my heaven of books

czwartek, 27 lutego 2014

Zapowiedź: Alexandra Bracken - Mroczne umysły


Autor: Alexandra Bracken
Tytuł: Mroczne umysły
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 460
Data premiery: 2 kwietnia 

Najbardziej niepokojąca książka od czasów „Igrzysk śmierci”!

Mam na imię Ruby.
Potrafię wedrzeć się do twojego umysłu, a nawet wymazać wspomnienia. Jako dziecko zostałam wysłana do obozu „rehabilitacyjnego” dla takich jak ja. Zieloni, Niebiescy, Żółci, Pomarańczowi, Czerwoni. Mroczne umysły. Zostałam przydzielona do Zielonych, ale w rzeczywistości jestem ostatnią z Pomarańczowych. Ukrywam to, żeby przetrwać. 

Jestem strasznie ciekawa tej książki, w końcu poziomem nie łatwo jest dorównać "Igrzyskom Śmierci". A Wy co sądzicie?

wtorek, 25 lutego 2014

Lynn Raven - Pocałunek kier

Pocałunek Kier - Lynn Raven
Autor: Lynn Raven
Tytuł: Pocałunek kier
Wydawnictwo: Oficyna wydawnicza foka
Liczba stron: 504
Moja ocena: 9/10
"Pocałunek kier" to książka, którą od momentu premiery zapragnęłam mieć. Pozytywne recenzje, interesujący opis i magnetyzująca okładka zrobiły swoje. Nie powiem, miałam co do niej duże oczekiwania i ani trochę nie zostałam rozczarowana!

"Krwawy Wilk" to mężczyzna, o którym po kątach szeptane są przerażające i mrożące krew w żyłach historie. Mordan- bo tak właśnie ma na imię- jest pierwszym dowódcą wojsk Kierów, który na rozkaz swojego króla musi porwać nivardzką uzdrowicielkę Lijanas. Dostał on polecenie, aby dostarczyć ją na dwór królewski całą i zdrową. Lijanas nienawidzi Kierów, dlatego całymi swoimi siłami stara się uciec, jednak Mordan jest bezwzględny, a żeby dostać, to, co chce jest gotowy posunąć się do wszystkiego...
 "Do cholery. Dlaczego uczuć nie można po prostu zgasić, jak ognia?"
W chwili, gdy zaczęłam czytać "Pocałunek kier" magicznie wszystko inne przestało dla mnie istnieć. Uwielbiam ten moment, gdy zaczynam swoją przygodę z nową powieścią i powoli odkrywam, że będzie wyjątkowa. I tak właśnie było w tym przypadku. Lynn Raven za sprawą swojego warsztatu pisarskiego, świetnie skonstruowanej fabuły i pełnokrwistych bohaterów sprawiła, że obowiązki dnia codziennego przestały mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. Myślałam jedynie o tym, aby jak najszybciej móc wrócić do lektury, tak bardzo mnie ta książka pochłonęła!

Moi drodzy, to, co stworzyła Lynn Raven to kawał dobrej i pełnoprawnej fantastyki. Świat przez nią wykreowany całkowicie mną zawładnął. Jest cudowny, dopracowany w każdym calu, gołym okiem widoczne jest, iż autorka nie potraktowała tej istotnej kwestii po macoszemu. Pisarka ukazała kontrast pomiędzy dwoma, wrogimi sobie państwami w sposób godny pochwały. Poboczne wątki okazały się dla mnie równie pasjonujące, co ten główny, którym jest oczywiście dostarczenie Lijanas na kierski dwór królewski. Narrator jest trzecioosobowy, wszechwiedzący, więc czytelnik spokojnie może rozeznać się w akcji, a przy okazji zobaczyć, co się dzieje u innych bohaterów.

Bohaterowie... i tym samym przechodzimy do kolejnych plusów. Są precyzyjnie "zrobieni", mimo to wciąż nie brak im wad, nie są idealni, a tym samym rzeczywiści. Ja naprawdę nie lubię, gdy postacie są do bólu wyidealizowane. Nie obchodzi mnie, że to literacka fikcja, lubię, gdy mogę się utożsamiać z charakterami. Jakby nie było "Pocałunek kier" liczy sobie ponad pięćset stron i ma mały druk, więc nie chciałam bez sensu się wkurzać na Lijanas czy Mordana za ich sztuczność. Moje obawy okazały się bezpodstawne- Lijanas to nie tylko mądra i pomocna kobieta, ale cechuje ją także odwaga i niezwykła siła. Mordan za to jest bardziej złożoną postacią, co mnie urzekło, bo lubię odkrywać, co naprawdę "siedzi" w bohaterach. Z jednej strony czytelnik widzi odważnego i bezlitosnego dowódcę, a wraz z kolejnymi rozdziałami przekonuje się, iż to tylko skorupa.

"Pocałunek kier" całkowicie skradł moje serce. Na całość tej świetnej książki składa się masa pojedynczych elementów, która tworzy spójną całość. Bohaterowie, akcja, nieustannie towarzyszące napięcie... To wszystko razem wzięte sprawia, iż powieść ta spodoba się nie tylko fanom gatunku. W 100% zgadzam się z napisem na okładce- "Pocałunek kier" to ekscytujące, dzikie, pełne namiętności dzieło. Polecam!

WYZWANIE: CZYTAM FANTASTYKĘ.

środa, 19 lutego 2014

Philippa Gregory - Odmieniec

Odmieniec - Philippa Gregory
Autor: Philippa Gregory
Tytuł: Odmieniec
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 286
Moja ocena: 6/10
 
Philippa Gregory z wykształcenia historyk, to znana pisarka, która zdobyła międzynarodową sławę za sprawą książki "Kochanice króla", zekranizowanej także pod tym samym tytułem. Nic więc dziwnego, że jest nazywana królową powieści historycznych. Do tej pory jej twórczość była dla mnie całkowicie obca, jednak gdy w moje ręce wpadł "Odmieniec" nie powiem, ucieszyłam się. Jesteście ciekawi moich wrażeń?

"Odmieniec" otwiera nową serię Zakon Ciemności autorstwa Philippy Gregory, której akcja osadzona jest w średniowiecznej Europie. W powieści tej prym wiedzie dwójka głównych bohaterów, Luca Vero oraz Izolda.

Dotychczas życie siedemnastoletniej Izoldy było poukładane i dostatnie. Nastolatka otrzymała wszystko, czego tylko zapragnęła, jednak gdy umiera jej ojciec, pan zamku Lucretili, dziewczyna ma dwie drogi do wyboru: złożyć śluby czystości i wstąpić do zakonu lub poślubić mężczyznę, którego nawet nie zna. Żaden z tych wyborów nie jest dla niej zachęcający, jednak decyzja musi zostać podjęta... Izolda wstępuje do klasztoru.

Wraz z przybyciem bohaterki do zakonu, zaczynają się tam dziać coraz dziwniejsze rzeczy. Siostry zakonne mają dziwne sny, są stygmatyzowane... Mówi się nawet, że szatan opętał to miejsce. Do rozwiązania tej zagadki zostaje wysłany Luca Vero- zaledwie siedemnastoletni chłopak, niezwykle przystojny i bystry, o którym w jego rodzinnej wiosce mawiali odmieniec...

Po przeczytaniu "Odmieńca" mogę stwierdzić, iż wiem, dlaczego tak dużo osób pokochało twórczość Gregory. Widoczne jest, że pisarka "zna się na rzeczy". Akcja przez większą część powieści toczy się w zakonie, a mimo to poczułam ten średniowieczny klimat. Autorka z niezwykłą precyzją i dokładnością opisuje szczegóły, które pozwolą czytelnikowi na "wniknięcie" w specyficzną atmosferę bardzo odległych nam czasów. Przede wszystkim mentalność bohaterów została ukazana w sposób godny pochwały; Gregory idealnie pokazała jak zacofane poglądy miało średniowieczne społeczeństwo, które wierzyło w zabobony i każde dziwniejsze wydarzenie tłumaczyło zjawiskiem nadnaturalnym. Ponadto pobożność niektórych postaci była po prostu obłudna i sztuczna, a autorka bez problemu to odzwierciedliła.

Bardzo lubię książki osadzone w przeszłości, dlatego do lektury "Odmieńca" podchodziłam z dużym podekscytowaniem. Niestety, nie otrzymałam dokładnie tego, czego oczekiwałam. Akcja chwilami była naprawdę nużąca i przewidywalna, ale za to pełnokrwiści bohaterowie i warsztat autorki dużo tutaj nadrabiały. Cykl ten polecam fanom lekkich, mało wymagających czytadeł historycznych z lekko zarysowanym romansem w tle. Na mojej półce stoi już drugi tom Zakonu Ciemności pt. "Krucjata" i jestem ciekawa, jak dalej potoczą się losy Izoldy, Luki i innych bohaterów.

sobota, 15 lutego 2014

Jennifer A. Nielsen - Fałszywy książe

Fałszywy książę - Jennifer A. Nielsen
Autor: Jennifer A. Nielsen
Tytuł: Fałszywy książę
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 392
Moja ocena: 10/10
Czasami sięgając po niektóre powieści mam takie dziwne przeczucie, że będą wyjątkowe, nie znając nawet ich treści. To moja rzecz i tak po prostu już mam. Moja intuicja mówiła mi, iż "Fałszywy książę" to książka, która zapadnie mi głęboko w pamięć. Miała rację.

"Fałszywy książę" otwiera Trylogię Władzy wydawaną w Polsce przez Wydawnictwo Egmont. Niedawno swoją premierę miała druga część pt. "Król uciekinier". To dobry powód, aby w końcu sięgnąć po tę serię, bo zdecydowanie jest tego warta. Zapewniam Was, że, gdy wnikniecie w tak sprytnie skonstruowaną intrygę, to nie oderwiecie się aż do samego końca!

Przenosimy się do fantastycznego świata Carthyi, gdzie życie wiedzie czternastoletni sierota i drobny złodziejaszek Sage. Chłopak nie ma nikogo, kto by się o niego troszczył i pomimo swojego młodego wieku nauczył się radzić sobie sam. Pewnego dnia główny bohater zostaje uwikłany w niebezpieczną intrygę, która oczami postronnych obywateli może zostać uznana za zdradę państwa. Zamożny arystokrata Bevin Conner znajduje czwórkę nastoletnich chłopaków, jednym z nich jest Sage i chce wykorzystać ich do swojego misternie uknutego planu. Mężczyzna ten pragnie zjednoczyć podzielone królestwo i posadzić na tronie mistyfikatora. Fałszywym księciem zostanie tylko jedna z sierot. Kogo wybierze Conner, gdy nadejdzie czas i co się stanie z pozostałymi chłopakami? A z czasem na jaw wyjdzie szokująca prawda...

"Fałszywy książę" od pierwszych stron jawił mi się jako swego rodzaju baśń. Osobliwa, inna, przykuwająca uwagę. Nastoletni chłopcy, zapomniani przez świat mają szansę na całkowicie inne życie od tego, które znają. Egzystencja pełna bogactw i przepychu a jednocześnie pełna ukrytego fałszu, wojen o władzę i intryg. Jednak zadania, które ich czekają wcale nie są takie proste, jak mogą się wydawać. Bohaterowie muszą nie tylko nauczyć się niezbędnych rzeczy jak stać się fałszywym księciem, ale muszą w istocie czuć się nim, ponieważ to, co ich czeka jest diabelnie ciężkie. Będą musieli kłamać już zawsze, być kompletnie kimś innym... Główna postać, Sage, od początku dostrzega ten aspekt ukrywający się pod zasłoną wspaniałego życia. Chłopak wie, iż takie życie byłoby jedynie fałszem i wcale go nie chce. Ale pragnie też żyć, więc chcąc nie chcąc staje się uczestnikiem tej niebezpiecznej gry.

Pokochałam książkę Jennifer A. Nielsen od pierwszych stron. Zakochałam się w magii, którą za sobą niesie. To naprawdę fantastyczne dzieło, niezwykle wciągające i pasjonujące. Podczas lektury czułam się, jakbym to ja uczestniczyła w wydarzeniach, nie potrafiłam zdystansować się od tej historii. Autorka skonstruowała sprytnie swoją intrygę i to muszę jej przyznać. Do samego końca nie byłam pewna tak naprawdę co się stanie, a wyjawienie "kluczowego" sekretu było dla mnie prawdziwym szokiem, bo kompletnie się tego nie domyślałam! Pisarka bezlitośnie bawi się i igra z uczuciami czytelnika. Podczas czytania nieustannie towarzyszyło mi napięcie, ale ostatnie strony to mistrzostwo, całkowita jazda bez trzymanki, dosłownie nie mogłam usiedzieć w miejscu.

Zazwyczaj to płeć piękna jest narratorem książki, jednak tutaj role zostały odwrócone, co wyszło autorce jedynie na dobre. Sage'a polubiłam od samego początku. To bystry, odważny, a jednocześnie lekkomyślny chłopak o ciętym języku. W wielu sytuacjach nasz główny bohater nie potrafił (lub nie chciał) poskromić swojego wybuchowego temperamentu, co niestety bardzo często źle się dla niego kończyło.

"Fałszywy książę" to jedna z najlepszych książek, jakie miałam okazję kiedykolwiek przeczytać. Całkowicie zawładnęła moim sercem, aż do ostatnich stron nie byłam pewna, co się wydarzy. Nie sposób przewidzieć jak się akcja potoczy, bo autorka idealnie i skrupulatnie o to zadbała. To nie jakaś tam byle jaka fantastyczna powieść, jakich pełno. To pełnoprawna fantastyka, którą pokochałam i szczerze wierzę, że Wy pokochacie ją tak samo. Polecam!

WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014.

piątek, 14 lutego 2014

C.J Daugherty - Zagrożeni

http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/172000/172175/230725-352x500.jpg 
Autor: C.J Daugherty
Tytuł: Zagrożeni
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 381
Moja ocena: 10/10
W maju ubiegłego roku dostałam na urodziny kilka książek. Dużego zaskoczenia nie było - w końcu sama sobie wybrałam, to, co chcę dostać. Wśród nich był tytuł "Wybrani", powieść, która często przewijała się w recenzjach zachwyconych moli książkowych, więc cóż, stwierdziłam, że i ja muszę ją mieć. W końcu przystąpiłam do tejże lektury ponad miesiąc później i żałuję, że zrobiłam to tak późno!

Za co pokochałam tą serię, pytacie? Na to składa się kilka czynników, które razem wzięte tworzą spójną, niezachwianą całość, więc karygodne byłoby wymienienie przeze mnie jednego faktu, który sprawił, że zapałałam sympatią do sagi Wybranych. Ewidentnie cykl ten ma coś magnetyzującego w sobie i bynajmniej nie mówię tu tylko o świetnych okładkach, ale także i o opisie. C.J Daugherty stworzyła powieść skierowaną głównie do młodzieży, nie oznacza to jednak, iż starsi czytelnicy nie mogą po nią sięgnąć. Mogą. Prawie pewne jest także, że polubią tą książkę tak samo, jak ci młodsi. W każdym razie, mamy pełno autorek fantastyki, które mają całe rzesze swoich fanów. Mogłabym tutaj wymieniać, oj mogłabym... No właśnie, ale to jest fantastyka. Daugherty stworzyła za to dzieło pełne intryg, zagadek, suspensu i akcji, nie zawierające ani krztyny elementów fantastyki. W końcu mogę z dumą powiedzieć, iż przeczytałam coś "normalnego" i na dodatek diabelnie dobrego!

Wydarzenia z poprzedniej części, "Dziedzictwa" sprawiły, iż Alle stwierdziła: "dość!". Dość zbywania jej przez dyrektorkę Akademii, Isabelle, dość traktowania jej jak dziecko i mówienia, żeby zajęła się uczeniem. Po śmierci Jo w głównej bohaterce zaszła ogromna zmiana. Dziewczyna ma dość siedzenia bezczynnie, chce zacząć działać. Dlatego decyduje się na ucieczkę z elitarnej szkoły Cimmerii. Szybko jednak zostaje odnaleziona i musi wracać do miejsca, w którym ani trochę nie czuje się już bezpieczna.

Na niepokorną Alyson Sheridan czeka jej babka, Lucinda Meldrum. Mimo, iż nastolatka nie zna prawie tej kobiety, ufa jej i podporządkowuje się zasadom przez nią wyznaczonym. Allie ma zostać w szkole, być przykładną uczennicą, zarówno podczas "normalnych" zajęć, jak i tych w Nocnej Szkole. Główna bohaterka pozornie przestrzega wyznaczonych zasad, a po kryjomu razem z innymi uczniami próbuje rozwiązać zagadkę, kto jest szpiegiem w Cimmerii. W międzyczasie w ekskluzywnej Akademii zaczyna dziać się coraz gorzej...

"Zagrożeni" to przede wszystkim akcja, akcja i jeszcze raz akcja. Od samego początku autorka bezlitośnie wrzuca czytelnika w wir wydarzeń. A ja to właśnie lubię. Błyskawiczne tempo, które C.J Daugherty narzuciła swojej książce to strzał w dziesiątkę. Oprócz tego trzecią część sagi Wybrani charakteryzuje jeszcze więcej napięcia. To aż prawie śmieszne, co ta powieść ze mną zrobiła. Podczas czytania ostatnich stron dosłownie nie mogłam usiedzieć w miejscu, ciągle się kręciłam, a gdy przeczytałam ostatnią stronę, stwierdziłam: "matko, tak szybko się skończyła?!". Jedyne, czego żałuję to faktu, iż lektura ta jest najcieńsza ze wszystkich tomów!

C.J Daugherty ma świetny sposób kreowania nie tylko napięcia, ale także i bohaterów, oraz intryg i zagadek. W tej serii nigdy nie można być niczego pewnym, tak autorka zaskakuje swoich czytelników. Pisarka zwodzi nas, podsuwając co rusz błędne rozwiązania intryg. Najlepszy jest fakt, iż potrafi ona sprytnie manewrować uczuciami odbiorcy.

Myślę, że fani wątku miłosnego mogą poczuć się trochę rozczarowani. Ja rozczarowana jestem może w małej mierze, bo romans to nie jedyny element, na którą składa się ta książka. Widoczne jest, iż autorka w tej części skupiła się bardziej na budowaniu napięcia, knuciu intryg i zagadek. Fani serii wiedzą, że Allie jest członkinią miłosnego trójkąta. Z jednej strony kusi ją zakazany już Carter, który wysyła jej sprzeczne sygnały, a z drugiej strony jest Sylvain, który widocznie czeka na nią, troszczy się o nią... Myślę, że poniekąd wątek ten został wyjaśniony, ale w sposób, który wciąż może zostać odkręcony w kolejnym tomie... Wiecie, C.J Daugherty uwielbia zaskakiwać swoich fanów.

"Zagrożeni" to trzecia część sagi Wybrani autorstwa C.J Daugherty i jedna z moich ulubionych serii. To świetna, pełna akcji powieść oscylująca wokół zawiłych intryg oraz namiętnych miłości. Gdybym miała opisać ten tom trzema przymiotnikami, z pewnością byłby to: zaskakująca, magnetyzująca i wciągająca! Polecam!

niedziela, 9 lutego 2014

John Green - Gwiazd naszych wina

Gwiazd naszych wina - John Green
Autor: John Green
Tytuł: Gwiazd naszych wina
Wydawnictwo: Bukowy las
Liczba stron: 310
Moja ocena: 10/10
 Swoją recenzję zacznę dość nietypowo. W końcu mam TĄ książkę. TĄ powieść, o które wszyscy rozpisują się z zachwytem. Że nimi wstrząsnęła. Że ich poruszyła. W końcu mając ją wygodnie ułożona w dłoniach, zaczęłam czytać i... Przepadłam.

"Gwiazd naszych wina" to w moim odczuciu wyjątkowa książka, od razu po jej przeczytaniu (co miało miejsce dosłownie kilka minut temu) zabrałam się do pisania recenzji i mam kompletną pustkę w głowie. Nawet nie wiem od czego zacząć, tak ta powieść mi się spodobała i mną wstrząsnęła. O czym więc pisze John Green? Z pewnością o niczym oryginalnym, porusza on bowiem tematy, które były już przerabiane miliony razy. W swoim dziele pisze o śmierci, chorobie i namiętnej nastoletniej miłości. Jak widzicie- nie są to motywy obce w literaturze, a mimo to, czytając "Gwiazd naszych wina" zostałam wessana w wir wyjątkowej, przepełnionej radością i smutkiem historii. 
"Bez smutku nie zaznalibyśmy smaku radości." 
Szesnastoletnia Hazel Grace Lancaster jest śmiertelnie chora. Ma raka i tylko dzięki cudownej i eksperymentalnej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Wszędzie towarzyszy jej Philip - aparat tlenowy, który ułatwia jej oddychanie. Hazel nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół i praktycznie całe dnie spędza w domu czytając lub oglądając "America's Next Top Model". W końcu rodzice, chcąc pomóc cierpiącej na depresję córce, wysyłają ją na spotkania grupy wsparcia dla osób chorych na raka. Nastolatka nienawidzi tam chodzić i wysłuchiwać przygnębiających historii innych uczestników, jednak to właśnie tam poznaje charyzmatycznego Augustus'a Waters'a, chłopaka, który zmienia życie naszej głównej bohaterki na zawsze.

John Green zadebiutował książką "Szukając Alaski", napisał także kilka innych, jednak to "Gwiazd naszych wina" osiągnęła największy sukces, po którym pisarz został okrzyknięty kultowym. Dzieło to przyniosło mu ogromną sławę, zyskał całe rzesze czytelników zakochanych w wspaniałych bohaterach, których wykreował. Książkę tę okrzyknięto najlepszą powieścią 2012 roku m.in przez "Booklist", "Publishers Weekly", "Time" czy "The New York Times"
 „- Okay - powiedział, gdy minęła cała wieczność. - Może "okay" będzie naszym "zawsze". - Okay - zgodziłam się.”
Do lektury "Gwiazd naszych wina" podchodziłam z lekką obawą. Wiele razy zdarzało się tak, iż książki hucznie ogłaszane hitami wcale mi się nie podobały. Rozczarowywały mnie. Naturalnie więc podeszłam do dzieła John'a Green'a z ostrożnością, a jak się okazało- było to całkowicie zbędne, bo powieść tę pokochałam już od pierwszej strony. Początkowo może się wydawać, iż porusza ona utarte schematy: walka z chorobą i szczęśliwe zakochanie się. Jednak u Green'a wszystko przybiera iście mistrzowską i genialną formę. Autor umiejętnie gra na emocjach czytelnika, nie potrafię opisać uczuć, które zawładnęły mną w czasie tej lektury. Radość i smutek w odpowiednich momentach, to na pewno. Humor, bo Green ma świetne poczucie humoru. Zdarzyło mi się także w wiadomych momentach płakać, czułam taki bezbrzeżny smutek, jakbym to ja uczestniczyła w opisywanych wydarzeniach. I to pisarz ze mną zrobił: sprawił, iż literacka fikcja w mojej głowie stała się tą prawdziwą, tą, która mną dogłębnie wstrząsnęła.

"Gwiazd naszych wina" obfituje w wiele wspaniałych chwil, nie tylko tych smutnych, ale także radosnych. Za sprawą poczucia John'a Green'a razem z bohaterami przeżywałam ich wzloty i upadki. Śmiałam się, gdy Hazel i Gus droczyli się ze sobą w wyjątkowy sposób. Cieszyłam się, gdy się zakochali, smuciłam, gdy przechodzili ciężkie chwile. Kreacja postaci w tej książce po prostu mnie zachwyciła, tak wielobarwnych i wielowymiarowych charakterów nie spotkałam od bardzo dawna. Hazel wyłamuje się ze stereotypowych wzorców głównych bohaterek załamanych swoją chorobą. Ta dziewczyna wie, że umrze i jest z tym pogodzona. Walczy, ale wie, iż ta walka jest tylko pozorami, grą. Gus to charyzmatyczny młody chłopak, którego po prostu pokochałam całym sercem. Jakby mogło być inaczej? Z jednej strony próżny, arogancki, ale też dobry, ciepły i niezwykle silny. Bohaterowie są po prostu realni, są odbiciem ludzi, których czytelnik mógłby poznać w realnym świecie.

John Green w swojej książce nie koloruje, nie ubarwia wydarzeń, a przedstawia je realistycznie. Nie wodzi czytelnika za nos, dając mu złudne nadzieje na szczęśliwe zakończenie powieści. Nie, co to, to nie. Od początku lektury wiedziałam, że nie będzie happy endu i myślę, że większość osób, które przeczytało "Gwiazd..." myśli tak samo. Autor opisuje stan faktyczny; pokazuje, jak ciężkie jest życie osób chorujących na raka, ukazuje, jak wielkie jest cierpienie bliskich. W ten sposób, nawet, gdy to jest "tylko" książka, czytelnik wie, że tam gdzieś na świecie są osoby, które przeżywają dokładnie to samo.

"Gwiazd naszych wina" to jedna z najlepszych książek, jakie kiedykolwiek dane było mi przeczytać. To dogłębna historia ludzkiego cierpienia i zmagania się z chorobą. W tej powieści każda myśl, każde wypowiedziane zdanie do czegoś prowadzi, niesie za sobą głębszą refleksję. Serdecznie polecam osobom, które jeszcze nie sięgnęły po tę lekturę. Nie wahajcie się! A ja z przyjemnością zapoznam się z kolejnymi dziełami John'a Green'a.
„W miarę jak czytał, zakochiwałam się w nim tak, jakbym zapadała w sen: najpierw powoli, a potem nagle i całkowicie.”

wtorek, 4 lutego 2014

Barney Stinson, Matt Kuhn - The playbook. Podręcznik podrywu

The Playbook. Podręcznik podrywu - Barney Stinson
Autor: Barney Stinson, Matt Kuhn
Tytuł: The playbook. Podręcznik podrywu
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 140
Moja ocena: bez oceny

Kojarzycie Barney'a Stinson'a? Tak, tego Barney'a. Nałogowego podrywacza z "Jak poznałem waszą matkę". Produkcja ta jest moim ulubionym serialem komediowym, natomiast Barney jest moją ulubioną postacią telewizyjną. Bohaterem, który zawsze mnie rozśmiesza. Od dawna chciałam zapoznać się z "jego" książką i w końcu mi się to udało. Gdy "Podręcznik podrywu" leżał wygodnie w moich dłoniach, pełna podekscytowania przystąpiłam do czytania i ach, jaka to była lektura!

W "Podręczniku podrywu" znajdziemy całą masę przydatnych "zagrywek" do płci pięknej. Poradnik ten zawiera propozycje dla każdego mężczyzny; dla początkującego, amatora, oraz zaprawionego w boju. To nie są tak naprawdę sposoby podrywu dla każdego, więc nie miejcie pretensji, jeśli się Wam nie wyjdą i noc spędzicie sami. Czym więc są? To taktyki, które- tak, nie mylicie się- zastosował nasz niezawodny Barney. I o ile mu się udały, Tobie mogą niekoniecznie pójść zgodnie z planem.

Z reguły poradników nie czytam z prostego powodu: nie interesują mnie. W przypadku "Podręcznika podrywu" zrobiłam wyjątek i wiedziałam dokładnie czego się spodziewać: zabawy, kilku przyjemnych godzin śmiechu i rozluźnienia. I to dokładnie otrzymałam. Propozycje, które w "Playbooku" zostały zamieszczone automatycznie wywołały szczery uśmiech na mojej twarzy, a jeszcze bardziej się śmiałam, gdy łączyłam te zagrywki z serialem.

"The playbook. Podręcznik podrywu" to świętość dla tak charakterystycznej postaci telewizyjnej jaką jest Barney. To przede wszystkim zestawienie sposobów wyrywania lasek przez Stinson'a. Poradnik ten jest idealnym uzupełnieniem kultowego serialu. I jeśli tylko czytelnik podejdzie do niego luźno, z dystansem i nastawieniem na przyjemne spędzenie dwóch godzin (tyle mi zajęła lektura), to gwarantuję, że zabawa będzie przednia!

niedziela, 2 lutego 2014

Cassandra Clare - Mechaniczny anioł

Mechaniczny anioł - Cassandra Clare
Autor: Cassandra Clare
Tytuł: Mechaniczny anioł
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 470
Moja ocena: 10/10

Cassandra Clare to amerykańska pisarka, która odniosła niebywały sukces literacki. Na dobrą sprawę- to ona sprawiła, iż kilka lat temu całym sercem pokochałam fantastykę i przez długi okres czasu był to jedyny gatunek, w który chciałam się zagłębiać. Gdy byłam młodsza, czytanie książek nie było moim ulubionym zajęciem, jednak dzięki Darom Anioła pokochałam wnikanie w fantastyczne wizje autorów. Clare na mojej liście ulubionych autorów jest pierwsza, do jej powieści mam ogromny sentyment, dlatego sama sobie się dziwię, jak długo wytrzymałam z nieczytaniem jej innej serii. Pamiętam, jak najpierw czekałam na kompletną trylogię, a później na nowe, oryginalne wydania. I doczekałam się. Wyobrażacie sobie moje podekscytowanie, gdy w końcu "Mechaniczny anioł" wygodnie leżał w moich dłoniach?

„Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi.”

Przenosimy się do XIX-wiecznego Londynu, gdzie przybywa po śmierci swojej ciotki Tessa Gray na prośbę swojego brata, Nathaniela. Jednak, gdy szesnastolatka jest już na miejscu, Nate się nie zjawia, a zamiast niego pojawiają się dwie kobiety, twierdząc, iż zostały przez niego wysłane. Główna bohaterka zostaje schwytana i torturowana przez Mroczne Siostry pracujące dla niejakiego Mistrza. Wkrótce, ku jej całkowitemu zaskoczeniu na jej ratunek przybywa Nocny Łowca, William Herondale. I tak oto Tessa poznaje świat, o istnienie którego nawet nie podejrzewała...

Nasza główna bohaterka znajduje schronienie w Instytucie- miejscu, gdzie Nocni Łowcy mogą czuć się bezpieczni. Jej uwagę od razu przykuwa arogancki i sarkastyczny William, ale jest także i Jem, jego całkowite przeciwieństwo. Tessa poznaje mieszkańców tego magicznego miejsca i powoli zaczyna im ufać. Jednak tajemniczy Mistrz wciąż jej poszukuje...

Diabelne Maszyny to prequel Darów Anioła, nie da się więc ukryć, iż obie serie łączą podobieństwa, ale mają także swoje odrębne rzeczy, które czynią je wyjątkowymi. Wspólne wątki to nie tylko występowanie Nocnych Łowców, Instytutu, Podziemnych, Przyziemnych itd., ale także i kreacja bohaterów. Theresa Gray początkowo jawiła mi się jako odbicie Clarissy Fray, tylko bez zielonych oczu i płomiennorudych włosów. Napisałam "początkowo", ale tak naprawdę i "końcowo", bo suma sumarum zdania nie zmieniłam. Zachowania obu dziewczyn są bardzo podobne, a ich osobowości prawie identyczne. I o ile Clary polubiłam, to o tyle Tessa okazała się dla mnie jedynie jej kopią, która głównie wzbudzała we mnie obojętność, ale czasem też i podziw. W końcu nastolatka ta opuściła znajomy Nowy Jork dla całkowicie obcych jej terenów, gdzie nie zna nikogo, więc siłą rzeczy współczułam jej.

Jeśli chodzi o innych bohaterów... Cassandra Clare nie zawiodła mnie w tej kwestii. Oczywiście od chwili pojawienia się młodego Herondale'a, zaczął on przykuwać moją uwagę. Z charakteru i sposobu bycia rzeczywiście przypomina Jace'a Wayland'a z Darów Anioła, ale tak jest jedynie na pierwszy rzut oka, bo po głębszym poznaniu tej postaci zrozumiałam, iż Will jest o wiele, wiele gorszy od Wayland'a i w sumie dokładnie nie wiadomo dlaczego. Chłopak ten skrywa sekret i obłędnie mnie ciekawi, co nim jest.

Jest także James (Jem) Carstairs, inny od Herondale'a na każdy możliwy sposób. Młody Nocny Łowca z azjatyckimi korzeniami, wyróżniający się swoimi srebrnymi włosami i oczami, oraz bladą cerą. Jem jest dobry, łagodny, poczciwy i ciepły, ale też cierpi na nieznaną chorobę.

Bohaterowie drugoplanowi także nie pozostali mi obojętni. Polubiłam silną i opiekuńczą Charlotte, roztrzepanego Henry'ego, a także i Jessamine, która absolutnie nie chce być tym, kim jest, czyli Nocną Łowczynią.

Od momentu, gdy zaczęłam czytać "Mechanicznego anioła" wiedziałam, że ta powieść mnie pochłonie, a wiecie skąd? Bo wszystko, co pisze Clare mnie pochłania, więc w tym przypadku nie mogło być inaczej. Uwielbiam warsztat pisarski tej autorki, który jest lekki, a zarazem niezwykle absorbujący i magnetyczny, i po prostu idealny w tego rodzaju dziełach.

Akcja, akcja i jeszcze raz akcja- autorka swojej książce zarzuciła zabójcze tempo. Praktycznie od momentu pojawienia się Nocnych Łowców wydarzenia mkną szybko, nieprzerwanie i obfitują w napięcie. Nie brakuje tajemnic, niespodziewanych zwrotów akcji i świetnych opisów walki. Ponadto Clare umiejętnie i subtelnie wplotła w "Mechanicznego anioła" wątek miłosny, pozostawiając samodzielny wybór czytelnikowi, komu będzie kibicował. To wszystko razem wzięte sprawia, iż oderwanie się od lektury jest po prostu niemożliwe, a gdy już musiałam to zrobić, nie mogłam przestać zastanawiać się, co będzie dalej.

"Ludzie strzegą swoich tajemnic, Tesso, czasami nawet przed tymi, których kochają."

Znalazłam jeden minus, który jednak nie ma wpływu na moją końcową ocenę, w obliczu tak wspaniałej całej reszty. Tym minusem są opisy XIX-wiecznego Londynu. Gdyby nie fakt, iż zostało wspomniane kiedy toczy się akcja oraz informacje na temat strojów bohaterów, pomyślałabym, iż znowu jestem w Nowym Jorku z Darów Anioła. Klimat powieści zaczął mi się udzielać dopiero w połowie książki.

"Mechaniczny anioł" to prawdziwa gratka dla fanów Cassandry Clare. Autorka typowo już czaruje i urzeka swoją wizją fantastycznego świata, gdzie Nocni Łowcy walczą z demonicznym światem. Tej pisarki nie da się nie polubić. Pierwsza część Diabelnych Maszyn jest niesamowita i zniewalająca, obfituje we wszystko, czego szukam w tego rodzaju książkach; akcji, napięcia i świetnej kreacji bohaterów. Clare naprawdę wysoko postawiła poprzeczkę, już nie mogę się doczekać, co spotka mnie w kontynuacji!
WYZWANIA: CZYTAM FANTASTYKĘ 2014, URBAN FANTASY 2014.