my heaven of books

sobota, 30 listopada 2013

Mira Grant - Przegląd Końca Świata. Deadline

Przegląd Końca Świata: Deadline - Mira Grant
Autor: Mira Grant
Tytuł: Przegląd Końca Świata. Deadline
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 496
Moja ocena: 10/10

ŻYWA CZY MARTWA, PRAWDA NIE ODPOCZYWA!

"Przegląd Końca Świata" to genialna seria balansująca na granicy mrożącego krew w żyłach thrillera politycznego a dystopii. Jej pierwszym tomem jest "Feed". Gdy sięgałam po ten cykl byłam ciekawa, czy motyw o zombie w literaturze nie został wyczerpany. Mira Grant udowodniła mi, że tak nie jest. Po szalenie dobrym początku, liczyłam na jeszcze lepsze rozwinięcie, które miało miejsce w kontynuacji o nieco złowieszczym tytule "Deadline" (swoją drogą, bardzo się cieszę, że Wydawnictwo SQN po raz kolejny zostało przy oryginalnych nazwach, które zdecydowanie mają swój klimat). Liczyłam na potężną dawkę emocji i zawiłych spisków, a wszystko to ze sprytnie umiejscowiononą w postapokalipsą z zombie w tle. I otrzymałam to wszystko nawet w nawiązką.

Powstanie, które miało miejsce w 2014 roku zmieniło losy całej ludzkości na zawsze. To wtedy świat zaatakował straszliwy w skutkach wirus Kellis-Amberlee, w wyniku, którego zginęły miliony ludzi. Ludzi, którzy zaczęli stawać się zombie. Teraz, przeszło dwadzieścia lat temu sytuacja pozornie stała się ustabilizowana, pomijając ciągłe testy na obecność śmiercionośnej zarazy i powszechnie panującą ostrożność, chwilami graniczącą z paranoją.

POWSTAŃCIE, PÓKI MOŻECIE!

W "Deadline" pierwsze skrzypce gra nieco lekkomyślny, ale wciąż odważny i nieustraszony Shaun Mason. To on wprowadza czytelnika w swój skomplikowany świat, gdzie ryzykowanie życia jest na porządku dziennym. Po tragicznych wydarzeniach ostatnich miesięcy Shaunowi było niezwykle ciężko pozbierać się z wciąż dręczącymi go wyrzutami sumienia i mrocznymi demonami. Chłopak jednak nie może się uporać ze swoimi problemami w spokoju, bowiem pewnego dnia w jego mieszkaniu zjawia się pani doktor imieniem Kelly Wraz z jej pojawieniem się na jaw wychodzą kolejne spiski, w które zostaje zamieszana słynna załoga Przeglądu Końca Świata. Razem będą chcieli odkryć intrygę, która może wpakować ich w większe niebezpieczeństwo niż zazwyczaj. Przez które na szali może zostać postawione ich życie.
"Lepiej odejść z hukiem i wzbudzając zainteresowanie prasy, niż z cichym jękiem i skrywając tajemnicę."
"Deadline"  jest podzielone na pięć z ksiąg, których każda kolejna jest coraz lepsza i coraz bardziej zapierająca dech w piersiach. Pokochałam warsztat pisarski Miry Grant, która potrafi umiejętnie operować naukowym słownictwem, przez co jest on łatwo przyswajalny. O dialogi także czytelnik nie musi się obawiać. Są dokładnie takie, jakie powinny być. Ciekawe, niewymuszone, chwilami naprawdę potrafią wywołać śmiech. W wypowiedziach bohaterów nie brakuje nutki ironii, gdy jest ona potrzebna. Autorka w charakterystycznym już sobie stylu kontynuuje prawdziwe literackie arcydzieło, pokazuje, iż ma jeszcze kilka asów w swoim rękawie. Grant swój specyficzny sposób łączy wątek zombie z thrillerem. Jej wizji postapokalipsy niczego nie brakuje, jest ona jedną z najlepszych, w których mogłam "uczestniczyć".

Mylnie można sądzić, iż w książce tej na pierwszy plan wysunięty jest wątek zombie. Co to, to nie. Najważniejszy jest spisek, w który zamieszani są wysoko postawieni przedstawiciele władz. Bezlitosne machiny wielkich korporacji liczą się bardziej niż życie człowieka. To właśnie dlatego prawda dla Shauna i jego załogi ma tak fundamentalne znaczenie i właśnie dlatego dążą oni do rozwikłania tej sprytnie skonstruowanej intrygi. Jedyne, co czytelnik może w tej sytuacji zrobić to całkowicie oddać się przyjemnej i diabelnie dobrej lekturze.

Postacie... I tym samym przechodzimy do kolejnych plusów "Deadline". Karygodne byłoby o nich nie wspomnieć. Kreacja bohaterów jest po prostu zachwycająca! Są oni pełnokrwiści, pełni wad i zalet, a przy tym realni. Czytelnik może się z nimi utożsamić, bo nie są przerysowani i do bólu wyidealizowani. Moje serce, podobnie jak miało miejsce w przypadku pierwszej części skradł Shaun, bardzo polubiłam też Rebeccę o silnej osobowości.

"Deadline" czyta się z wypiekami na twarzy. Szokuje, intryguje, a przede wszystkim szalenie wciąga. Przygotujcie się na to, gdy w obliczu tak skonstruowanej intrygi i dynamicznej akcji oderwanie się od czytania nie będzie możliwe. Książka Miry Grant wzbudziła we mnie uczucia, które pojawiają się bardzo rzadko i które towarzyszą tylko TYM dziełom, które zapadają mi głęboko w pamięć. Wywołała u mnie jednocześnie satysfakcję, zadowolenie, a także i niedosyt, bo kiedy czyta się coś tak dobrego, to ma się ochotę na więcej.

Serię "Przegląd Końca Świata" polecam z czystym sumieniem. Czas, który przy niej spędziłam nie należał do zmarnowanych. Książki Miry Grant obfitują w intrygi, emocje, błyskawicznie pędzącą akcję, świetną kreację bohaterów, a przede wszystkim emanują napięciem.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Jason Mott - Przywróceni

Przywróceni - Jason Mott
Autor: Jason Mott
Tytuł: Przywróceni
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 395
Moja ocena: 8/10

GDY UKOCHANI WRACAJĄ ZZA ŚWIATÓW...

Wyobraź sobie, że osoby, które kochasz, wracają. Nagle znowu są częścią Twojego życia, prawie tak, jakby wcale nie umarli. Wciąż tacy sami, nieważne, czy zmarli dwa, czy pięćdziesiąt lat temu. I choć wydaje się to niepojęte i surrealistyczne oni żyją, a nikt nie potrafi wyjaśnić dlaczego. Władze nie udzielają żadnych odpowiedzi, bo ich nie mają. Czy powrót zmarłych zza światów jest zapowiedzią końca?

WYOBRAŹ SOBIE, ŻE CAŁY TWÓJ ŚWIAT STAJE NA GŁOWIE... 

Harold i Lucille Hargrave'owie są małżeństwem obarczonym uczuciem straty swojego jedynego syna, Jacoba, zmarłego w 1966 roku. Tragizm tej sytuacji jest jeszcze większy, bowiem chłopiec umarł w dniu swoich ósmych urodzin. Po tylu latach mężczyzna i kobieta są pogodzeni z tym faktem, a ból po utracie dziecka z czasem zaczął przygasać. Jednak pewnego dnia, w czasie wielkiej fali pojawiania się Przywróconych, w domu małżeństwa zjawia się agent Martin Bellamy, a obok niego stoi Jacob. Wciąż tak samo bystry i zabawny, jak wcześniej.

Nie każdy człowiek cieszy się z obecności osób, które powinny być martwe. Ludzie dzielą się na dwie, przeciwne sobie strony, mające inne poglądy na temat Przywróconych. Na całym świecie powstają obozy, w których w nieludzkich warunkach są oni przetrzymywani, powszechnie budząc strach, niepewność i podejrzliwość. Publiczna opinia tak naprawdę nie wie, co sądzić o powrotach zmarłych. Czy jest to błogosławieństwo, czy przekleństwo? To wszystko razem wzięte skłania do refleksji na temat tego, jak każdy z nas zachowałby się w takiej sytuacji. Bo to jest to, z czym bohaterzy "Przywróconych" muszą się zmagać.

Pomysł wyjściowy przedstawiony w "Przywróconych" jest naprawdę niesamowity, zasługuje na uznanie. Jak sam autor napisał w podziękowaniach, koncepcja ta narodziła się w jego śnie. W swoim dziele stworzył sobie szansę na ponowne spotkanie się ze swoją zmarłą matką, aby choć na chwilę móc ją zobaczyć, usłyszeć jej głos. Niesamowicie mnie to wzruszyło, ponieważ prawdziwa historia Jasona Motta znajduje swoje odzwierciedlenie w jego powieści. Wnętrze książki wzrusza, wnika głęboko w serce czytelnika. I tak też było ze mną. Do tego tytułu po prostu nie sposób podejść z dystansem.

Paradoksalnie najlepsze jest to, iż Jason Mott w swoim dziele nie wyjaśnia prawie niczego. Osnuwa swoją historię aurą tajemniczości. Pytania, które nurtowały mnie od samego początku lektury nie znalazły swojej odpowiedzi, bo po prostu ich tam nie było. Dzięki czemu, śmiem twierdzić, autor stworzył niepowtarzalny klimat otoczony magią, bo tylko w ten jeden sposób można to wyjaśnić. Jest to niewyobrażalna szansa, na ponowne pojednanie się z utraconą rodziną, przyjaciółmi, kochankami. Na powiedzenie sobie tego, czego się nie zdążyło. Na pożegnanie się.

Ciężko uwierzyć, iż powieść ta jest debiutem Jasona Motta. Język, którym się posługuje wcale na to nie wskazuje. Autor sprawnie operuje swoim warsztatem pisarskim, potrafi wzbudzić w czytelniku pokaźną gamę emocji, co nie jest rzeczą łatwą do zrobienia. Pisarz umiejętnie bawi się uczuciami, takimi jak wzruszenie, gdy rodziny się odnajdują, strach o ulubionych bohaterów, czy konsternacja i zmieszanie, gdy pojawia więcej pytań niż odpowiedzi. To wszystko razem wzięte sprawia, iż oderwanie się od lektury jest praktycznie niemożliwe.

"Przywróceni" to fantastyczna książka, w której emocje ukazane są z największą precyzją i dokładnością. Ból straty jest czymś znanym każdemu człowiekowi, ciężko jest przejść przez całe życie nie doświadczając go chociaż raz. Dlatego lektura ta stała się szczególnie bliska mojemu sercu. Zmusza do zastanowienia, jakbyśmy my zachowali się będąc w takiej sytuacji. To dogłębne ukazanie ludzkiej natury, sprawia, iż czytelnik sam chce poddać analizie istotę człowieczeństwa.To jest wręcz zadziwiające, ile uczuć może wzbudzić fikcyjna historia ukazana w fenomenalny sposób. Zdecydowanie polecam, "Przywróceni" to powieść pełna niezapomnianych przeżyć.

środa, 20 listopada 2013

Abigail Gibbs - Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem

Mroczna Bohaterka. Kolacja z wampirem - Abigail Anna GibbsAutor: Abigail Gibbs
Tytuł: Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem
Wydawnictwo: Muza S.A
Liczba stron: 558
Moja ocena: 7/10

"Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem" to książka, o której słyszałam na długo przed jej polską premierą. To powieść, o której mówi się, iż jest angielską odpowiedzią na amerykańską sagę Zmierzch. I w tej chwili w umyśle czytelnika pojawia się bezbarwna, niezdarna Bella Swan oraz świecący się, będący wampirem Edward Cullen, czyli jedne z najgorszych kreacji literackich dziejów. Gwoździem do trumny jest dyskusyjność warsztatu pisarskiego Stephenie Meyer. Na szczęście dzieło Abigail Gibbs reprezentuje sobą coś innego, poniekąd świeżego, nawet jeśli bardzo wiele zostało już powiedziane o tych istotach.

Przenosimy się do Londynu, gdzie życie wiedzie zwyczajna siedemnastolatka imieniem Violet Lee. Pech chciał, że znalazła się ona w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie, bowiem została ona świadkiem makabrycznych wydarzeń na Trafalgar Square. Dziewczyna wkracza w świat, który do tej pory był jej całkowicie obcy i którego nawet istnienia nie podejrzewała. Staje się pionkiem w wielkiej machinie wampirzego społeczeństwa. Zakładnikiem, przed którym nie stoi cały wachlarz wyborów.

Violet zamieszkuje w pełnym przepychu wampirzym dworku, otoczonym ciemnym lasem. Klimat iście tajemniczy i przerażający, czyli idealnie pasujący do wampirów. Poznaje zwyczaje krwiopijców, a nawet się z nimi zaprzyjaźnia. Szybko odkrywa też, iż świat ten jest dla niej pociągający i straszny równocześnie. W tym nowym miejscu odnajduje miłość, której się tam nie spodziewała, zaczyna bowiem żywić uczucia do nieobliczalnego, aroganckiego i irytującego Kaspara. Ich początkowa niechęć przeradza się we wzajemną fascynację. Jednak, gdy nadejdzie czas, Violet będzie musiała podjąć decyzję, która zaważy na jej dalszej przyszłości.

Abigail Gibbs swojej historii zapewniła mocne, zapadające w pamięć wprowadzenie, tym samym pokazując od razu, iż nie zamierza robić ze swoich wampirów słodkich maskotek ani wampirzych karykatur. Mój mózg chyba nie wytrzymałby kolejnej dawki świecących się krwiopijców. Samo sięgnięcie po ten wątek nie znaczy od razu, iż nie będzie on reprezentował sobą czegoś nowego, a sposób w jaki autorka je ukazała jest nad wyraz dobry, inny. U Gibbs są one niezwykle groźne, żądne krwi i co najważniejsze - posiadają swój własny polityczny światek. Mają swojego Króla, swoją radę i oczywiście wampirze społeczeństwo, wszystko to razem wzięte tworzy Zjednoczone Królestwo. Brzmi ciekawie, prawda? Czytanie o tym jest jeszcze lepsze.

Historia autorki tego dzieła może posłużyć za przykład aspirującym młodym pisarkom pragnącym wydać swoje dzieło, bowiem Abigail Gibbs zaczęła publikować swoją książkę w Internecie. Warto dodać, że miała wtedy zaledwie piętnaście lat. Pisarki z pogranicza young adult mogą pozazdrościć jej warsztatu pisarskiego, który może jeszcze nie jest "wyrobiony", ale wszystko przyjdzie z czasem. Przede wszystkim Gibbs pisze plastycznie, umie w ciekawy sposób poprowadzić fabułę i sprawić, iż czytelnik nie będzie mógł się od lektury oderwać. Dodatkowym plusem jest oczywiście kreacja bohaterów. Główna bohaterka to przebojowa, pyskata, chwilami straszliwie irytująca nastolatka. Jej częsty płacz okazał się dla mnie nie do zniesienia, można to jednak usprawiedliwić jej kiepską sytuacją. W ostatecznym rozrachunku zyskała moją sympatię. Z kolei męska postać, do której można wzdychać to Kaspar. Powinniście jednak uważać, bo on zdecydowanie równie niebezpieczny jak przystojny. Na początku całkowicie mnie od siebie odrzucił. To takie połączenie mojego aroganckiego ideału jakim jest Jace ("Dary Anioła") z kimś o nutkę ostrzejszym niż on. Bo Kaspar zdecydowanie jest bardziej nieobliczalny i pełen sprzeczności. Czuję pewien niedosyt odnośnie bohaterów drugoplanowych, którzy zostali potraktowani po macoszemu. Liczę na to, iż ulegnie to zmianie w kolejnej części, która jest już zapowiedziana na 2014 rok.

"Mroczna bohaterka" nie jest powieścią idealną. Miałam z nią małe upadki, po których następowały wzloty. Początkowo nie udzielił mi się mroczny klimat tego dzieła, jednak druga połowa książki była po prostu oszałamiająca. Dosłownie nie mogłam się od niej oderwać, głodna kolejnych wydarzeń. "Mroczna bohaterka" obfituje w nieprzewidywalność, krwawe sceny oraz nowe spojrzenie na wampirzą społeczność. Powiedziałabym raczej, że jest w prowokujący sposób dobra. Tutaj nie ma cukierkowej historii miłości. Gibbs sprawnie potrafi operować emocjami czytelnika, a zderzenie światów: wampirzego i ludzkiego ukazuje w interesujący sposób. Uważam, iż każdy fan paranormal romance powinien się z nią zapoznać, a także osoby głodne nowych wrażeń. Polecam!

CZYTAM FANTASTYKĘPARANORMAL ROMANCE. 

sobota, 16 listopada 2013

Elizabeth Massie, Michael Hirst - Dynastia Tudorów. Bądź wola twoja

Dynastia Tudorów. Bądź wola twoja - Elizabeth Massie
Autor: Elizabeth Massie, Michael Hirst
Tytuł: Dynastia Tudorów. Bądź wola twoja
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 334
Moja ocena: 8/10

"Bądź wola twoja" to trzecia części "Dynastii Tudorów", serii książek opartych na kilkukrotnie nagrodzonym nagrodą Emmy serialu. Posiada on wielu oddanych wielbicieli, którzy bez wątpienia pokochają i papierową wersję przygód znanych historycznych postaci. A jeśli nie oglądaliście tej superprodukcji- w takim razie będzie ona idealnym wprowadzeniem.

Anna Boleyn została stracona na życzenie swojego męża Henryka VIII. Pomimo tych tragicznych wydarzeń, życie kontrowersyjnego, pełnego namiętności króla Anglii toczy się dalej. Po jedenastu dniach żałoby znowu się żeni, przecież któraś z małżonek w końcu musi urodzić mu upragnionego syna, następcę tronu. Jego wybranką zostaje piękna, powabna, delikatna jak kwiat, o równie dobrym i życzliwym sercu Jane Seymour. Jednak jak i poprzednie małżeństwa Henryka, i to zostaje owiane prawdziwym nieszczęściem, w prawdzie nowa żona rodzi mu długo wyczekiwanego syna, ale w efekcie - umiera. Najgorsze jest to, że miała ona ogromny wpływ na mężczyznę, sprawiła nawet, iż pojednał się on ze swoimi córkami. Pogrążonego w smutku króla ogarnia coraz większa desperacja. W rozpaczy zamyka się na kilka dni w swoich komnatach, chcąc w spokoju poradzić sobie ze swoim cierpieniem. Jednak czy możliwe jest dla niego trwanie w odosobnieniu? Tym bardziej, że pozycja Anglii na scenie politycznej zdecydowanie zaczęła słabnąć?

"Dynastia Tudorów" to nie tylko historia niestałego w uczuciach Henryka i jego kochanic. Co to, to nie, a Wy sami, moi drodzy czytelnicy nie powinniście odnieść przypadkiem mylnego wyobrażenia odnośnie całej tej serii. Bo prezentuje ona sobą coś więcej. Wydarzenia obfitują w sensację, są pełne nieprzesadzonego patosu, a same życie miłosne władcy ukazane na przełomie trzech części jest owiane prawdziwym tragizmem i dramatem. Na dworze królewskim roi się od intryg, a pozornie lojalny Kanclerz Cromwell może zostać właśnie tym, który wbije sztylet w plecy swojego króla. To wszystko razem wzięte sprawia, iż książkę tą pochłania się niewyobrażalnie szybko, a przede wszystkim przyjemnie. Sprawia, iż otaczająca rzeczywistość wydaje się nie mieć żadnego znaczenia w obliczu historycznej i malowniczej Anglii, w której toczy się pełna dynamizmu akcja.

Kreacja bohaterów jest umiarkowanie satysfakcjonująca. Jako, że powieść ta oparta jest na scenariuszu serialu, to niestety, ale dosyć mało jest charakterystyki osobowości postaci. Jednak ukazanie jednej, konkretnej persony bardzo przypadło mi do gustu. I o ile w życiu prywatnym z pewnością bym nie zapałała sympatią do takiej osoby, o tyle w książce ta koncepcja sprawdza się genialnie. Nie wiem ile w tym prawdy, ale odzwierciedlenie Henryka VIII zasługuje na uznanie. W końcu my, jako czytelnicy potrzebujemy kogoś kogo możemy polubić, obdarzyć zaufaniem, a także kogoś, kogo możemy znienawidzić. Pomimo dosyć osobliwej (wybuchowej i zdecydowanie władczej) natury króla, jako bohater literacki zyskał on małą część mojej sympatii. Mimo to, wciąż w dużej mierze chyba po prostu nie potrafię współczuć mężczyźnie, którego spotykają takie dramaty, bo po części sam on sobie na nie zapracował. 

Niezaprzeczalnym i największym plusem "Dynastii..." jest perfekcyjność jej czytania, a wręcz "sunięcia" po niej. Warsztat pisarski autorki jest przystępny, lekki. Nie chciałabym spędzić kilku godzin starając się zrozumieć, co w ogóle czytam, bo w końcu mamy tutaj do czynienia z historią, która do najłatwiejszych nauk nie należy. Na szczęście tutaj nie ma takiego problemu. Fakty historyczne są ukazane w subtelny i precyzyjny sposób, przez co nie są trudne do zapamiętania. A jeśli ktoś ma problemy, to przecież zawsze może przeczytać je jeszcze raz.

Napomknę także o okładkach, które są niezwykle estetyczne i dopracowane. Dodatkowo na skrzydełkach umiejscowione są interesujące ciekawostki i zdjęcia pochodzące z serialu, które są świetnym uzupełnieniem przed przystąpieniem do lektury.

"Dynastia Tudorów. Bądź wola twoja" całkowicie spełniła moje oczekiwania. Jest pełna nadziei, prowokacji, namiętności, desperacji i masy innych słodko-gorzkich emocji. Emanuje napięciem, wciąga czytelnika w swój świat, sprawia, iż historia w istocie nie wydaje się taka zła. Zniewala, chwyta w swoje objęcia i nie chce z nich wypuścić. Zdecydowanie polecam!

wtorek, 12 listopada 2013

Krzysztof Piskorski - Cienioryt

Cienioryt - Krzysztof Piskorski
Autor: Krzysztof Piskorski
Tytuł: Cienioryt
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 450
Moja ocena: 7/10

Do polskiej fantastyki nadal podchodzę ostrożnym krokiem, z pełną dozą ciekawości, ale także i obaw. Może dlatego, że zwyczajnie jeszcze nie czytałam żadnej dobrej powieści polskiego autora w tym gatunku. Mimo to, "Cienioryt" od początku mnie zaciekawił, a pozytywne recenzje utwierdziły mnie w przekonaniu, że ta książka jest warta przeczytania. Poza tym, w końcu musi być ten pierwszy raz, prawda? Jeśli nie teraz jest moment na przełamanie się, to kiedy? Dobra, dosyć tych filozoficznych pytań, przejdźmy do meritum.

Przenosimy się do fantastycznego państwa Vastylii, a konkretnie do jej serivskiego miasteczka, gdzie poznajemy mistrza szermierczej szkoły la destreza - Arahona Caranzę Marteneza Y'Grenata Y'Barratora. Jego życie dalekie jest od bycia spokojnym i ustatkowanym, wykonuje on m.in drobne zlecenia o dosyć wątpliwej treści. Wszystko się zmienia, gdy Sanna, córka uczonego Holbranver'a zostaje porwana. Główny bohater postanawia pomóc mężczyźnie i w ten oto sposób obaj zostają wciągnięci w spisek, którego nawet sami dokładnie nie rozumieją.

Najbardziej irytujące w dziele Piskorskiego jest tworzenie takich innowacji słownych jak: cieństrzelba czy cieniomapa. Ok, żeby tylko to, ale tutaj mamy więcej takich perełek. Dodawanie do każdego słowa przedrostka "cień" nie czyni z niego wyjątkowego, a raczej ukazuje braki pomysłowości. Kiedy czytałam o kolejnych "cieniach" to nieodłącznie towarzyszyła mi irytacja. 

Z fabułą jednak jest o wiele lepiej. Ona potrafi obronić się sama. Widoczne jest, iż Piskorski ma ciekawy pomysł i zarys w jakim kierunku chce go rozwijać, a to już bardzo dużo. Jako, że nigdy nie czytałam żadnej książki oscylującej wokół motywu spod znaku płaszcza i spady, to było to dla mnie pewnego rodzaju pierwsze spotkanie, które może zaważyć na tym, jak w przyszłości będę postrzegała takie dzieła. Na szczęście, autor wyszedł z tego starcia obronną ręką i stworzył coś, co czyta się przyjemnie i szybko. Piskorski ma ciekawy warsztat, dodajcie do tego świetną kreację bohaterów i rozległe, plastyczne opisy, wszystko to razem wzięte niezwykle zachęca do "sunięcia po lekturze". Kiedy do skończenia "Cieniorytu" dzieliło mnie sto stron, oderwanie się od czytania było wręcz niemożliwe!

Warto dodać, iż w tym dziele to cienie są prawdziwą istotą człowieczeństwa. To one ukazują, jaki człowiek jest naprawdę; stygmatyzują go jako złego lub dobrego. Określają go. Mieszkańcy Vastylii nauczeni są, aby cieni unikać jak ognia. Genialna koncepcja, świetne zrealizowanie.

W dzisiejszej fantastyce najczęściej poruszane są wątki nadprzyrodzonych stworzeń (wampirów, wilkołaków, czarownic etc.) Autorom, zarówno polskim jak i zagranicznym zdarzyło się chyba zapomnieć o prawdziwej dobrej powieści fantasty. Książka Krzysztofa Piskorskiego to fantastyka na poziomie, z którą z pewnością trzeba się zapoznać. Polecam!

niedziela, 10 listopada 2013

Megan McDonald - Klub siostrzyczek (Prawo serii, Zasada trzech)

Klub siostrzyczek. Prawo serii - Megan McDonald
Autor: Megan McDonald
Tytuł: Klub siostrzyczek. Prawo serii
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 186
Moja ocena: bez oceny

Siostry, krosty, język ostry to sekretne hasło Klubu Siostrzyczek.

Głównymi bohaterkami Klubu Siostrzyczek są trzy siostry, pochodzące z aktorskiej rodziny. Dosłownie. Ta tradycja sięga kilka lat wstecz. Każda z sióstr jest inna, na swój sposób wyjątkowa i oryginalna. Alex ma dwanaście lat i pretenduje na miano przyszłej aktorki, Joey ma osiem lat i tryska humorem, w środku jest dziesięcioletnia Stevie, która jest spoiwem trzymającym całą familię razem, czyli po prostu "klejem", jak sama siebie nazywa. Wszystkie noszą chłopięce imiona, ponieważ ich mama była pewna, iż będą chłopcami.

Bohaterki "Prawa serii" są niesamowicie zabawne, a ich unikalne i nietypowe zabawy sprawiają, iż czytelnik wraca wspomnieniami do swoich dziecięcych czasów. Siostry robią to, co razem robi rodzeństwo, kochają się, pomagają sobie, kłócą się tylko po to, aby zaraz się pogodzić i w końcu zakładają swój tytułowy klub. Nie ma jednak tak łatwo, bowiem jak każdy klub i ten ma swoje zasady (podczas których czytania z mojej twarzy nie schodził szeroki uśmiech).

Głównym motywem "Prawa serii" oczywiście zamiast Klubu Siostrzyczek jest występ najstarszej z sióstr w sztuce "Piękna i Bestia", Alex przez ciągłe przygotowania nie ma czasu, aby spędzać czas ze swoimi siostrami. Czy Stevie i Joey uda się uratować sytuację?

Megan McDonald, autorka serii o Hani Humorek, która ukazała się nakładem wydawnictwa Egmont po raz kolejny napisała serię skierowaną głównie do dzieci w przedziale wiekowym 7-12. I choć się w nim nie mieszczę, to w ogóle nie przeszkadzało mi to podczas czytania o losach zwariowanej rodzinki Reel'ów. McDonald niezwykle sprawnie operuje swoim warsztatem pisarskim, który jest plastyczny i łatwo przyswajalny, przez co nawet najmłodszych czytelników zaciekawią losy naszych młodych bohaterek, ja, jako nieco starsza osoba mogę stwierdzić, iż nie mam żadnych zastrzeżeń.

Nie pamiętam, kiedy tak mocno się śmiałam przy jakimkolwiek dziele. "Prawo serii" to jedna z najprzyjemniejszych książek, jakie miałam kiedykolwiek okazję przeczytać. To świetna retrospekcja dziecięcych czasów, w których nie miało się żadnych trosk i zmartwień.


Klub siostrzyczek. Zasada trzech - Megan McDonald
Autor: Megan McDonald
Tytuł: Klub siostrzyczek. Zasada trzech
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 231
Moja ocena: bez oceny


Nóż, widelec, łyżka. Papier, kamień, nożyczki. Światła, kamera, akcja. Wszystko chodzi trójkami. Taka jest zasada trzech. Zgodnie z zasadą trzech wszystko jest znacznie lepsze, jeśli pojawia się trójkami.

"Zasada trzech" to kontynuacja "Prawa serii", w której Megan McDonald nadal tworzy świetne, zabarwione humorem i skierowane do młodszych czytelników dzieło. W pierwszej części obserwowaliśmy założenie, chwile kryzysu i w końcu odrodzenie się Klubu Siostrzyczek. Klubu, w którym siostry pełnią jednocześnie funkcję przyjaciółek i powierniczek, wspólnie rozwiązują swoje problemy oraz wymyślają kolejne szalone zabawy i zajęcia. W końcu, wyobraźnia dzieci bywa naprawdę nieograniczona.

Głównym motywem przewodnim "Zasady trzech" jest wystawienie musicalu. Naturalnie, trzynastoletnia już Alex, rodzinna chluba i diwa Reel'ów ma zamiar w nim wystąpić. Szybko okazuje się, iż u Stevie także zrodziły się umiejętności aktorskie, więc i ona chce spróbować swoich sił. Której z sióstr uda się wystąpić w sztuce? Niech wygra najlepsza!

Druga część Klubu Siostrzyczek niczym nie odstaje od swojej poprzedniczki, no może z wyjątkiem tego, że jest trochę większa objętościowo. Poza tym charakteryzuje ją także duża ilość humoru i ciekawych wstawek w książce, takich chociażby jak "psychozabawa".

Szybko podsumowując: Klub Siostrzyczek to seria, która z pewnością jest warta poznania i wiedzie prym w dziecięcej literaturze. Megan McDonald pisze niezwykle plastycznie, przez co do czytania zachęci nawet najbardziej opornego czytelnika. Polecam także ten cykl osobom, które chcą przypomnieć sobie swoje dzieciństwo, bez trosk i zmartwień, za to pełne szalonych pomysłów.

czwartek, 7 listopada 2013

Ewa Nowak - Mój Adam

Mój Adam - Ewa Nowak
Autor: Ewa Nowak
Tytuł: Mój Adam
Wydawnictwo: Egmont
Liczba stron: 315
Moja ocena: 6/10

Choć nie czytałam miętowej serii autorstwa naszej rodzimej pisarki, to ta nazwa kilka razy obiła mi się o uszy. Zresztą, jakby mogło być inaczej! Ewa Nowak ma w swoim dorobku artystycznym pokaźną liczbę dzieł. Kiedy więc natrafiła mi się okazja do przeczytania najnowszej jej powieści, pomyślałam, iż jest to świetna okazja do zapoznania się z książkami tej autorki, a nuż mi się spodobają. I nie myliłam się - od książek Ewy Nowak bije przyjemne ciepło, które od razu sprawia, że czytelnikowi na myśl przychodzą młodzieńcze lata buntu i miłosnych rozterek.

"Mój Adam" to zbiór dwunastu krótkich, niepowiązanych ze sobą opowiadań, których tematyka oscyluje głównie wokół miłości. Ich bohaterzy występowali w pozostałych częściach miętowej serii. W pierwszym opowiadaniu mamy do czynienia z historią dopiero rozpoczynającej studia Ewy, która poznaje Artura i z którym bardzo szybko nawiązuje nić porozumienia czy, w innym natomiast są opisane dzieje młodej dziewczyny, która zachodzi w ciążę. Jak widać, u Ewy Nowak jest wielobarwnie, przez co każdy bez problemu odnajdzie swojego faworyta.

Postacie wykreowane przez Ewę Nowak są różnorodne, a przede wszystkim mają siłę charakteru. Spodobało mi się to, że nie załamywali się pod presją nieszczęśliwych wydarzeń, a warto dodać, iż autorka nie szczędziła im zawirowań w prywatnym życiu, co rusz rzucała im kłody pod nogi. Powiadam wam, bohaterowie "Mojego Adama" przeżywają całą masę słodko-gorzkich emocji, począwszy od zdrady, a skończywszy na niepowodzeniach w życiu prywatnym.

Szybko podsumowując: "Mój Adam" to idealna książka, której docelową grupą jest młodzież. Niestety, jako, że nic wcześniej nie czytałam tej autorki, to nie mam żadnego odniesienia do porównania. Poza tym, skoro są to opowiadania, to w pewnym sensie kontynuują one losy bohaterów miętowej serii, więc z pewnością mogą świetnie posłużyć za niebanalne uzupełnienie. Ja już teraz mogę stwierdzić, iż polubiłam warsztat pisarski Ewy Nowak, który jest lekki i łatwo przyswajalny. Bardzo chętnie zapoznam się z innymi jej dziełami.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Hanna Maria Janina Kasperska - Przetrwać w czasie

Przetrwać w czasie... - Hanna Maria Kasperska

Autor: Hanna Maria Janina Kasperska
Tytuł: Przetrwać w czasie
Wydawnictwo: Novae res
Liczba stron: 83
Moja ocena: bez oceny

Nie tego się spodziewałam - tymi oto słowami zacznę swoją recenzję książki "Przetrwać w czasie" autorstwa Hanny Marii Janiny Kasperskiej. Toż ta powieść liczy sobie niewiele ponad 80 stron! Nie spodziewałam się, iż będzie tak mała objętościowo, automatycznie pomyślałam, że autorka tak naprawdę nie mogła się wykazać na przestrzeni kilkunastu kartek. I poniekąd miałam rację.

Z tą książeczką uporałam się w zaledwie godzinę, co nie jest jakimś specjalnym wyczynem i spokojnie można przeczytać ją za jednym "zamachem". "Przetrwać w czasie" opowiada historię Sonii - kobiety wyzwolonej, obiektu pożądania kilku oficerów. Po spędzonej nocy z jednym z nich kobieta wyjeżdża za granicę, gdzie poznaje nieodpowiednich ludzi i wplątuje się w zawiłe relacje.

Dosyć ciężko ocenić mi tą lekturę, bowiem nic po niej nie zyskałam. Może gdyby objętościowo byłaby większa, to autorka miałaby większe pole do manewru, a tak, to nie bardzo mnie zainteresowała swoją zbyt naciąganą fabułą. Czy polecam? Pozostawiam tą decyzję Wam, z drugiej strony godzina z naszego życia na lekturę "Przetrwać w czasie" to wcale nie jest tak dużo.

sobota, 2 listopada 2013

Przedpremierowo: Sylvia Day - Rozkosze nocy

Rozkosze nocy - Sylvia June Day
PREMIERA: 6 LISTOPAD
Autor: Sylvia Day
Tytuł: Rozkosze nocy
Wydawnictwo: Akurat/Muza S.A
Liczba stron: 304
Moja ocena: 6/10

Słynne dzieło E.L James o tytule "Pięćdziesiąt twarzy Grey'a" sprawiło, że na rynku wydawniczym obecnie nie brakuje powieści greyopodobnych. Na tej sławie skorzystała Sylvia Day - amerykańska pisarka pochodzenia japońskiego, autorka wydawanych na całym świecie powieści erotycznych. Jej twórczość powszechnie cieszy się dużą popularnością, z czego największą szczyci się "Dotyk Crossa". "Rozkosze nocy" to kolejne jej książka, która niedługo będzie miała swoją polską premierę.

Zanim przejdę do meritum, kilka słów o fabule. Lyssa Bates od zawsze miała problemy ze snem, które jak za dotknięciem magicznej różdżki znikają, gdy w jej życiu, a dokładnie snach pojawia się przystojny i pociągający Aidan Cross. Szybko okazuje się, iż jest on gotów zrobić dla poznanej kobiety wszystko, nawet zaryzykować stratę tego, co jest mu znane i bliskie. Jak zareaguje Lyssa, gdy w rzeczywistości zawita do niej mężczyzna marzeń, dotychczas znany jej tylko w sennych odmętach? Tym bardziej, że skrywa on wiele tajemnic...

"Rozkosze nocy" czyta się przyjemnie i szybko, bo jest ona raczej mało wymagającą lekturą, i reprezentuje sobą coś, po co zazwyczaj chętnie sięgamy. Bo pozwoli nam na chwilę oderwać się od rzeczywistości, zapomnieć o niej i zatracić się w pociągającej wizji wykreowanej przez Sylvię Day. Jeśli ta książka miała takie zadanie - to spisała się świetnie, a przede wszystkim jest ona o całe niebo lepiej napisana od trylogii E.L James, a czy to już nie jest jeden z powodów do zapoznania się z dziełem tej autorki?

Nie sposób uniknąć porównań z "Dotykiem Crossa", tym bardziej, że jeden z bohaterów "Rozkoszy nocy" nosi jego nazwisko. O ile postacie w tym pierwszym dziele mocno raziły mnie swoją naiwnością i drętwymi, nic niewnoszącymi dialogami, o tyle w drugim tytule jest nieporównywalnie lepiej. Fakt, Day czasami nie udało się uniknąć sztucznej wymiany zdań, ale nawet to mi nie przeszkadzało w czytaniu, które szło mi bardzo "gładko" i gdyby nie obowiązki, które na mnie czekały skończyłabym tą książkę za jednym podejściem.

Sylvia Day mało poświęciła uwagi koncepcji Strażników walczących z Koszmarami. Autorka potraktowała ten wątek po macoszemu, skupiając się raczej na zmysłowych doznaniach bohaterów, niźli na głębszym potraktowaniu tej równie istotnej części fabuły. Szkoda, bo można było ten pomysł ciekawie rozwinąć, a no i ocena byłaby wyższa.

Podsumowując: "Rozkosze nocy" to książka, która w swoim gatunku jest idealna. Przyjemna, łatwa i nieskomplikowana, taka, po którą bez wahania możemy sięgnąć w mroźne wieczory. Polecam!

CZYTAM FANTASTYKĘPARANORMAL ROMANCE.

Carrie Jones - Pragnienie


Autor: Carrie Jones
Tytuł: Pragnienie
Wydawnictwo: Bukowy las
Liczba stron: 308
Moja ocena: 7/10
Zara kolekcjonuje fobie tak, jak inne nastolatki kolekcjonują przyjaciół na Facebooku. Nic dziwnego, że do tej pory jej życie nie było usłane różami. Ojciec Zary zniknął dawno temu, ukochany ojczym właśnie umarł, a matka odpuściła sobie rodzicielskie obowiązki. Bohaterka musi zamieszkać z babcią w sennym, zimnym miasteczku w Maine - tam ponoć nie grozi jej żadne niebezpieczeństwo… tylko do czasu. W prowincjonalnym życiu Zary pojawia się tajemniczy mężczyzna, który wywołuje w dziewczynie paraliżujący strach. To król piksów - przerażających, bynajmniej nie mitologicznych istot wysysających z ludzi krew, a wraz z nią - i duszę. 

Carrie Jones to amerykańska autorka powieści dla młodzieży, za jej najpopularniejsze dzieła uznaje się serię opowiadającą o piksach, rozpoczętej "Pragnieniem". Cieszą się one sporą popularnością, ponadto gościły na liście New York Timesa.

Poznajcie nastolatkę imieniem Zara White, która z dnia na dzień musi przystosować się do zimnego i ośnieżonego miasteczka w północnym stanie Maine. Dla dziewczyny, która jest przyzwyczajona do upalnego Charlestonu nie jest to łatwym zadaniem. Powodem jej przeprowadzki jest śmierć ojczyma, którego Zara traktowała jak swojego ojca. Na domiar tego, ta pozornie mała i spokojna mieścina okazuje się pełna  sekretów, bowiem nastoletni chłopcy zaczynają ginąć w tajemniczych okolicznościach. Bohaterka oraz jej nowo poznani przyjaciele będą próbowali rozwikłać tę zagadkę, ale czy nie okaże się ona dla nich zbyt niebezpieczna, szczególnie dla Zary, którą nękają rozmaite fobie?

"Pragnienie" przykuło mój wzrok swoją bardzo udaną i interesującą okładką, która - jak się okazało, jest trafiona w odniesieniu do treści. Opis również mnie zaciekawił, Carrie Jones napisała serię książek z gatunku, które bardzo lubię, mowa tutaj oczywiście o osławionym paranormal romance. Zdecydowanie coraz bardziej ciężko jest znaleźć wśród nich coś oryginalnego, coś niesztampowego i coś, co oderwie nas od rzeczywistości na kilka godzin. Jones udało się to wyśmienicie!

Choć "Pragnienie" jest książką lekką i raczej mało skomplikowaną, to niesie ze sobą coś więcej, niż milion innych historii z romantycznym i fantastycznym tłem. Owszem, występuje tutaj wątek i miłosny, który od początku prezentuje się bardzo sztampowo, ale mimo to doceniłam obiecującą koncepcję autorki na fabułę. Pojawiła się tutaj taka innowacja jak piksy, pewnie jak ja sądzicie, że są to małe, niegroźne i dobre z natury stworzonka, nic bardziej mylnego - Jones w umiejętny sposób to zobrazowała. Nic więcej nie zdradzam, będziecie musieli sami się przekonać.

W książce tej znalazło się także miejsce na kilka humorystycznych wstawek. Ciekawie wypadły w odniesieniu do całej lektury, urozmaicając ją i czyniąc czytanie "Pragnienia" jeszcze bardziej przyjemniejszym i absorbującym. Poważnie, kilka razy szeroki uśmiech nie schodził z mojej twarzy!

Jedyne, co okazało się dla mnie wadą, to zbyt mała objętość, nie miałabym nic przeciwko temu, gdyby "Pragnienie" byłoby grubsze. Powieść tę polecam przede wszystkim osobom poszukującym czegoś lekkiego i przyjemnego. Lektura ta jest idealna na jesienne wieczory, czyta się ją błyskawicznie. Ja bez najmniejszych oporów gładko wniknęłam w misternie stworzony przez Jones świat.

CZYTAM FANTASTYKĘPARANORMAL ROMANCE.