeżo po swojej premierze i nie było prawie w ogóle żadnych opinii na jej temat, można więc powiedzieć, że sięgnęłam po nią "w ciemno". Na domiar tego opis niewiele tak naprawdę wyjaśnia.

O czym właściwie jest to dzieło o tak intrygującym tytule? To historia dwudziestokilkoletniej Anastazji - Nastki, która postanawia wyjechać do swojego rodzinnego domu na wsi nazywanego Maszkarką. Dziewczyna pragnie w spokoju zabrać się za pisanie swojej pracy magisterskiej, ale także chce odpocząć. Odetchnąć od nieszczęśliwej miłości, którą darzy artystę Olka, a która jest jednostronna, jednocześnie ucieka od swoich wiecznie niezadowolonych i krytykujących ją rodziców. Na wsi jednak nie jest tak spokojnie, jak można by przypuszczać. Główną bohaterkę czeka tam nie tylko wiele ciekawych przygód, ale także i nowych znajomości. Jedno jest pewne - z pewnością nie będzie to nudny i zmarnowany czas.

Z tyłu okładki wydawca obiecuje nam, iż jest to "ciepła opowieść o tym, że droga do szczęścia być może nigdy się nie kończy (...)" i tym razem muszę zgodzić się z tym opisem, a przecież nie zawsze tak jest. Często informacje na książkach, które mają zachęcić do lektury są błędne i na dodatek mają niewiele wspólnego z treścią. W tym przypadku tak się nie stało, otrzymałam dokładnie to, co mi obiecano. "Nie tylko o łajdakach" to bowiem świetna powieść obyczajowa, która ukazuje ewolucję głównej bohaterki na przestrzeni rozdziałów. Podróż Nastki na wieś jest pewnego rodzaju ucieczką od problemów - od toksycznego związku, od wymagających rodziców. Dzięki pobytowi na wsi postać ta staje się bogatsza o wiele doświadczeń, a przez to nie sposób zauważyć, jak o wiele dojrzalsza jest na końcu powieści, niż była na początku.

"Nie tylko o łajdakach" to także i multum intrygujących osobowości. Nastka dojrzewa, uczy się na swoich błędach i z czasem stara się zapomnieć o nierozważnym Olku. O artyście, który jest po prostu panem wygodnickim i zwraca tylko uwagę na to, gdzie będzie mu lepiej, nie liczy się z uczuciami głównej bohaterki. Nie ma jednak powieści bez negatywnych charakterów. Z kolei Julian jest jego przeciwieństwem - dojrzały, inteligentny, troskliwy, można by powiedzieć, że jest idealnym kandydatem na przyjaciela. Każdy czytelnik w tej książce z pewnością znajdzie swoją ulubioną postać.

Kolejnym plusem tego dzieła jest plastyczny język, bez którego nie czytałoby się tej powieści w tak zawrotnym tempie. Warsztat Magdaleny Kulus jest lekki i absorbujący, autorka malowniczo potrafi opisywać wiejskie krajobrazy. 

Znalazłam perfekcyjną powieść na letnie dni. Taką, którą czyta się jednym tchem i która niesamowicie pochłania. Taką, która jest jednocześnie mądra i przekazuje istotne wartości. Przy "Nie tylko o łajdakach" spędziłam kilka przyjemnych godzin. Bardzo chętnie zapoznam się z innymi książkami naszej utalentowanej rodzimej pisarki. Polecam!
"Byłam jak bohaterka romantycznych komedii - samotna, opuszczona, oczekująca na wielkie zmiany, świetlaną przyszłość i księcia na białym rumaku."

wtorek, 8 lipca 2014

Stosik #5/2014

Poprzedni stos (tutaj).

Na początku widzicie kolejną książkę Heather Graham, którą przeczytałam, "Klątwę", dalej jest świetna "Sztuka uwodzenia" Samanthy Young - obie książki otrzymałam od wydawnictwa Burda Książki. Następnie powieść Magdaleny Kulus - "Nie tylko o łajdakach", którą otrzymałam do recenzji od wydawnictwa SOL w ramach nowej współpracy. Później piąta i szósta część Harrego Pottera J.K Rowling - "Zakon Feniksa" i "Książę Półkrwi", "Tam, gdzie śpiewają drzewa" Laury Gallego i "Dopóki śpiewa słowik" Antonii Michaelis - wszystkie cztery książki są wypożyczone z biblioteki. Na koniec "Troje" Sary Lotz od wydawnictwa Akurat.

Widzicie coś, co Was zainteresowało? Co polecacie, a co odradzacie?
P.S korzystając z okazji, chciałabym Was zaprosić na mojego instagrama. Możecie być tam na bieżąco z moimi nowościami książkowymi i nie tylko.

Przyjemnego dnia!

niedziela, 6 lipca 2014

Heather Graham - Klątwa

Klątwa - Heather Graham 
Autor: Heather Graham
Tytuł: Klątwa
Wydawnictwo: Burda Książki
Liczba stron: 295
Moja ocena: 7/10

ŚMIERĆ WYŁANIA SIĘ Z GŁĘBIN

"Klątwa" to kolejna powieść Heather Graham, z którą się zapoznałam i z każdą kolejną utwierdzam się, jak bardzo przemawiają do mnie książki tej pisarki. Nie są to wymagające kryminały, czytelnik więc nie musi wysilać swoich szarych komórek i może liczyć na przyjemną i wciągającą lekturę.

Minęło ponad sto lat, a tajemnica zaginionego statku i skarbu wciąż wzbudza ogromne zainteresowanie. Nie brak śmiałków, którzy chcą rozwikłać tę zagadkę. Jednego z nich pod wodą spotyka śmierć, niedługo później umiera znany egiptolog. Zważywszy na okoliczności i opinie, iż za śmierć tych osób odpowiada klątwa, do sprawy zostaje zaangażowana grupa podporządkowana FBI - Ekipa Łowców, na którą składają się agenci specjalni. Prowadzenie dochodzenia przypada Kat Sokolov i Willowi Chanowi. Czy uda im się rozwiązać tę tajemnicę?

Czytelnicy, którzy mieli okazję zapoznać się z dziełami tej pisarki wiedzą, iż lubi ona przeplatać ze sobą wątki kryminalne z romansem. I trzeba przyznać, że wychodzi jej to naprawdę wyśmienicie i bardzo subtelnie, Heather Graham bowiem pilnuje, aby romans pomiędzy bohaterami nie był najistotniejszym elementem fabuły, ale tylko jej dodatkiem. W końcu to przyjemna odskocznia od śmierci, której przecież w kryminałach nie brakuje. "Klątwa" okazała się dla mnie o wiele bardziej fascynująca, niż chociażby "Zło" tej pisarki, bowiem została ona urozmaicona o elementy historyczne, które idealnie współgrają z resztą fabuły.

Heather Graham ma dryg do konstruowania akcji i napięcia, ale także i tajemnic. Wiadomo, co to za kryminał, w którym wszystko jest podane na tacy? W "Klątwie" nic nie było dla mnie przewidywalne, sama nie wiedziałam, jakiego rozwiązania kluczowej zagadki się spodziewać. Ponadto pisarka ta nie bez powodu jest autorką bestsellerów - duża w tym zasługa jej warsztatu pisarskiego. Jest on przystępny, lekki, a przy tym bardzo absorbujący, co daje wręcz wrażenie "sunięcia" po książce. Przy tej powieści nie sposób się nudzić.

Jedyne, do czego mogę się przyczepić to bohaterowie. Po przeczytaniu pierwszej książki tej pisarki ("Instynkt mordercy") nie miałam żadnego porównania odnośnie bohaterów. Teraz mam i nie mogę nie zauważyć, iż postacie Heather Graham są bardzo schematyczne i w zasadzie nie różnią się od siebie niczym istotnym, mają bardzo podobne cechy charakteru i zachowania. Mniej wymagającym czytelnikom, którzy poszukują powieści na kilka godzin niekoniecznie musi to przeszkadzać, jednak już dla tych bardziej wymagających może to być istotna wada.

Po dzieła Heather Graham sięgam, gdy mam ochotę na przeczytanie czegoś przyjemnego, czegoś będzie miłą odskocznią od dnia codziennego i idealnie się w tej roli spisują. Książki tej pisarki z pewnością nadają się na wakacyjne lektury. To lekkie kryminały z subtelną nutką romansu i ciekawych zagadek do rozwikłania. Polecam!

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014.

czwartek, 3 lipca 2014

Samantha Young - Sztuka uwodzenia

Sztuka uwodzenia - Samantha Young
Autor: Samantha Young
Tytuł: Sztuka uwodzenia
Wydawnictwo: Burda książki
Liczba stron: 414
Moja ocena: 9/10

"Wbrew zasadom" oraz "Wszystkie odcienie pożądania" to książki należące do niezwykle urzekającego cyklu szkockiej pisarki Samanthy Young. Już po przeczytaniu pierwszej części wiedziałam, że zapoznam się z kolejnymi i to obowiązkowo! Autorce tej udało się zrobić ze mną coś naprawdę wyjątkowego, bo gdy tylko zaczynam czytać jej powieści, nic innego nie ma dla mnie znaczenia. Nic dziwnego, gdy usłyszałam, iż kolejny tom, "Sztuka uwodzenia" ukaże się w czerwcu, z niecierpliwością wyczekiwałam daty premiery.

Tym razem główne skrzypce grają Olivia Holloway oraz Nate Sawyer, bohaterowie, których czytelnik miał okazję poznać w poprzednich częściach. Oboje rozpoczynają niebezpieczną grę ze swoimi uczuciami, licząc na to, że nie zaważy ona na ich przyjaźni. Miłość ma jednak to do siebie, że przychodzi niespodziewanie i toczy się swoim własnym torem.

Olivia, nazywana przez przyjaciół Liv, jest niepewną siebie kobietą, widzącą w sobie same kompleksy, nie dziwota, że ma problemy z nawiązaniem jakichkolwiek relacji z płcią przeciwną. Na horyzoncie na szczęście jest Nate, jej najlepszy przyjaciel, ale także i nałogowy playboy. W przypływie desperacji Liv prosi Nate'a o pomoc w staniu się świadomą swoich atutów kobietą. Bohaterowie zawierają prostą umowę: to, co się stanie nie będzie miało żadnego wpływu na ich przyjaźń. Z czasem to, co początkowo miało być "pomocą" przeradza się w coś więcej. Lekcje stają się namiętniejsze, przepełnione emocjami, co powoduje coraz bardziej napiętą atmosferę. To Nate jest tym, który boi się otworzyć, świadomie odgradza się od jakichkolwiek uczuć, ale to Liv jest tą, która może skończyć ze złamanym sercem.

Jak ostatecznie zakończy się ich historia? I czy ich przyjaźń przetrwa?

Książki Samanthy Young zdecydowanie mają coś w sobie. To naprawdę magiczne, przepełnione ciepłem i emocjami historie różnych miłości. Nie jest jednak tak łatwo, bo autorka umiejętnie wplata w fabułę dramaty. Te dramaty jednak nie są sztuczne, czy wymuszone, ale ukazują problemy, które aż kipią realnością.

Najlepsze jest to, że "Wbrew zasadom", "Wszystkie odcienie pożądania" oraz "Sztuka uwodzenia" są tak do siebie zbliżone poziomem, że trudno jest dla mnie wybrać najlepszą powieść, gdybym jednak musiała, byłby to pierwszy tom. Może dlatego, że ta historia wydała mi się najciekawsza i wzbudziła we mnie najwięcej emocji, a może dlatego, że to prequel i mam do niego sentyment. Z pewnością Samancie Young nie brakuje pomysłów na nowe opowieści, które z pewnością zachwycą fanów autorki.

Jedną i w mojej opinii najistotniejszą zaletą tej książki jest warsztat pisarski Samanthy Young. Fakt, pisarka ma mocne podstawy do kreowania fabuły, ale to nie wszystko, wykonanie przecież jest równie ważne, a nawet ważniejsze. Autorka potrafi się popisać świetnie wyrobionym warsztatem pisarskim, ogromnie absorbującym, sprawiającym, że czytanie jest prawdziwą przyjemnością. W odpowiednich chwilach Young potrafi tak umiejętnie naładować swoich bohaterów emocjami, że te jakby przechodzą na czytelnika.

Nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco Wam polecić przeczytanie "Sztuki uwodzenia", której tytuł jest bardzo trafny w odniesieniu do treści. To płomienna, kipiąca namiętnością opowieść, która bez wątpienia przypadnie do gustu każdemu, kto w skrytości jest romantykiem. Ci, którzy zapoznali się z poprzednimi tomami serii Samatny Young wiedzą, co ich czeka; niezapomniana historia, pełna emocji i wzruszeń. Gwarantuję Wam, że pokochacie Olivię i Nate'a, tak samo jak Jocelyn i Bradena oraz Johannę i Camerona. Polecam!